W niemieckich gospodarstwach domowych jest łącznie 8 mln odbiorników telewizji naziemnej. W zeszłym roku sprzedano 3 mln i przewiduje się, że do końca 2008 roku liczba ta wyniesie 9 mln. Niemcy stosują tzw. metodę wyspową. W Berlinie i Brandenburgii wszystkie częstotliwości należą do telewizji cyfrowej. Reszta kraju ma telewizję analogową. Zmiana na cyfrową odbywa się stopniowo, po kolei w poszczególnych landach.
We Francji pojawiły się problemy. Użyto tam dwóch systemów: w darmowej telewizji postawiono początkowo na MPEG2, który jest najtańszy, a w płatnej – na MPEG4. Posiadacze tańszego wariantu nie mogą więc odbierać kanałów w nowszym systemie. Spore kłopoty mają nasi południowi sąsiedzi. W Czechach administracja państwowa nie uzgadniała swoich pomysłów z nadawcami. Ci stwierdzili, że proponowane rozwiązania są niesatysfakcjonujące, i zignorowali pomysły rządu. Wciąż nadają analogowo, bo koncesje na częstotliwości jeszcze nie wygasły. Na Słowacji jest problem z nadawcą komercyjnym, którego koncesja nie wygasa w 2012 roku, a nie chce się on zgodzić na wcześniejsze jej zakończenie.
Kontrowersje wywołują także niektóre pomysły dofinansowywania odbiorników cyfrowych dla najuboższych. W USA biedne rodziny dostały bon o wartości 40 dolarów i każda mogła sama zdecydować, czy przeznaczyć to na telewizję kablową, satelitarną czy naziemną. We Włoszech, gdy postanowiono dofinansować odbiorniki telewizji naziemnej, inni operatorzy się zbuntowali i rząd musiał zrobić to samo w odniesieniu do platform cyfrowych i telewizji kablowej.
cyb
Elżbieta Kindler-Jaworska, ekspert w zakresie telewizji cyfrowej
RZ: Jak ocenia pani dotychczasowe działania w sprawie cyfryzacji telewizji w Polsce?
Elżbieta Kindler-Jaworska: Jesteśmy jednym z największych rynków audiowizualnych w Europie, a jako jedyni nie mamy gotowej strategii cyfryzacji. Miałki dokument z 2005 r. już się zdezaktualizował. Przez dwa lata nie było żadnych informacji o spotkaniach czy postanowieniach zespołu międzyresortowego, który powstał przy premierze Kazimierzu Marcinkiewiczu. Dopiero w lutym 2007 r. powstał pięciostronicowy, kompromitujący dokument, który przedstawiał niewykonalny harmonogram. Ciągle przesuwa się terminy, trwają spory polityczne. Jeśli byłaby jakaś stała strategia, to nawet zmiany ekip nie wykluczałyby kontynuacji prac.
Dlaczego powinniśmy zdążyć z cyfryzacją telewizji do 2012 roku?
Gdy dyskutujemy o Euro 2012, mówi się o drogach, lotniskach i stadionach. Tymczasem miliony ludzi będą śledzić mecze przed telewizorami. Nie martwię się o obcokrajowców, bo polscy nadawcy mają już sprzęt wysokiej rozdzielczości HDTV i będą w tej jakości nadawać za granicę. Natomiast większość Polaków bez odpowiednich odbiorników i infrastruktury może z tego nie skorzystać. Tylko abonenci płatnych telewizji – platform satelitarnych czy kablówek – obejrzą mistrzostwa w dobrej jakości. Ale blisko połowa Polaków ogląda telewizję naziemną. Jeżeli do nich dotrze, że płacą abonament, a telewizja publiczna nie zrobiła nic, żeby przybliżyć im tę możliwość, mogą się zdenerwować.
Kto ponosi większą odpowiedzialność za opóźnienia: TVP czy rząd?
W każdym kraju program cyfryzacji nadzoruje rząd. To sprawa strategii państwowej. Cyfryzacja to proces przemian rynkowych. Ale tam, gdzie pozostawiono ją w gestii wolnego rynku, zmiany idą wolno. Nie możemy sobie na to pozwolić, jeśli za cztery lata mamy wyłączyć telewizję analogową. Tymczasem TVP zapowiada, że na platformie cyfrowej kanał TVP Sport będzie nadawany w HDTV. To jest wyrzucanie pieniędzy w błoto, jeżeli nie ma odbiorników na rynku. Telewizja publiczna powinna myśleć o zwykłym widzu płacącym abonament. W bogatych Niemczech platforma satelitarna Premiere ograniczyła właśnie liczbę programów HDTV, bo stwierdziła, że zbyt mało widzów ma odpowiedni sprzęt.
Nadawcy także narzekają.
Trzeba im przedstawić docelowy podział rynku. Kto zainwestuje pieniądze na te przejściowe trzy lata, jeśli później nie będzie nawet pewien, jak zostaną rozdzielone nowe koncesje? Gra idzie o wielkie pieniądze i trzeba myśleć w odpowiedniej perspektywie.
A jak ocenia pani postępowanie obecnej ekipy rządzącej?
Do lipca ma powstać projekt nowej ustawy. Mamy koniec marca, a nie słyszałam, by jakiś zespół zajmował się tą sprawą.
rozmawiał Łukasz Cybiński
David Wood - Europejska Unia Nadawców
RZ: Czy telewizja w całej Europie może być w pełni cyfrowa do 2012 roku?
David Wood: Wszystko idzie w dobrym kierunku. Rada Europy przeprowadziła ostatnio badanie, z którego wynika, że wszystkie duże kraje i większość mniejszych zdąży ze zmianami systemu w tym terminie. Są jednak państwa, które będą miały z tym problem. Rząd nie może na przykład zmusić do zmiany nadawcy, który ma analogową koncesję na kilka kolejnych lat.
Kto powinien być pionierem w procesie cyfryzacji?
Najlepiej pokazuje to przykład Wielkiej Brytanii. Jeśli chodzi o telewizję satelitarną, ścieżki przecierali nadawcy komercyjni, którzy mieli odpowiednie fundusze na inwestycje. Tymczasem z nadawaniem naziemnym było odwrotnie. Publiczna BBC pierwsza zrezygnowała z analogowego systemu. Jeśli nikt nie pali się do rozwijania takiej działalności, to właśnie na telewizji publicznej spoczywa obowiązek, aby to rozpocząć. Trzeba jednak pamiętać o tym, że nadawca publiczny to tylko jeden z graczy rynkowych i nie może być odpowiedzialny za cały proces cyfryzacji.
Jak zachęcić widzów do przechodzenia na telewizję nadawaną sygnałem cyfrowym?
Cyfrowe przystawki, dzięki którym można taki sygnał odbierać, są stosunkowo tanie i proste w obsłudze. Koszt produkcji podstawowych urządzeń wynosi ok. 10 euro. Widzowie muszą mieć jakąś konkretną korzyść, aby je kupić. W Europie najczęściej jest to większy wybór oferowanych programów (zwiększenie liczby do ok. 30). W telewizji cyfrowej łatwiej nastroić kanały. Dostępne stają się dodatkowe usługi informacyjne, np. elektroniczny program telewizyjny. We Włoszech czy Austrii zdecydowano się dofinansować przystawki lepszej jakości wprowadzające telewizję interaktywną – to spowodowało, że urządzenia zaczęto masowo kupować.
Czy częstotliwości, które zostaną zwolnione po zmianie sygnału nadawania, powinny być użyte na potrzeby telewizji, czy także innych usług?
Wszystkie rządy w Europie zastanawiają się, co zrobić z dostępnym zakresem częstotliwości po wyłączeniu analogowego nadawania. Czy wszystkie powinny być przeznaczone na telewizję, a jeśli tak, to na jaką?Komisja Europejska uważa, że telewizja komórkowa powinna być traktowana poważnie w tych rozważaniach. Dzięki niej europejski przemysł może się rozwinąć. Pytanie tylko, czy społeczeństwo rzeczywiście tego potrzebuje i doceni taką usługę. Próby pokazały, że cieszy się to sporym zainteresowaniem, ale dość daleko tutaj do entuzjazmu.
Moim zdaniem lepiej pójść w kierunku telewizji wysokiej rozdzielczości – czyli standardu HDTV. Są też inne pomysły. Na przykład w Wielkiej Brytanii czy Szwecji uważa się, że lepiej wykorzystać uwolnione pasmo na dostarczanie bezprzewodowego szerokopasmowego Internetu.
Ten rodzaj dostępu do globalnej sieci mógłby być wykorzystywany zwłaszcza na terenach wiejskich.Osobiście uważam jednak, że ta przepustowość – biorąc pod uwagę rozwój Internetu– szybko stanie się niewystarczająca. Trzeba zatem wyważyć wszystkie racje przy podejmowaniu tej trudnej decyzji. rozmawiał Łukasz Cybiński