Według Macieja Hoffmana, dyrektora generalnego Izby Wydawców Prasy, w dobie kryzysu prasie przestaje się opłacać dotychczasowa polityka darmowego udostępniania tekstów z gazet w Internecie. [wyimek]56,9 proc. Amerykanów po informacje sięga do internetowych portali gazet (według Rosen Group)[/wyimek]
– Model biznesowy wybrany przez wydawców nie zawsze przewidywał zarabianie. Raczej chodziło o to, żeby zaistnieć i pokazać się w Internecie – mówi. Jego zdaniem w sytuacji, gdy spadają wpływy i sprzedaż gazet papierowych, polityka wydawców może się zmienić. – Może to przybierać różne formy – np. pierwsze wejście na stronę będzie bezpłatne, a kolejne - drugie lub trzecie kliknięcie będzie już wymagało poniesienia opłaty – mówi Hoffman.
Na razie wydawcy gazet na całym świecie ostrożnie korzystają z takich możliwości, bo obawiają się, że wprowadzenie opłat na szeroką skalę spowoduje odpływ czytelników, a co za tym idzie – reklamodawców. Przykładów odważnych rozwiązań jest niewiele. We Francji nie można już jednak np. bezpłatnie wydrukować z Internetu tekstu z bieżącego wydania „Le Monde”. Dopiero za 6 euro miesięcznie można mieć dostęp online do tekstów z wersji drukowanej tego tytułu, a i to nie od razu, bo dopiero od godz. 15.00. „Le Figaro” nie jest już jednak tak samo odważny i publikuje w swoim portalu 75 – 80 proc. zawartości wersji drukowanej (część artykułów tego samego dnia, resztę – następnego), a dostęp do jego archiwum jest bezpłatny.
Wśród anglojęzycznych gazet najbardziej dba o swoje wpływy „Wall Street Journal” – ma płatne archiwum, ale zapłacić trzeba też za część innych materiałów zamieszczanych w portalu. Nieszczególnie chronią za to zawartość papierowych wydań gazety brytyjskie. „Guardiana” można właściwie w ogóle nie kupować, tylko czytać w sieci. Materiały z gazety są codziennie w całości przenoszone do Internetu do osobnej zakładki. Można się tam dowiedzieć, który tekst był danego dnia na pierwszej stronie oraz jak wyglądała zawartość poszczególnych sekcji tematycznych. Artykuły „Guardiana” trafiają do sieci często zanim do kiosków dojedzie papierowe wydanie. Na takich samych zasadach działa hiszpański „El Pais”, a włoski „Corriere della Sera” szeroko oferuje bezpłatny dostęp do swojej wersji elektronicznej: po włosku, angielsku, a nawet po chińsku.
„The Daily Telegraph” i „The Independent” nie pobierają opłat za swoje archiwa, ale ich witryna nie zastąpi gazety, bo trudno się zorientować, które materiały pochodzą z papierowego wydania. Na Internecie zarabia natomiast „The Times”. Sama witryna jest wolna od opłat, ale np. za jeden dzień dostępu do bogatych sięgających 1785 roku archiwów trzeba zapłacić 4,95 funta. Niemiecki „Frankfurter Allgemeine Zeitung” także nie rozdziela wydania papierowego od zawartości portalu, który można czytać za darmo, ale już za skatalogowane archiwum każe sobie płacić. Za możliwość wydrukowania jednego tekstu bez zdjęć –1 euro.