Jak udało nam się dowiedzieć, niedawna kolejna zmiana władz w Telewizji Polskiej nie wpłynęła na plany cyfryzacyjne firmy. Pierwsze cyfrowe stacje TVP mają być nadawane w ramach tzw. trzeciego multipleksu cyfrowej telewizji naziemnej od 27 października. Wtedy kanały ruszą w województwach: pomorskim, zachodniopomorskim, wielkopolskim i mazowieckim (w każdym będzie je mogło oglądać co najmniej 58 proc. mieszkańców). Oprócz już istniejących stacji tematycznych TVP może tam zamieścić nowe kanały – TVP Seriale i TVP Parlament. Będzie je mógł odebrać każdy, kto ma w domu odpowiedni odbiornik telewizyjny (m.in. zdolny do odbioru sygnału kodowanego w standardzie MPEG-4) lub dekoder, czyli tzw. set-top-box.
[wyimek]616 mln zł na tyle brutto opiewa umowa TVP z Emitelem.[/wyimek]
Emitel, który jest operatorem cyfrowych kanałów TVP (ma podpisaną umowę na dziesięć lat), przewiduje, że dla prawie całej ludności Polski trzeci multipleks, na którym będą nadawane tylko stacje TVP, będzie dostępny od maja 2014 roku. TVP ma już też zakupiony system dystrybucji sygnału.
Kolejny, tym razem dwuosobowy, zarząd TVP, na którego czele stoi p.o. prezesa Włodzimierz Ławniczak, musi jednak rozwiązać problem umowy z operatorem satelitarnym SES Astra. Pod koniec ubiegłego roku umowę dzierżawy dwóch nadajników (transponderów) umieszczonych na satelicie SES Astra wydłużył o cztery lata kierujący wtedy spółką Piotr Farfał, który chciał uruchomić platformę cyfrową TVP i w ten sposób cyfryzować publiczną telewizję. Poprzedni zarząd kierowany przez Romualda Orła chciał poszerzoną przez Farfała umowę z Astrą rozwiązać. TVP nigdy nie podała, jakie kwoty płaci Astrze za wynajem jednego transpondera – nieoficjalnie mówiło się o sumach rzędu 2 – 4 mln euro rocznie. Do końca trwania umowa może więc to kosztować TVP dziesiątki milionów euro. – Platforma naszym zdaniem nie była dobrze przygotowana i odstąpiliśmy od tego projektu na rzecz cyfryzacji poprzez naziemną telewizję cyfrową – mówił Orzeł.
Przeciwko umowie z Astrą występowała także rada nadzorcza. – Kwestionowaliśmy legalność tej umowy od samego początku i staliśmy na stanowisku, że prezes Farfał nie powinien jej podpisywać. Wysłaliśmy do niego w tej sprawie pismo, podobnie jak do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Informowaliśmy też Astrę w Luksemburgu, żeby – dopóki rada nie zapozna się z koncepcją powstania platformy – na to się nie decydowała – mówi „Rz” Bogusław Piwowar, wiceprzewodniczący rady nadzorczej TVP.