Jak tłumaczy "Rz" Michał Boni, szef nowego resortu, dla nowego ministerstwa kluczowe będą sprawy dotyczące państwa i administracji oraz to, jaką rolę dla poprawy funkcjonowania państwa - oraz jakości usług administracyjnych - może odegrać cyfryzacja. - To będzie resort porządkujący wszystkie kwestie dotyczące sposobu funkcjonowania społeczeństwa w świecie nowych technologii, ale nie samych technologii, bo to już jest po prostu technika - mówił "Rz" Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT) po ogłoszeniu składu rządu.
Michał Boni przyznaje, że jednym z założeń resortu jest rozwijanie tzw. społeczeństwa informacyjnego. - Najważniejsze będzie tu skoordynowanie trzech dziedzin: rozwoju infrastruktury, generowania popytu na e-usługi (poprzez między innymi edukację cyfrową i walkę z cyfrowym wykluczeniem) oraz wspierania rozwoju treści (podaży usług) aby coraz więcej Polaków było zainteresowanych wejściem w cyfrowy świat. Duża część społeczeństwa, mimo technicznych możliwości dostępu do sieci, nie jest zainteresowana korzystaniem z treści i usług w Internecie - mówi Boni.
Nie wspomina natomiast o kwestiach, którymi branża sądziła, że zajmie się nowy resort.
A to m.in. określenie obowiązków firm w zakresie gromadzenia danych na potrzeby organów ścigania, stworzenie ram prawnych dla internetowych telewizji i debata nad ochroną prywatności w sieci. - Biorąc pod uwagę, czym dotychczas zajmował się minister Boni, zapewne w zakresie kompetencji tego resortu będą prace nad ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz nowelizowanej pod kątem tzw. dyrektywy audiowizualnej ustawy medialnej - mówił "Rz" Iszkowski.
Prace nad pierwszą z tych ustaw oznaczają ciąg dalszy debaty m.in. na temat tego, w jakiej sytuacji portale powinny zgłaszać policji czy prokuratorze przypadki łamania prawa (np. zamieszczanie na nich pirackich plików), drugi dokument wymaga kontynuacji rozpoczętej w tym roku burzliwej debaty m.in. o tym czy należy na wzór telewizji rejestrować portale oferujące wideo w Internecie. Branża wciąż obawia się też cenzury i lawinowego wzrostu kosztów przedsiębiorców opierających swoją działalność na Internecie po stworzeniu nowych przepisów nt. tzw. retencji danych (zbierania, przechowywania i udostępnianiu udanych organom ścigania).