Wyrok TSUE: Zwycięstwo, które grozi porażką opozycji

To bardzo ważny dzień dla Polski. Jarosław Kaczyński musi głęboko zrewidować swoje plany podporządkowania wymiaru sprawiedliwości, jako pierwszego kroku do autorytaryzmu na wzór węgierski.

Aktualizacja: 25.06.2019 16:54 Publikacja: 25.06.2019 14:52

Wyrok TSUE: Zwycięstwo, które grozi porażką opozycji

Foto: materiały prasowe

Wszystko wskazuje na to, że to co Orbanowi jeszcze się udało, drugi raz w sprawie Polski nie przejdzie.
Polski rząd przegrał sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Sąd uznał, że manipulowanie wiekiem emerytalnym sędziów jest naruszeniem ich niezawisłości. Po raz pierwszy instytucja unijna skutecznie postawiła tamę autorytarnym zapędom Prawa i Sprawiedliwości. Wyrok jest szeroko komentowany przez prawników. Według nich stanowi bardzo ważny precedens dający Komisji Europejskiej narzędzia do prowadzenia skutecznej polityki ochrony demokracji w krajach członkowskich między innymi uzależniając wypłatę funduszy unijnych od przestrzegania europejskich reguł praworządności.

To dotkliwa porażka władzy, ale opozycja nie ogłasza zwycięstwa. A przecież obrona praworządności była jej najważniejszym, podstawowym hasłem. W jej imię organizowano wielotysięczne demonstracje. Wzywano do protestów, aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa i gdy po paru latach bojów przychodzi pierwsze zwycięstwo totalna opozycja totalnie milczy w tej sprawie.

Dlaczego? Dlatego, że Platforma Obywatelska uległa szantażowi moralnemu swoich przeciwników. Opozycyjni działacze przejęli język władzy utożsamiający interesy rządu z Polską – „to nie rząd przegrał przez TSUE, to Polska przegrała”. W ten sposób każdy gest w tej sprawie staje się zdradą. Platforma pozbawiona języka, ze złamanym moralnym kręgosłupem może się tylko biernie przyglądać temu, jak instytucje unijne próbują okiełznać dyktatorskie zapędy Kaczyńskiego. Absurd sytuacji polega na tym, że nie chroni to jej od zarzutów zdrady powtarzanych jak mantra przez polityków PiS. Polityka koniunkturalizmu i wycofania przynosi Platformie same straty. Z jednej strony zrażając zwolenników: gdzie sprawczość? gdzie zdecydowanie? gdzie wartości? Z drugiej odstręcza przeciwników: zdrajcy, donosiciele do Brukseli, Targowica. Niemi nie mają racji a PiS doskonale zamknął przeciwnikom usta.

Nie pierwszy raz.

W lutym posłowie Platformy Obywatelskiej doprowadzili do odrzucenia raportu o stanie praworządności w Polsce. Dlaczego nie bronili podstawowych wartości, które sami głoszą? To nie ich wojna? Na posiedzeniu Komisji Wolności Parlamentu Europejskiego wszyscy europosłowie PO wstrzymali się od głosu, doprowadzając tym samym do odrzucenia wniosku dotyczącego przygotowania przez PE raportu o stanie polskiej praworządności. Fakt, że dzieje się to po raz drugi wskazuje, że polityka uników jest świadomą strategią. W głosowaniu w listopadzie 2017 za wszczęciem procedury przeciw rządowi Prawa i Sprawiedliwości z artykułu nr. 7 Traktatu Unii Europejskiej głosowało jedynie 6 z 19 parlamentarzystów PO. Pomimo wezwań, Platforma do dzisiaj nie zabrała w tej sprawie stanowiska. Jedyną reakcją była groźba kar zapowiedziana przez Grzegorza Schetynę wobec niepokornych posłów, którzy wyłamali się z dyscypliny. Groźba jak widać skuteczna. Następnym razem „za” nie głosował już nikt.

Z politycznego punktu widzenia, taka „niema” strategia to fatalny błąd. Platforma potwierdza najgorsze stereotypy na swój własny temat. Okazuje się partią słabą, moralnie chwiejną, bez woli walki o wartości, które sama głosi. Bije w oczy koniunkturalizm. Nikt nie patrzy na długofalowe skutki, ważny jest wynik kolejnych sondaży i aby nikogo nie obrazić, uniknąć krytyki, uchylić się przed konfrontacją. A przecież adresatem głosowań w Parlamencie Europejskim nie powinien być dla PO twardy, „patriotyczny” elektorat PiS. Wręcz odwrotnie – jednoznacznym stanowiskiem w fundamentalnych sprawach należało cementować własny. I nie bać się konfrontacji z przeciwnikami. Przecież ostry, aksjologiczny spór z PiS budował Platformę przez lata. Ale żeby taki spór prowadzić, trzeba mieć za przywódcę lidera, który nie unika starcia i wymiany ciosów. Grzegorz Schetyna nie sprostał zadaniu, nie odrobił lekcji polityki swego poprzednika - Donalda Tuska i stosuje taktykę uników.

Ten unik może Platformę dużo kosztować. Jest dowodem na hipokryzję, brak wartości, koniunkturalizm, a przede wszystkim słabość. Michał Boni tłumacząc zachowanie własnej partii pisze: „było ważne w 2017 roku przygotowanie rezolucji nt. Polski z sugestiami, by Komisja Europejska uruchomiła art. 7,p.1. Brałem udział w przygotowywaniu tej rezolucji, głosowałem za nią, razem z piątką polskich posłanek”. Nie wspomina wstydliwej prawdy o tym, że tych sześciu posłów było w mniejszości i głosowało wbrew dyscyplinie partyjnej, za co zapowiedziano ich ukaranie. „Zostaliśmy za to nazwani „zdrajcami”, a nasze portrety powieszono publicznie na symbolicznych szubienicach w Katowicach” - pisze dalej Boni. Wstrzymanie się od głosu po raz drugi nieuchronnie nasuwa podejrzenie, że wieszanie portretów i fałszywy szantaż moralny był działaniem skutecznym. To nie jest dla Platformy pozytywna konstatacja.

Przecież było wyjście z sytuacji. Można było odrzucić narrację przeciwników stając na jednoznacznym moralnym stanowisku: wzywamy do sankcji na rząd. To nie są sankcje wobec Polski i Polaków, lecz wobec rządu, który depcze ich prawa. Wolność nie ma ceny a demokracja wymaga poświęceń. Praworządność jest najwyższą wartością w demokratycznym państwie i będziemy jej bronić wszelkimi środkami. Parlament Europejski jest naszym parlamentem i reprezentujemy w nim naszych wyborców - nie rząd. W końcu – odrzucamy polityczną poprawność. Czegoś się od prawicy nauczyliśmy.

Strategia milczenia - moralna miałkość i polityczna bylejakość nie była jedynym wyborem. Lecz żeby dokonać innego trzeba być wojownikiem, nie bać się konfrontacji i patrzeć na długofalowe skutki polityczne, a nie kolejną g(…)burzę w internecie. Długofalowe skutki będą takie, że Platforma straci wiarygodność. Szczególnie w swoim najtwardszym potencjalnym elektoracie. Obywatele RP napisali pełen oburzenia list. Organizatorzy protestów bez politycznych logo mogą dzisiaj powiedzieć z satysfakcją – mieliśmy rację. Nie można ufać politykom.

Liczni uczestnicy protestów pod Sądem Najwyższym, Trybunałem Konstytucyjnym, przed Sejmem, Pałacem Prezydenckim oraz Sądami Okręgowymi w całej Polsce mogą się poczuć zdradzeni. Chyba ryzykowaliśmy więcej niż posłowie Platformy podnoszący rękę w głosowaniu w Parlamencie Europejskim. Tak, byłem wtedy na Krakowskim Przedmieściu, na Nowym Świecie, przed Sejmem, TK, na Nowogrodzkiej i przed Sądem Rejonowym w Orzyszu. Dlatego byłem tak wściekły. Dzisiaj, gdy zapadł wyrok, na który wszyscy czekaliśmy z nadzieją, jest mi po prostu wstyd. Politycy opozycji nie mogą nawet cieszyć się ze zwycięstwa a władza zrobi wszystko, żeby jej klęska przeszła niezauważona. Zamiast wielkiego święta praworządności, zwycięstwa opozycji, sygnału do ofensywy przed kolejnymi wyborami i wielkiej mobilizacji pod hasłami „praworządność jest wartością”, „Polska w Europie”, „zwyciężyliśmy bo praworządność zwyciężyła” opozycja milczy, jakby nic się nie stało.

Cóż, „gra się tak jak przeciwnik pozwala”. Platforma pozwala na wszystko.

Wszystko wskazuje na to, że to co Orbanowi jeszcze się udało, drugi raz w sprawie Polski nie przejdzie.
Polski rząd przegrał sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Sąd uznał, że manipulowanie wiekiem emerytalnym sędziów jest naruszeniem ich niezawisłości. Po raz pierwszy instytucja unijna skutecznie postawiła tamę autorytarnym zapędom Prawa i Sprawiedliwości. Wyrok jest szeroko komentowany przez prawników. Według nich stanowi bardzo ważny precedens dający Komisji Europejskiej narzędzia do prowadzenia skutecznej polityki ochrony demokracji w krajach członkowskich między innymi uzależniając wypłatę funduszy unijnych od przestrzegania europejskich reguł praworządności.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS