Szeregowy żołnierz komunizmu

To dwie kartki od Stanisława Wygodzkiego zapełnione maszynowym maczkiem. Z pierwszej części opuszczam prawie połowę, dotyczącą wypadku jego żony, pisaną jak gdyby trzęsącą się ręką (czemu się nie dziwię, Wygodzki swą pierwszą rodzinę stracił w czasie wojny – żona z dziećmi trafiła od razu z wagonu z więźniami przywiezionymi do obozu do pieca, on wieziony innym wagonem, cudem przeżył).

Publikacja: 04.07.2008 16:58

Szeregowy żołnierz komunizmu

Foto: Rzeczpospolita

Red

Wybieram te kartki właśnie, ponieważ znajduję na nich kilka zdań czegoś w rodzaju komentarza do jego postawy ideologicznej znanej z kraju. W kraju chyba nie znaliśmy się osobiście, jeżeli tak, to z przelotnych spotkań w siedzibie Związku Literatów w Warszawie, z jakichś wieczorów autorskich, do uczestnictwa w których nas – młodych piszących zmuszano. Był dla mnie typem oficjalnego literata, od którego raczej stroniłem, wydawał mi się podporą reżimu. Tym większe więc zaskoczenie, że już pod koniec lat pięćdziesiątych zaczęto w kołach literackich mówić o jego kłopotach z cenzurą, i to coraz częściej, i coraz większych. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych wyemigrował. Dopiero jednak, jako sam emigrant i pracownik Radia Wolna Europa, uzyskałem możliwość szerszego poznania jego twórczości i wglądu w życiorys tego „wierzącego komunisty”, jak myśmy jego i jemu podobnych nazywali. Oto istotne fragmenty z tych dwóch kartek.

Mishmar Hayarden 12/9

Givataim, dn. 3 kwietnia 1980

Drogi Panie!

List Pana z 21 marca odebrałem z poczty dopiero dzisiaj, bowiem od końca stycznia po dzień dzisiejszy wędruję między Haifą i Givataim, żona bowiem uległa wypadkowi samochodowemu: złamała rękę, nogę, kość biodrową... mieszkam w autobusach, w szpitalu, zaledwie trochę w domu... Wróciłem wczoraj wieczorem, dziś odebrałem list Pana i wspaniałą audycję, którą za godzinę zawiozę do szpitala w Haifie, żeby żonie sprawić DUŻO radości. Szczęśliwe zbiegi okoliczności sprawiają, że dzięki Panu będę mógł wnieść trochę radości do szpitalnego pokoju... Ogromnie Panu dziękuję za list, za załączoną audycję, za ocenę, za wnikliwą analizę, za z r o z u -m i e n i e sytuacji człowieka, który szedł do komunizmu jak do Żeromskiego i Struga, do polskich źródeł naprawy, zniesienia krzywdy. Obiektywnie służyłem złej sprawie, ale to było później: u początków była krzywda, nie chciałem się godzić z jej istnieniem. Ci, którym zawierzyłem, sprowadzili na znękanych ludzi krzywdy jeszcze cięższe.

Wtedy, przed wojną, nie przyszło mi do głowy, że komunizm, którego stałem się szeregowym żołnierzem, ma różne oblicza. Że jest coś takiego jak „marksowsko-engelsowskie” teoretyzowanie, coś w rodzaju intelektualnej gry i równocześnie obok haniebna praktyka, która stamtąd czerpiąc pozory, całymi garściami czerpać będzie z carsko-tatarskiej tradycji Iwana Groźnego. Nie ja jeden się na to nabrałem. Ale to nie pociesza, nie zmniejsza bólu. W ten sposób zmarnowało życie bardzo wielu, nie opuszcza mnie tylko nadzieja, że i ta twierdza zakłamania i prześladowań, jak wiele innych twierdz, kiedyś runie.

Pytał Pan przez Nelkę (Aniela Jasińska – jej list publikowałem w „Rzeczpospolitej” 1 września 2007 r. – przyp. W.O.), jak tu się aklimatyzuję. Trudno odpowiedzieć. Jestem Żydem, ale polskim Żydem. Z tych, co od kilku stuleci związani byli z polską ziemią, jej mieszkańcami i polskim losem. Pewnie jestem za stary, aby przestawić się tutaj nagle na inną miłość, w każdym razie na miłość pełną i gorącą.Jeszcze raz dziękuję za audycję i pamięćStanisław Wygodzki

***

Był w kraju czas (długo jeszcze po okresie stalinowskim), kiedy uczestnictwo w przedwojennym ruchu komunistycznym dla samych zainteresowanych nie stanowiło powodu do chwały, przeciwnie: mogło być powodem posądzenia przez partyjne władze o takie czy inne odchylenie, a nawet stanowić zachętę czy pretekst do prześladowań. W każdym razie pierwsze kolejne wydania peerelowskiego Słownika Pisarzy Współczesnych przygotowanego w Warszawie przez Lesława Bartelskiego, przynależność ideologiczną Wygodzkiego pomijają milczeniem. Nie ma tam informacji, że należał przed wojną do komunistycznej partii, że siedział w tamtym czasie za komunizm dwa lata w więzieniu. Słownik wylicza tylko jego poetyckie tomiki i tomy prozy. Potem Wygodzki znika z tego słownika całkowicie. Bo w miarę upływu lat kontakty Wygodzkiego z reżimem PRL były coraz bardziej kulawe. Dotykały go coraz liczniejsze konfiskaty. W roku pięćdziesiątym siódmym napisał niezwykle krytyczną powieść „Zatrzymany do wyjaśnienia” i zapłacił za nią wysoką cenę. W kraju odmówiono mu jej publikacji, ukazała się dopiero jedenaście lat później nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu.

W twórczości Stanisława Wygodzkiego istnieją właściwie tylko dwa tematy: gehenna i eksterminacja Żydów, ich walka o przetrwanie w czasie okupacji niemieckiej oraz temat drugi – los przedwojennych komunistów, KPP-owców. Z tym że często oba tematy w prozie tego autora splatały się nierozdzielnie w jeden. Na emigracji napisał i opublikował jeszcze kilka książek. Czy jest w Polsce wznawiany, czy figuruje w obecnych słownikach polskich pisarzy – nie wiem. Najważniejsze jednak, czy jest czytany? Znowu muszę odpowiedzieć sobie – nie wiem. Jego nowele zwłaszcza, o niezwykle dramatycznej akcji, poruszające do głębi, wstrząsające ukazywanymi zdarzeniami, przerażające nieludzką wymową swych point, nie bardzo mieszczą się na obszarze dzisiejszej literatury; współcześni czytelnicy nie takich utworów poszukują. Tu chciałbym się choć trochę mylić.

Wybieram te kartki właśnie, ponieważ znajduję na nich kilka zdań czegoś w rodzaju komentarza do jego postawy ideologicznej znanej z kraju. W kraju chyba nie znaliśmy się osobiście, jeżeli tak, to z przelotnych spotkań w siedzibie Związku Literatów w Warszawie, z jakichś wieczorów autorskich, do uczestnictwa w których nas – młodych piszących zmuszano. Był dla mnie typem oficjalnego literata, od którego raczej stroniłem, wydawał mi się podporą reżimu. Tym większe więc zaskoczenie, że już pod koniec lat pięćdziesiątych zaczęto w kołach literackich mówić o jego kłopotach z cenzurą, i to coraz częściej, i coraz większych. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych wyemigrował. Dopiero jednak, jako sam emigrant i pracownik Radia Wolna Europa, uzyskałem możliwość szerszego poznania jego twórczości i wglądu w życiorys tego „wierzącego komunisty”, jak myśmy jego i jemu podobnych nazywali. Oto istotne fragmenty z tych dwóch kartek.

Pozostało 81% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Literatura
Urszula Kozioł laureatką Nagrody Literackiej Nike 2024
Literatura
„Sprawa Wagera” Davida Granna. Kanibale byli i są wśród nas
Literatura
Masłowska i ludzie bezradni. "Magiczna rana", ciąg dalszy polskiego chaosu i miraży
Literatura
Dorota Masłowska ma dokonać przełomu