[i]Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu [/i]
Za chwilę ma je otworzyć stały sekretarz Akademii Szwedzkiej i podać nazwisko zdobywcy literackiego Nobla. Rozpychają się kamerzyści stacji telewizyjnych, głównie szwedzkiej, norweskiej, południowokoreańskiej...
Dostrzegam wyjątkowo wielu dziennikarzy z Korei. Z tyłu słyszę, jak szef działu kultury „Aftonbladet” obstawia poetów: syryjsko-libańskiego Adonisa i południowokoreańskiego Ko Un. Dziennik „Dagens Nyheter”, któremu przez dwa lata udało się przewidzieć laureata, ma na okładce lemury z nazwiskami Les Murray i Alice Munro.
Ktoś woła: „Jeszcze dziesięć sekund”, co tłum przyjmuje ze śmiechem. W końcu pojawia się stały sekretarz Akademii, Peter Englund i odczytuje niezwykle krótki werdykt po szwedzku, angielsku i hiszpańsku. Publiczność przyjmuje wybór oklaskami, choć widać lekkie zdziwienie.
— Wybór laureata to zawsze bardzo skomplikowany proces — mówi „Rz” Peter Englund. — Co roku moglibyśmy przyznać nagrodę 20-30 pisarzom, którzy na to w pełni zasługują. Jesteśmy niemal sparaliżowani, bo musimy wyróżnić jednego. I nigdy nie nadążamy z przyznaniem lauru wszystkim. Wstępnie o wyborze Mario Vargas Llosy zdecydowaliśmy tydzień temu, teraz na posiedzeniu Akademii uczyniliśmy to formalnie.