Upiór wśród żywych, czyli Paul Theroux w podróży przez Azję

Paul Theroux jest skończonym megalomanem. Ale od jego prozy nie można się oderwać

Publikacja: 02.12.2010 14:11

Upiór wśród żywych, czyli Paul Theroux w podróży przez Azję

Foto: materiały prasowe

33 lata po wyprawie opisanej w bestsellerowym "Wielkim bazarze kolejowym" (1975) ponownie wsiadł do pociągu, by przemierzyć dawne szlaki: od Londynu przez Stambuł po Sajgon i Tokio. Co nim powodowało? Chęć oderwania się od kraju i lenistwo. Bo podróżowanie na długich dystansach uważa za jedno z najbardziej leniwych zajęć na świecie. "To cały złożony "proces" nieróbstwa – wyjaśnia z właściwym sobie wdziękiem – dzięki któremu możemy skupić uwagę bliskich na własnej nieobecności, zakłócając cudzą intymność i jawnie wykorzystując innych".

Zobacz na Empik.rp.pl

Theroux przyznaje, że nie przepada za literaturą podróżniczą, bo jej sens sprowadza się do komunikatu: "szkoda, że was tu nie ma". Dlatego zwiedzanie ogranicza do minimum. Koncentruje się na tym, czego brakuje mu w książkach kolegów po piórze: opisuje tarapaty, w jakie popadł, i kreśli portrety współpasażerów. Jest ironiczny, czasem bezlitosny, a zawsze spostrzegawczy. W połączeniu z talentem do budowy efektownych zdań daje to prozę, od której trudno się oderwać. Theroux wspomina byłego oficera wojsk indyjskich: "Przeglądając kartę dań, mrugał do mnie zza monokla i miał – jakże subtelny – obyczaj zwracania się do wszystkich mężczyzn imieniem "George"". Kiedy indziej uwagę pisarza zwraca Rumun – "tęgi skwaszony mężczyzna z wąsem jak atakujące nos zwierzątko". O morderczej złośliwości autora świadczy opis ceremonii chrztu w cerkwi w Gruzji: "Raz po raz odzywały się komórki, mężczyźni gawędzili przez nie i dzwonili, inni rozmawiali między sobą, śmiali się, witali nowo przybyłych, wrzucali monety do skrzyni na datki dla biednych, a kilka osób nawet się modliło".

Już po lekturze "Wielkiego bazaru kolejowego" doszedłem do wniosku, że Theroux jest w sobie zakochany z wzajemnością. Teraz się okazuje, że przez lata megalomania poczyniła zastraszające postępy. I tak Amerykanin skrzętnie odnotowuje wszystkie komplementy, jakie podczas kolacji pod jego adresem wygłosił Orhan Pamuk. W zasadzie zabrakło tylko, aby noblista z onieśmieleniem poprosił o autograf i kilka rad dla początkujących prozaików.

Choć dla Theroux każda wyprawa jest wyjątkowa, w podróży zawsze przepełnia go to samo silne i nieokreślone uczucie: "Czuję się równie niematerialny jak dym, nikły jak duch, upiorna istota z zaświatów, niewidzialny i czujny wśród żywych". Ta czujność pozwala mu zwrócić uwagę na to, o czym wielu chciałoby zapomnieć. Przy okazji pobytu w Hanoi zaznacza, że w czasie wojny jego rodacy zrzucili na Wietnam Północny i Kambodżę bomby o masie przewyższającej łączną masę bomb, jakie spadły na Niemcy i Japonię w trakcie drugiej wojny światowej. Zwiedzając muzeum, patrzy na kwadrat materiału z nadrukiem flagi amerykańskiej i bezradnym w tonie apelem w kilku językach, m.in. wietnamskim. Apel miał pomóc zagubionym w dżungli żołnierzom US Army. "Próbowałem wyobrazić sobie efekt, jaki wywołałby dziś w Ameryce podobny – błagalny – komunikat, gdyby zawierał słowa: "jestem obywatelem Iranu" czy też "członkiem al Kaidy" albo "Palestyńczykiem", umieszczone na rozpostartej nieprzyjacielskiej fladze".

Na koniec pretensja, jaką zgłaszam w imieniu polskich fanów. Czemu pisarz nie poświęcił naszemu krajowi choćby pół zdania, mimo że dwukrotnie przez niego przejeżdżał?

W 1972 r. spał snem sprawiedliwego, co stanowi pewną okoliczność łagodzącą. Ale czy tym razem rzeczywiście musiał tak dać w palnik, żeby na dobre dojść do siebie dopiero przed Berlinem? Do trzech razy sztuka.

33 lata po wyprawie opisanej w bestsellerowym "Wielkim bazarze kolejowym" (1975) ponownie wsiadł do pociągu, by przemierzyć dawne szlaki: od Londynu przez Stambuł po Sajgon i Tokio. Co nim powodowało? Chęć oderwania się od kraju i lenistwo. Bo podróżowanie na długich dystansach uważa za jedno z najbardziej leniwych zajęć na świecie. "To cały złożony "proces" nieróbstwa – wyjaśnia z właściwym sobie wdziękiem – dzięki któremu możemy skupić uwagę bliskich na własnej nieobecności, zakłócając cudzą intymność i jawnie wykorzystując innych".

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski