Wiedźma polskiego teatru

Studio wystawia pierwszą sztukę Doroty Masłowskiej. Ukazał się też wywiad rzeka „Dusza światowa”.

Publikacja: 13.09.2013 12:59

Agnieszka Pawełkiewicz, Dżina w „Dwóch biednych Rumunach mówiących po polsku”. Premiera w poniedział

Agnieszka Pawełkiewicz, Dżina w „Dwóch biednych Rumunach mówiących po polsku”. Premiera w poniedziałek w Teatrze Studio.

Foto: Teatr Studio, Kobas Laksa Kobas Laksa

Debiutancką sztukę pisarki „Dwóch biednych Rumunów mówiących po polsku" reżyseruje w stołecznym Teatrze Studio Agnieszka Glińska.

Zobacz na Empik.rp.pl


– Uwielbiam ten tekst – powiedziała „Rz". – Jest śmieszny, przewrotny i przerażający. Faktura sztuki stanowi dla teatru prawdziwe wyzwanie. Słowo to tkanka podstawowa, jednocześnie mamy bogactwo znaczeń i sensów: kto jest dla kogo „Rumunem" i dlaczego?

Paw królowej

Masłowska napisała gorzką tragikomedię o młodych Polakach: aktorze grającym księdza w telenoweli i samotnej matce. Możemy się dopatrzyć współczesnej ciężarnej Matki Boskiej, Józefa, Jezusa, ale pokazanych w realiach erozji polskiej religijności. Dla wielu Polaków jedynym księdzem, z którym utrzymują kontakt, jest przecież ten z telewizyjnego serialu. Autorce udało się też skonfrontować nasze poczucie wyższości wobec imigrantów z kompleksami wobec Zachodu.

Zobacz galerię zdjęć

Sztuka skrzy się od dramaturgicznych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji. To wschodnioeuropejski film drogi z suspensem. Bohaterowie porywają samochód, rozdają pieniądze, myślą, mówią, działają pod wpływem narkotyków. Masłowska znakomicie portretuje mutacje obyczajów i języka. Bawi się nowomową. Uczyniła z niej siłę napędową dialogów.

Decyzja o premierze w warszawskim Studio zapadła „z marszu" tuż przed wakacjami. Nie dziwi: Masłowska, jeśli nie liczyć bardziej płodnego Pawła Demirskiego, pozostaje najbardziej gorącą współczesną autorką teatralną w Polsce. „Między nami dobrze jest" w inscenizacji Grzegorza Jarzyny w TR Warszawa od lat cieszy się powodzeniem. To dramat o polskim rozdarciu między tradycją a nowoczesnością, z którego rodzi się społeczeństwo z karykaturą marzeń o wielkości i normalności. Mamy groteskowy obraz narodu niemającego prawa istnieć poza wirtualnym światem mitów, snobizmów i paranoi.

Przebojem poprzedniego sezonu stała się inscenizacja powieści Masłowskiej „Paw królowej" w Starym Teatrze w Krakowie. Paweł Świątek wyreżyserował rewelacyjny spektakl w konwencji rapowej ballady ze świata warszawskiej ćwierćinteligencji, opanowanej obsesją zrobienia kariery.

– Kiedy zaczęłam pisać dla teatru, zrozumiałam, że dobrze zrobione przedstawienie działa mocniej niż wszystkie inne sztuki. Trzęsie mózgiem, drapie serce grabiami. Pokochałam to również jako widz – mówiła Dorota Masłowska w wywiadzie dla „Rz".

Nie od początku było to oczywiste, nie miała bowiem  teatralnych doświadczeń.

– Teatr kojarzył mi się z poszarzałą, przepoconą baletką. Bardziej cywilizowaną odmianą cyrku, ale jednak sztuką drugiego sortu. Wynikało to pewnie z faktu, że jestem z małego miasta i czar sceny był mi kompletnie nieznany. Kiedy dostałam zamówienie z TR Warszawa, przyjęłam je, nie zdając sobie sprawy, że mogę nie umieć napisać sztuki – mówiła. – Zwróciłam się do kolegi, który studiował teatrologię, żeby mi szybko powiedział, jak się pisze dramat. Napisał, że bohaterowie nie mogą mówić tego, co myślą, akcja z każdym zdaniem musi postępować do przodu, całość ma spinać klamra łącząca początek z końcem. Myślę, że te zasady były raczej losowe, mógł podać inne i okazałyby się przy porządkowaniu chaosu równie praktyczne.

Morska konstytucja

O porządkowaniu chaosu, czasami nieświadomym, będącym erupcją podświadomości, Dorota Masłowska opowiada w „Duszy światowej", w wydanej właśnie rozmowie rzece przeprowadzonej przez Agnieszkę Drotkiewicz. Zapytana o najnowszą powieść „Kochanie, zabiłam nasze koty" odpowiedziała:

– Moja praca pisarska w dużej mierze bazuje na spontaniczności, gwałtowności, na wydobywaniu z siebie treści nieświadomych, na razie jeszcze nie mam do nich klucza, nie jestem pewna, jaką mają wymowę i symbolikę.

Pisarka, tłumacząc silną obecność motywu morza w tej powieści, powraca do swojego dzieciństwa: – Jestem wręcz karmicznie związana z morzem: mój ojciec jest marynarzem, mój dziadek był marynarzem, tak samo jak bracia mojej mamy (...). A szary Bałtyk, to szare niebo nad nim, zanurzanie się w lodowatość morza i totalna melancholia (...) to jest moja konstytucja.

Doszło do tego, że Masłowska postanowiła kupić nad Bałtykiem dom: – Spędziłam zeszłe lato jako osoba dzika, kołacząca się po lasach, polach i plażach – na pewno uważam to zanurzenie się w przyrodę za coś niesamowitego, czego nie potrafię zastąpić leżeniem nad basenem.

Teatr poszukujący

Błyskotliwa „Dusza światowa" (Wydawnictwo Literackie) składa się z rozdziałów poświęconych Ameryce, serialom, płci, polityce. Pisarka od początku protestowała przeciwko zawłaszczaniu jej przez partyjne i medialne opcje.

– Gdyby istniał program komputerowy służący do wyliczeń i określania światopoglądu za pomocą ścisłych parametrów, to podejrzewam, że mój profil wypadłby na lewicowy – tłumaczy. – Nie chcę jednak, żeby jakikolwiek ośrodek zagarniał moją lewicowość, nie chcę zamawiać tam prenumeraty poglądów. Jako osoba aspirująca do wolności osobistej upatruję jej również w byciu otwartą, w byciu konserwatywną, nie przyjmuję poglądów w zestawie.

Masłowska w intrygujący, socjologizujący sposób wypowiada się na temat ostatniej dekady. Dostało się zarówno hipsterom, jak i twórcom „poszukującego teatru": – Niby wszystko jest bardzo lewicowe, a tak naprawdę po prostu skrajnie elitarne, nonszalanckie, hermetyczne – kompletnie niedemokratyczne granie na nosie zwykłym ludziom (...). Bywają ekscesy, które może w tym kraju zrozumieć garstka zapaleńców.

W maju odbędzie się w Studio prapremiera nowej sztuki Doroty Masłowskiej.

– Marzyłam o takiej historii dla dzieci – mądrej, śmiesznej i cudownie abstrakcyjnej – mówi Agnieszka Glińska. – Tytuł jeszcze się zmienia. Ostatnia wersja to „Jak zostałam wiedźmą?". To sztuka autobiograficzna dla dorosłych i dzieci.

Debiutancką sztukę pisarki „Dwóch biednych Rumunów mówiących po polsku" reżyseruje w stołecznym Teatrze Studio Agnieszka Glińska.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 97% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski