Wyspa stalinowskiego szczęścia

Powojenne życie literatów w PRL-u pasjonująco przedstawia „Dom pisarzy w czasach zarazy. Iwicka 8a" Tomasza Jastruna.

Aktualizacja: 01.10.2020 20:40 Publikacja: 01.10.2020 17:55

Foto: materiały prasowe

Urodzony w roku 1950 Tomasz Jastrun spędził w domu przy Iwickiej dzieciństwo i młodość – 25 lat życia. Jego pamięć przechowała wiele szczegółów niedostępnych osobie z zewnątrz, choć w tych wspomnieniach chłodny dystans nie zawsze jest możliwy. Wielowątkową, bardzo ciekawą opowieść z dużą liczbą równie ciekawych zdjęć (Wydawnictwo Czarna Owca) zdominowały trzy wątki: historia domu i jego mieszkańców, polityka oraz historia osobista.

Warszawski dom na Iwickiej nie był jedynym skupiskiem mieszkalnym literatów w Polsce. W 1944 r. wielu twórców ulokowano w Ciechankach pod Lublinem w domu zwanym Borejszówką, w 1945 r. powstały domy dla pisarzy w Szczecinie, Krakowie, Poznaniu i Warszawie.

Jastrun pisze, że „wyspy szczęśliwe tworzono na morzu nieszczęścia i biedy. Tam łatwiej uwierzono w fikcję”. I coś w tym jest, gdy przyjrzeć się domowi na Iwickiej, gdzie Jerzy Borejsza, szef „Czytelnika”, postanowił przenieść grupę pisarzy związanych z „Kuźnicą” oferując mieszkania wyłącznie za czynsz.

Zasiedlany od 1949 roku dom usytuowany daleko od centrum Warszawy nie był dobrym adresem. A i tak: „Niemal wszyscy mieszkańcy Iwickiej okazywali wobec otoczenia wiele tej „naturalnej wyższości”, uważając się za arystokrację ducha. Stalinizm upokarzał pisarzy, ale też nadawał im wielką rolę w życiu społecznym”. Ich sąsiedzi gnieżdżący się w ruinach mieli do dyspozycji tylko drewniane wygódki.

Trzy piętra, na każdym cztery lokale, w korytarzu piwnicy kury dozorcy Badowskiego znosiły jajka. Na podwórku były świnie, krowy, koń. Gospodarz na ich oczach się bogacił, uważali, że donosił. O donoszenie podejrzewali się zresztą wszyscy

 

 

Życie sąsiedzkie

Drzwi wejściowe nigdy nie miały klamki, ale uchwyt, na noc zamykane były przez gospodynię. Otwierała lokatorom, z których żaden nie miał kluczy. I choć nie rozczytywała się w ich twórczości, wiedziała o nich bardzo dużo. I nie dzieliła się tym z nikim.

Życie sąsiedzkie toczyło się wraz z ówczesnymi czynami społecznymi. Zebrania lokatorów odbywały się zazwyczaj u Artura Sandauera i Erny Rosenstein. „Panowały różne mody, mieszkańcy domu ulegali im kolektywnie” – w kursie na prawo jazdy brylował Kazimierz Brandys, a Paweł Hertz jako pierwszy kupił samochód. Antytalentem był Sandauer. Zwierzał się Marian Brandys: „Jechałem raz z Sandauerem i chociaż przeszedłem dwie wojny światowe, jechałem nawet kiedyś przez pola minowe, to jednak tak jak wtedy nie bałem się nigdy”.

Paulina Żuławska, żona Juliusza, projektantka, współzałożycielka Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, wspominała po latach: „W domu na Iwickiej mieszkało wielu pisarzy i wszyscy byli ogromnie zaangażowani. To był dom wariatów. I rozmowy, chwilami strasznie śmieszne. A potem, szczególnie po wódeczce, pierwsze dowcipy, kpiny z siebie”.

Autor ujawnia, że jego ojciec farbował nawet przez kilka lat włosy: „można powiedzieć, że miał obsesję upływu czasu”. Ale dodaje, że Adolf Rudnicki też ją miał, lecząc przypadłość kolejnymi kobietami u swojego boku.

 

 

Miłostki i romanse

Przywołując anegdoty o sąsiadach autor dość często zagląda w ich alkowy. O irlandzkiej żonie Rudnickiego pisze, że jeszcze w czasie miesiąca miodowego miała romans z Andrzejem Panufnikiem. O Leonie Pasternaku („raczej słaby poeta i mierny satyryk”): „Żona, Ryszarda Hanin, mawiała o nim bez gniewu: „On lubi tylko kurwy w miłości”. Pasternak potakiwał. Stanowili malowniczą parę”.

Można się dowiedzieć, że Rudnicki uchodził za skąpca, a Czeszko za człowieka hojnego, pomagającego chętnie dzięki swoim przywilejom wiecznego posła. Jak pisze Jastrun – jego alkoholizm stał się dramatem żony i małej córeczki podobnie jak romans z córką Władysława Broniewskiego – Anką, mężatką i matką 6-letniej Ewy.

 

 

Niepokój o rodziców

Rodzice autora: Mieczysław Jastrun i Mieczysława Buczkówna są bohaterami wątku rozpoczynającego się dużo wcześniej niż osiedlenie się na Iwickiej. Buczkówna, studentka polonistyki, poznała 47-letniego, starszego o 21 lat Jastruna na jego wieczorze autorskim w Łodzi. Tomasz nie jest dyskretny – ujawnia, że dokonała aborcji, gdy mieszkając już z Jastrunem na Iwickiej zorientowała się, że poprzedni związek przyniósł nieplanowane owoce. Odnotowuje także m.in.: „Matka krótko karmiła mnie piersią” „chyba nie w pełni dojrzała do macierzyństwa”, „ojciec mnie nie chciał”. Z dzieciństwa pamięta nieustanny lęk i niepokój o rodziców i że najwięcej czasu poświęcała mu babcia.

Mieczysław Jastrun wstąpił do PPR w 1946 r. Przełomowy był zjazd pisarzy w Szczecinie w 1949 roku. Do partii wstąpiła cała redakcja społeczno-literackiej „Kuźnicy”, też Kazimierz Brandys, potem Julian Przyboś. „Reguła była taka: na początku sugerowano, potem namawiano, w końcu szantażowano” – pisze Jastrun i dodaje” „Mama namawiała ojca, by się wymigiwał z tych szkoleń (ideologicznych), jak to robił Adolf Rudnicki, który przysyłał zwolnienia lekarskie”.

Autor przypomina też opinię Zbigniewa Herberta: „Nie pamiętam, by kiedykolwiek miał pretensje czy żal do mojego ojca o czasy stalinowskie”. Jednocześnie: „Ojciec uważał, że paktując wtedy z diabłem, popełnił grzech nie do wybaczenia”. Pisze też, jak inni mieszkańcy domu odnajdywali się w świcie przymusu socjalistycznych deklaracji.

Z myślą o książce Jastrun odbył wiele rozmów przez wiele lat. O stalinizmie nie chciał rozmawiać Tadeusz Konwicki, Kazimierz Brandys, a Juliusz Żuławski nie autoryzował – podarł kartki. Pozostałe rozmowy autor komentuje: „Odnosiłem wrażenie, że większość moich rozmówców miała problemy z pamięcią. Nie pamiętali wielu zdarzeń i swoich słów z tamtego czasu, które mogłyby postawić ich w złym świetle”.

Tomasz Jastrun nie kryje też, że do dziś przetrwały dziecięce przyjaźnie - z Agnieszką Żuławską, Adamem Sandauerem, Moniką Czeszko. W latach 80. od Wyganowskich na Iwickiej mieszkanie wynajęli – Agnieszka Żuławska i jej mąż Umeda. Życie dopisuje do historii kolejne rozdziały.

Urodzony w roku 1950 Tomasz Jastrun spędził w domu przy Iwickiej dzieciństwo i młodość – 25 lat życia. Jego pamięć przechowała wiele szczegółów niedostępnych osobie z zewnątrz, choć w tych wspomnieniach chłodny dystans nie zawsze jest możliwy. Wielowątkową, bardzo ciekawą opowieść z dużą liczbą równie ciekawych zdjęć (Wydawnictwo Czarna Owca) zdominowały trzy wątki: historia domu i jego mieszkańców, polityka oraz historia osobista.

Warszawski dom na Iwickiej nie był jedynym skupiskiem mieszkalnym literatów w Polsce. W 1944 r. wielu twórców ulokowano w Ciechankach pod Lublinem w domu zwanym Borejszówką, w 1945 r. powstały domy dla pisarzy w Szczecinie, Krakowie, Poznaniu i Warszawie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Literatura
Urszula Kozioł laureatką Nagrody Literackiej Nike 2024
Literatura
„Sprawa Wagera” Davida Granna. Kanibale byli i są wśród nas
Literatura
Masłowska i ludzie bezradni. "Magiczna rana", ciąg dalszy polskiego chaosu i miraży
Literatura
Dorota Masłowska ma dokonać przełomu