Danuta Zawierucha wspomina, że w latach 60. poznała poetkę na przyjęciu u przyjaciół. Wymieniły telefony, po długim czasie Małgorzata Hillar zadzwoniła i zaczęły się spotykać.
– Już wówczas była przybita, zgorzkniała, zapatrzona w siebie. Była człowiekiem szalenie osobnym i jednocześnie garnącym się do ludzi – wspomina przyjaciółka poetki.
Inni dodają, że była też niezwykle egocentryczna, skupiona wyłącznie na własnych wierszach. Zdawała sobie sprawę ze swojej wartości, jednocześnie nie troszczyła się o los utworów pisanych na strzępkach kartek. Często ginęły bezpowrotnie.
– Stała się kultową poetką licealistek – ocenia literaturoznawca prof. Tadeusz Linkner, przywołując jeden z najczęściej cytowanych wierszy Hillar „My z drugiej połowy XX wieku”.
O poetce opowiada też jej kuzyn Krzysztof F. Bolt. Przypo-mina, że urodzona w ziemiańskiej katolickiej rodzinie z Pomorza odcięła się od korzeni, zerwała z tradycją, deklarując, że socjalizm jest świetlaną ideą dobrze służącą ludziom. Jednocześnie jej erotyki nie miały nic wspólnego z tym ładem.