Rozmowa z Monicą i Tomasem Tranströmerami

Tomas był krytykowany za to, że jego wiersze nie niosą żadnego wyraźnego politycznego przesłania. Teraz, z perspektywy czasu, widać, że było to nieuzasadnione. Z Monicą i Tomasem Tranströmerami rozmawia Zbigniew Bidakowski

Publikacja: 06.10.2011 18:37

Monica i Tomas Tranströmerowie

Monica i Tomas Tranströmerowie

Foto: AFP

Red

W rozmowie uczestniczą trzy osoby. Tomas rysuje, pisze, gestykuluje – nie mówi jednak prawie nic. Monica opowiada o Tomasie i jego wierszach w trzeciej osobie a czasami zwraca się bezpośrednio do niego, żeby potwierdził coś gestem lub mimiką.

Zbigniew Bidakowski: — Czy w pańskiej poezji  jest obecna polityka?

Monica Tranströmer:

— A co pan ma na myśli mówiąc: poezja polityczna. W latach 60. i 70. Tomas był krytykowany za to, że jego wiersze nie niosą żadnego wyraźnego politycznego przesłania. Teraz, z perspektywy czasu, widać, że było to nieuzasadnione.

W 2005 r. Goran Greider wydał antologię szwedzkiej poezji politycznej. Wybrał do niej jeden wiersz Tomasa z początku lat 70. zatytułowany „Do przyjaciół z drugiej strony granicy". Tomas napisał go po wizycie w Rydze w 1970 roku. Mini-esej Greidera towarzyszący wierszowi nosi tytuł „Mniej odpowiedni wiersz" (dla politycznej atmosfery czasu). Dla radykalnych krytyków z tamtych lat wiersz był napisany z niewłaściwych politycznych pozycji.

Kiedy czyta się listy Tomasa do Roberta Bly na początku lat 70. — zostały opublikowane w 2001 r. — widać, że Tomas był wyraźnie zirytowany tą krytyką. Jako psycholog pracujący w eksperymentalnym więzieniu dla młodzieży uważał, że dał wkład w budowę lepszego społeczeństwa. Jednak później, w latach 80. Tomas doszedł do wniosku, że opór, jaki napotykał, był właściwie pożyteczny. Nie dawał impulsów do pisania wierszy politycznych, ale zmuszał do większych wymagań wobec siebie.

ZB:

W Polsce obecnie poezja nie musi, a nawet nie powinna, być „lewostronna", ale często prezentuje punkt widzenia robotniczy, z tym że robotnik nie musi być komunistą, może być katolikiem.

MT:

No właśnie, poezja polityczna realizuje się w różny sposób w różnych częściach świata. W krajach, które doświadczają prześladowań, poezja ma duże znaczenie i może nawet wpływać na politykę. Szwecja żyje w wolności od długiego czasu i poezja polityczna w ostatnich dziesięcioleciach pisana jest z perspektywy lewicowej.

ZB:

Muzyka odgrywa wielką rolę w życiu Tomasa, również teraz, kiedy może grać na fortepianie tylko lewą ręką. Czy do utworów Tomasa była komponowana muzyka?

MT:

Oczywiście, jest bardzo wiele takich kompozycji, dużo także utworów chóralnych.

ZB:

Jaki był państwa pierwszy kontakt z polską kulturą?

MT:

Zawdzięczamy go właśnie muzyce. Najpierw był z pewnością Karol Szymanowski, to musiały być wczesne lata 50. Później Tomas odkrył Czesława Miłosza, który bardzo wcześnie został przełożony na szwedzki; „Zniewolony umysł" — już w latach 50. Wywarł duże wrażenie. Tomas zawsze bardzo podziwiał Miłosza. Później w latach 70. doszedł Zbigniew Herbert i Tadeusz Różewicz, a jeszcze później Wisława Szymborska i Adam Zagajewski.

Tomas spotykał Miłosza wiele razy. Na festiwalach poetyckich, gdy Miłosz był jeszcze emigrantem, następnie w Krakowie i ostatni raz w naszym domu, tu w Sztokholmie w 2000 roku, kiedy Miłosz był uroczyście przyjmowany w Sztokholmie. Zbigniewa Herberta spotkaliśmy we Włoszech. Był bardzo podziwiany w Niemczech, zdaje mi się, jako pierwszy, który otrzymał nagrodę Petrarki. Tomas też dostał tę nagrodę, wiele lat później, i przy takiej właśnie okazji spotkaliśmy Herberta. Przypominał trochę kobolda. Zachowywał się bardzo swobodnie między wielbicielami. Mały jak kot! Również z Wisławą Szymborską, którą jesteśmy zachwyceni, mieliśmy regularne kontakty przez wspólnych przyjaciół.

Tomas był w Polsce wiele razy. Pierwszy raz w 1987 roku. Zaczęliśmy od Warszawy, potem pojechaliśmy do Krakowa i na tamtejszy uniwersytet. Wspomnienia z Warszawy są wzruszające. To był listopad, Wszystkich Świętych, Warszawa było podniszczona. Było ciemno i zimno, ale miasto świeciło tymi wszystkimi zniczami.

Kraków i Gdańsk odwiedziliśmy wiele razy. Spotkania ze studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego zawsze były  stymulujące. I nigdy nie bywaliśmy na tak eleganckich kolacjach, jak te, na jakie zapraszało nas małe wydawnictwo w Krakowie. Innym wzruszającym wspomnieniem jest festiwal poezji w Krakowie, na którym było 2000 słuchaczy. Do tego nie byliśmy przyzwyczajeni w Szwecji! Ostatnia nasza wizyta miała miejsce jesienią 2005 r. w Warszawie, gdzie Tomas uczestniczył w festiwalu im. Zbigniewa Herberta.

ZB:

Jaka jest różnica między polską a szwedzką poezją, czy widać jakieś narodowe cechy?

MT:

Na pewno są narodowe, specyficzne właściwości, które znawca literatury mógłby usystematyzować. Myślę, że w polskiej poezji można znaleźć dużo więcej humoru i ironii, która nie jest wcale równie oczywista w nowoczesnej szwedzkiej poezji. Ważnym składnikiem szwedzkiej poezji jest natura. W czasie jednej z naszych wizyt w Polsce spotkaliśmy pewnego literaturoznawcę, który powiedział: że piszecie o naturze, to dość oczywiste. W Polsce też tak potrafimy. Ale my nie piszemy tyle o kamieniach – jak wy. Dlaczego, pytał Tomasa, jest tyle kamienia w pańskiej poezji, panie Tranströmer.

ZB:

W Polsce jest się poetą religijnym lub nie. Kto jest religijny pisze o Bogu, o stosunku człowieka do Boga itd. Kto nie jest religijny – pisze o czym innym. W Szwecji natomiast odkrywana jest religijność wszędzie, jest tylko – w pewnym sensie – ukryta pod powierzchnią. Czy Tomas jest poetą, który przywiązuje wagę do stosunków między człowiekiem a Bogiem?

MT:

Z pewnością jest słusznym spostrzeżeniem, że szwedzka religijność – kiedy jest – leży ukryta pod powierzchnią. Jeśli jednak zapytać Tomasa, czy jest religijny, odpowie z pewnością, bez wahania, że tak. I na pewno widać to w jego poezji.

Szwedzkie środowisko intelektualne było jednym z najbardziej zsekularyzowanych. Teraz może trochę to złagodniało. Kiedyś jednak droga do religii była w powszechnym odczuciu zamknięta i wtedy potrzeby religijne realizowało się w tych dziedzinach, w których były akceptowane. W pewnych okresach była to ideologia lewicowa.

Ale również ludzie areligijni mają swoją potrzebę wiary: potrzebę prostoty i stałych zasad. W świecie będącym w ciągłym ruchu chcą wiedzieć, jak należy myśleć, chcą dostawać informacje posegregowane i ocenione. Tutaj można używać języka w charakterze liturgii – aby wzmocnić siłę przekonań w pożądanym przez nadawcę kierunku.

Rozmawiał Zbigniew Bidakowski

W innej wersji rozmowa ta drukowana była w szwedzko-polskim kwartalniku "Suecia-Polonia" nr 2/2007

W rozmowie uczestniczą trzy osoby. Tomas rysuje, pisze, gestykuluje – nie mówi jednak prawie nic. Monica opowiada o Tomasie i jego wierszach w trzeciej osobie a czasami zwraca się bezpośrednio do niego, żeby potwierdził coś gestem lub mimiką.

Zbigniew Bidakowski: — Czy w pańskiej poezji  jest obecna polityka?

Pozostało 95% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski