Z opowieści Banacha, przyjaciela Beksińskiego, dyrektora muzeum w Sanoku, któremu artysta przekazał dorobek, wyłania się obraz człowieka żyjącego w swoim mrocznym, odrealnionym świecie. A jednocześnie otwartego na ludzi, bardzo im życzliwego. To symptomatyczne, że zabójcą artysty był członek rodziny, którą Beksiński od lat materialnie wspierał.
Starannie wydany album to okazja do poznania historii rodziny Beksińskich oraz krajobrazu jego dzieciństwa i młodości. Przeżycia traumy wojennej, a także stalinowska niewola wyzwalały potrzebę wykrzyczenia przeżywanego dramatu. Rysunki szubienic, ludzi załamanych, siłaczy dźwigających trumny, krzyczących zakonnic to częsta tematyka prac lat 50.
Beksińskiego uwierała opinia, że najpełniej wypowiedział się w fotografii. Twierdził, że to, co „nosi w sercu i pod powiekami", może wydobyć tylko za pomocą ołówka i pędzla.
W albumie wydawnictwa Bosz mamy wiele przykładów tej nieujarzmionej wyobraźni. W masochistycznych rysunkach i onirycznych obrazach widać fascynację twórczością Brunona Schulza i Franza Kafki. Niektóre z prac pasują do określenia pop-art na opak. Nie znajdziemy tam kuszącego piękna ciała, świata sukcesu, lecz rozpad i smutek. Wprowadzenie agresywnych zwierząt podnosi drapieżność przekazu. Wiele obrazów to wizje szczególnie mrocznych snów. Motyw krzyża to z kolei przykład oswajania tematyki śmierci.