Półprawdy o Kosińskim

Po wydaniu w 1965 roku „Malowanego ptaka" Jerzy Kosiński zdobył sławę. Ale pół wieku po publikacji tej kontrowersyjnej powieści wyraźnie widać, że trwalsza od jego dzieł okazała się legenda.

Publikacja: 11.10.2013 09:30

Półprawdy o Kosińskim

Foto: Corbis

Red

To właśnie biografia Kosińskiego sprawia, że pisarz wciąż budzi żywe zainteresowanie. Autor „Wystarczy być"– ni to Żyd, ni to Polak, ni to ryba, ni to ptak, jak zauważył biograf Kosińskiego James P. Sloan – wyraźnie wyprzedził swój czas. Na przełomie lat 60. i 70. był amerykańskim odpowiednikiem Michela Houellebecqa, pisarzem, który równie wiele uwagi co literaturze poświęcał autokreacji. Fantazje, wymysły czy po prostu krętactwa Kosińskiego stały się nieodłączną częścią jego wizerunku. Po latach można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że jego umiejętności ogniskowania na sobie uwagi i zmysł piarowski wykraczały daleko poza talenty literackie.

Dzięki umiejętności żonglowania faktami i sztuce perswazji udało mu się na przykład przekonać Elie Wiesela, że w „Malowanym ptaku" opisał własne przeżycia wojenne. W efekcie laureat Pokojowej Nagrody Nobla uznał powieść za świadectwo Holokaustu i zamiast krytycznej recenzji opublikował na jej temat entuzjastyczną opinię, co stało się kamieniem węgielnym błyskawicznej kariery Kosińskiego. Po oszałamiającym sukcesie swego debiutu stał się ulubieńcem amerykańskich salonów, nie tylko zresztą literackich. Był gwiazdą pierwszej wielkości, celebrytą w dzisiejszym znaczeniu tego słowa – pojawiał się w telewizyjnych talk-show i na okładkach gazet, a do tego poślubił starszą o 20 lat multimilionerkę Mary Weir. Został też prezesem amerykańskiego PEN Clubu – nie lada wyczyn dla kogoś, kto przyjeżdżając do USA, nie znał podobno słowa po angielsku. Znajomość z Henrym Kissingerem czy Zbigniewem Brzezińskim nie przeszkadzała mu jednak w tym, by regularnie chadzać do klubów sadomaso i wymyślać kolejne fikcyjne autobiografie.

Przeszłość poszukiwana

Postać Kosińskiego ożywa obecnie głównie za sprawą innych pisarzy, na kartach poświęconych mu książek. Każdy twórca, który usiłuje zmierzyć się z historią jego gwałtownego wzlotu i upadku, przede wszystkim zmuszony jest ustosunkować się nie tyle do faktów, ile do zbioru mistyfikacji, półprawd i zmyśleń, którymi pisarz obudował swoje życie. Efekty bywają różne: w biografii „Czarny ptasior" Joanna Siedlecka zaprezentowała Kosińskiego jako manipulatora, cynika i mitomana, James P. Sloan zaś, autor potężnej monografii poświęconej życiu i twórczości autora „Wystarczy być", zrobił z niego zagubionego mężczyznę, który usiłuje odnaleźć własną tożsamość i miejsce w świecie.

Ukazujący się właśnie „Jerzy Kosiński" Jerome'a Charyna, amerykańskiego twórcy mieszkającego w Paryżu, mającego na koncie między innymi beletryzowaną biografię Emily Dickinson, to kolejna powieściowa próba opisania fenomenu pisarza. Trudno nie porównywać jej z wydaną w 2010 roku książką Janusza Głowackiego „Good night, Dżerzi", tym bardziej że obie pozycje mają podobne zalety i wady. Zarówno Głowacki, jak i Charyn nie tyle bowiem zdzierają maski, za którymi krył się Jerzy Kosiński, ile umacniają jego czarną legendę, obudowując ją w szczegóły, mnożąc półprawdy, powtarzając domniemania, łącząc fakty z wymysłami.

Głowacki zrobił z Kosińskiego bohatera mającego powstać scenariusza, a jego książka to postmodernistyczny kolaż gatunków, który składa się tyleż na historię poświęconą autorowi „Kroków", ile na zakamuflowaną opowieść autora o samym sobie. Charyn gra z czytelnikiem w inny sposób, lecz jego Jerzy Kosiński niewiele odbiega od postaci wykreowanej przez polskiego pisarza w „Good night, Dżerzi". Podobnie jak u Głowackiego bohater okazuje się kameleonem: patologicznym łgarzem snującym szalone historie, budującym swoją legendę i fabrykującym kolejne tożsamości. „Wciąż jestem agentem tajnych służb. Kłamię, nawet kiedy mówię prawdę. I zacieram swoje ślady, dorzucając dodatkowy ślad" – mówi Kosiński w powieści Amerykanina.

Charyn funduje nam wędrówkę od pałaców brytyjskiej rodziny królewskiej po kluby sadomaso, prowadzi nas od wytwornych restauracji po rewiry prostytutek i transseksualistów. Opisy orgii sąsiadują tu ze streszczeniami kolejnych utworów autora „Malowanego ptaka" i groteskowymi scenami, w których Kosiński chowa się w szufladach komody czy zostaje pobity przez policjantów przebranych za prostytutki, z upudrowanymi policzkami i szminką na ustach.

Utkany z migawek i słów

W powieści mieszają się nie tylko miejsca i czasy, lecz przede wszystkim punkty widzenia, ponieważ relacja na temat autora „Malowanego ptaka" wkładana jest w usta kilku narratorów. O Kosińskim opowiadają kolejno: Ian Diggers – fikcyjny szofer jak najbardziej rzeczywistego aktora Petera Sellersa, który zagrał główną rolę w słynnej ekranizacji książki Kosińskiego „Wystarczy być"; Swietłana Alliłujewa – córka Stalina, która uciekła w latach 60. z ZSRR i osiadła w USA; fikcyjna żona Kosińskiego, wzorowana zresztą na żonie prawdziwej; a także prostytutka Anya, która w powieści odgrywa rolę muzy pisarza. Całość zaś wieńczy beletrystyczna wariacja na temat rzeczywistych wojennych losów rodziny Lewinkopfów (jak brzmiało pierwotne nazwisko Kosińskiego), część najbardziej realistyczna, co nie sprawia jednak, że jest bardziej prawdziwa czy prawdopodobna od wcześniejszych partii książki.

Każde z tych ujęć przedstawia Kosińskiego z nieco innej perspektywy, ale nie znaczy to, że na koniec powstaje z nich spójny obraz autora „Kroków". Snute w „Jerzym Kosińskim" historie zazwyczaj nie zachodzą na siebie, a jeśli nawet tak się zdarza, nie uzupełniają się. Charyn sztukuje bowiem portret swego bohatera z odrębnych, często niezwiązanych ze sobą elementów, tak że obraz pisarza przypomina kubistyczne dzieło sztuki. W efekcie nie może być tu mowy o jednej prawdzie na temat Kosińskiego i nie sposób oddzielić faktów z jego biografii od literackiej fikcji. Autor powieści dokłada więc do legendy Kosińskiego swoją cegiełkę. Wszystko to sprawia, że obcujemy z opowieścią widmową, a i jej bohater wydaje się niekiedy równie mało rzeczywisty. „Nie pisze, nie śpi – mówi jedna z książkowych postaci. – Wyczerpuje go samo odgrywanie roli Jerzego Kosińskiego". Bohater Charyna nie ma nic wspólnego z człowiekiem z krwi i kości, zmienia się w postać utkaną wyłącznie ze słów.

Po lekturze jego „Jerzego Kosińskiego" nie można więc spodziewać się solidnej i niepodważalnej dawki biograficznych informacji, bo te zanadto podszyte są literaturą, by można im bezkrytycznie zawierzyć. Z całą pewnością książka daje jednak pojęcie, czym była kreacja Kosińskiego: fantastycznym labiryntem zmyśleń i fantazji, w którym autorowi „Malowanego ptaka" przez dłuższy czas udawało się ukrywać przed amerykańską opinią publiczną.

Dla czytelników nieznających życiorysu Kosińskiego powieść Jerome'a Charyna może stanowić rodzaj przewodnika po legendach na temat pisarza, który mawiał podobno, że wciąż chodzi w przebraniu, a poświęconą mu powieść można traktować jako rodzaj takiego przebrania właśnie. Nie zmienia to faktu, że podobnie jak „Good night, Dżerzi" Głowackiego „Jerzy Kosiński" nie odkrywa nowych lądów, lecz powiela mit, który stworzył sam bohater.

Autor jest pisarzem i krytykiem literackim. Ostatnio wydał powieść „Anomalie"

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski