Olive, Verena i Basil - recenzja książki Bostończycy Henry'ego Jamesa

Mistrz prozy, zmarły w 1916 Amerykanin Henry James odzywa się do nas po raz pierwszy głosem „Bostończyków", powieści, którą dopiero teraz możemy przeczytać po polsku (pierwsze wydanie w 1886 roku).

Publikacja: 12.09.2014 01:09

Jej lektura to dla miłośników autora „Daisy Miller" wielka radość z kolejnych odwiedzin w świecie wyobraźni tak utalentowanego artysty. Proza Jamesa jest jak zawsze pełna światła, przestrzeni i subtelnego niedopowiedzenia, z którego jest znany. A jednocześnie typy ludzkie tu wykreowane są bardzo wyraziste, pełne życia i targających nimi namiętności, przeżywają katusze i ekstazy.

Basil Ransom, młody prawnik z Missisipi, weteran niedawno zakończonej wojny secesyjnej, przybywa do Bostonu w odwiedziny do swojej kuzynki, majętnej Olive Chancellor. Jest ona zaprzysięgłą feministką i po obiedzie zabiera południowca na wykład, w trakcie którego ma być przedstawiona sytuacja kobiet na świecie. Traf chce, że głos zabiera młoda i nieznana im Verena Tarrant, i chociaż to, co mówi, wdaje się Basilowi Ransomowi zlepkiem niedorzeczności, jest zafascynowany dziewczyną. Już nie przestanie o niej myśleć.

Ale swej fascynacji nie kryje też kuzynka Olive. Jest na tyle zdeterminowana, że rychło roztacza nad Vereną swą opiekę, a ponieważ ta pochodzi z ubogiej rodziny, proponuje jej zamieszkanie w swym wspaniale urządzonym bostońskim domu i całkowite oddanie się sprawie emancypacji. Ransom jedzie do Nowego Jorku i podejmuje karierę prawniczą, która niestety nie wychodzi mu najlepiej. Wciąż myśli o poznanej i przedstawionej mu na spotkaniu dziewczynie. Po kilku miesiącach, w tajemnicy przez Olive Chancellor, wraca do Bostonu i zaprasza dziewczynę na spacer. Zwiedzają Harvard, a w nim ogromne muzeum wojny secesyjnej poświęcone poległym studentom żołnierzom. Basil czyta nazwiska byłych wrogów, rozpoznaje miejsca potyczek, w których uczestniczył. Może nawet któregoś z nich zabił? Obok niego piękna panna.

Ten fragment książki jest kwintesencją magii pisarstwa Amerykanina: budzące się miłosne napięcie między dwojgiem ludzi, groza niedawno minionej historii, klimat popołudniowego spaceru w jesiennym słońcu po kampusie. Od tej chwili trwa rozgrywka o duszę Vereny. Czy nie ulegnie „światu mężczyzn" i wytrwa w bezżeństwie, poświęcając życie dla sprawy, jak chce panna Chancellor? A może wyrwie się ze świata kobiecych aktywistek i stanie się towarzyszką życia Basila Ransoma? W pewnym momencie wykrzykuje: „Męskość, odwaga i wytrwałość, ażeby poznać rzeczywistość, a przy tym się jej nie lękać, spojrzeć światu w twarz i przyjąć takim, jaki jest (...), oto, co chcę zachować, choć może powinienem rzec, przywrócić".  W tej grze Verena Tarrant również bierze udział, nie jest bierną kukłą i wszystko musi się rozegrać między trójką bohaterów.

Wybitny znawca twórczości Jamesa Jan Tomkowski napisał: „W miłości ludzie stają się nieobliczalni, zdolni do najbardziej dziwacznych poświęceń, ale i podstępnej gry, której ofiarą staje się często mniej podejrzliwy z partnerów.  Dlatego szczęśliwe zakończenia nie są specjalnością Jamesa. Podobnie jak w najpiękniejszych (i najsmutniejszych) nowelach Iwana Bunina, chwile uniesienia kończą się bolesnym rozczarowaniem".

Można oczywiście odczytywać powieść Henry'ego Jamesa inaczej. A może związek Olive Chancellor i Vereny Tarrant tak naprawdę ma inne, miłosne i zmysłowe, podłoże, z którego kuzynka feministka nie do końca zdaje sobie sprawę? Coś w stylu „Immoralisty" Gide'a, tylko w żeńskiej odsłonie? Ale można też potraktować „Bostończyków" jako świadectwo niezależnego od historii starcia ideologii z życiem. Bo czy nie jest tak, że niektórzy mogą oddać wyznawanym przez siebie poglądom społecznym (kiedyś feminizm, emancypacja, dzisiaj gender) całe życie, a inni patrzą na nich jak na osoby niespełna rozumu? Być może – sugeruje proza Henry'ego Jamesa – tak zawsze było i będzie, a my przekonujemy się o tym podczas lektury wydanej 128 lat temu powieści.

Jej lektura to dla miłośników autora „Daisy Miller" wielka radość z kolejnych odwiedzin w świecie wyobraźni tak utalentowanego artysty. Proza Jamesa jest jak zawsze pełna światła, przestrzeni i subtelnego niedopowiedzenia, z którego jest znany. A jednocześnie typy ludzkie tu wykreowane są bardzo wyraziste, pełne życia i targających nimi namiętności, przeżywają katusze i ekstazy.

Basil Ransom, młody prawnik z Missisipi, weteran niedawno zakończonej wojny secesyjnej, przybywa do Bostonu w odwiedziny do swojej kuzynki, majętnej Olive Chancellor. Jest ona zaprzysięgłą feministką i po obiedzie zabiera południowca na wykład, w trakcie którego ma być przedstawiona sytuacja kobiet na świecie. Traf chce, że głos zabiera młoda i nieznana im Verena Tarrant, i chociaż to, co mówi, wdaje się Basilowi Ransomowi zlepkiem niedorzeczności, jest zafascynowany dziewczyną. Już nie przestanie o niej myśleć.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski