Klątwa sławnego ojca

Magda Dygat | O burzliwych relacjach rodzinnych opowiada Małgorzacie Piwowar. Dziś w TVP premiera jej filmu o pisarzu.

Publikacja: 22.02.2016 17:30

Klątwa sławnego ojca

Foto: TVP

"Rzeczpospolita": Dlaczego powstał ten film?

Magda Dygat: Mój mąż Andrzej Dudziński uważał, że należy przypomnieć mojego ojca Stanisława Dygata z okazji setnej rocznicy jego urodzin. Początkowo nie miałam ochoty na ponowne wciąganie się w przeszłość, zamknęłam ten rozdział życia po książce „Rozstania", w której opowiedziałam o swojej trudnej relacji z ojcem. I Andrzej zaproponował, żeby to był film o Dygacie pisarzu. Po złożeniu scenariusza zaczęły się powtarzać sugestie, by jednak opowiedzieć też moją z ojcem historię.

Czy zaszła zmiana w pani stosunku do ojca w ciągu 15 lat, które dzielą ukazanie się książki i powstanie filmu?

W książce opowiedziałam o swoim dramacie po raz pierwszy. Pozwoliło mi to odzyskać ojca, a mojej mamie, która wtedy jeszcze żyła, męża. Przez wiele lat nikt nie wspominał, że miał pierwszą żonę, choć byli małżeństwem dziesięć lat. Nie znoszę sztuczności, nie umiem kłamać, więc jak już mówię, to prawdę.

Zobaczyła pani coś w nowym świetle?

Przez wiele lat ojciec był dla mnie wszystkim, autorytetem w każdej sprawie. Pisząc książkę, uważałam, że jego zachowanie w stosunku do mnie nie jest jego winą, tylko matki, Kaliny i wszystkich naokoło. A kiedy napisałam tę książkę, jakbym nagle wydoroślała. I bardziej zrozumiałam niedorosłość ojca. Pisałam nawet wcześniej, że był zawsze małym chłopcem, ale nie zdawałam sobie sprawy z jego nieodpowiedzialności. Opowiadam w filmie, że chodząc razem do kina, przeżywaliśmy film jak para dzieci. Dotarło do mnie, że wszystkie kobiety w życiu ojca – łącznie z Kaliną – były jego ofiarami. Tak jak mówiła matka – nie potrafił kochać. Pozwoliłam sobie po raz pierwszy w życiu myśleć krytycznie o ojcu, ale też i o sobie. Montując film, zrezygnowaliśmy z nagranych fragmentów, z których przebijał mój żal. Bo był też cudownym ojcem. Mojej mamy, totalnie zajętej teatrem, ciągle nie było. Po rozwodzie rodziców mieszkaliśmy nadal blisko siebie i ojciec codziennie przychodził, żeby mi czytać bajki przed snem. Odbierał mnie ze szkoły, kupował prezenty, czasem całkiem bez sensu, jak choćby drogie nylonowe koszulki w komisie, kiedy nie miałam płaszcza. Nie chciałam być z matką, uciekałam czasami do niego w nocy. Był dla mnie najważniejszy.

Ale gdy miała pani lat 16, ojciec oświadczył, że z panią zrywa. Że nie chce być już ojcem.

To był straszliwy moment, przyszłam do domu do matki z płaczem, a ona powiedziała, żebym zadzwoniła do ojca i zapytała, czy mnie jeszcze kocha. Bałam się, obawiałam się usłyszeć, że nie... Ale przez całe życie pamiętał o moich urodzinach, zawsze dzwonił z życzeniami. Był dziwnym człowiekiem. Największy problem mam ciągle z tym, że był tak nieodpowiedzialny. Musiał mieć świadomość tego, czym jest w moim życiu, bo matki poza teatrem nic więcej nie obchodziło. I mimo to odsunął mnie. Spowodowało to nieprawdopodobną liczbę moich niepewności i lęków. Powinien był wiedzieć, że tak będzie.

Od dziecka miała pani świadomość, że ma sławnego ojca?

Zawsze. Wokół ojca ciągle coś się działo. Nawet w szkole funkcjonowałam jako „córka pisarza". Każdą kolejną nową książkę dostawałam od niego z dedykacją. Miałam pewnie ze 12 lat, kiedy zaczęłam je czytać. Pierwszą była „Podróż".

Spodobała się pani?

Nie. Najbardziej lubię „Pożegnania", może dlatego, że jest tam przedwojenna Warszawa, wiele humoru. I wątki autobiograficzne, których ojciec się wypierał. Jest w niej też postać mojego dziadka, który opuścił rodzinę. A „Podróży", tak jak i „Disneylandu", nie lubię emocjonalnie, wyczuwam, że ojciec był już z Kaliną i zaczął gasnąć. Zatracił delikatność. Także i swoją spontaniczną radość. Pierwszy zawał miał w wieku 48 lat.

Córce trudno lubić kobietę ojca, która nie jest jej matką...

Kalina ciągle ze mną wojowała i ciągle mi robiła jakieś świństwa. Miała do mnie sadystyczny stosunek: straszyła duchami, wiedząc jak bardzo się ich boję. A potem razem z ojcem postanowili mnie wydziedziczyć. Jedyną pamiątką, jaką dostałam od niej po ojcu, była klepsydra.

Była aż tak zaborcza?

W książce napisałam, że potwornie druzgocącym i szokującym faktem było to, że kiedy przychodziłam do ojca, drzwi otwierał mi mój kolega, który tam mieszkał i był kochankiem Kaliny. To było dla mnie strasznie trudne do zniesienia. Większość przyjaciół ojca, która znała tę sytuację, obraziła się na mnie, że mogłam o czymś takim opowiedzieć. A to, że mógł tak robić, było dla nich OK. Niewielu przyjaciół ojca stawało w mojej obronie. Większość się go bała i nie chciała z nim żadnego konfliktu.

W filmie Janusz Głowacki mówi, że wszyscy o pani ojcu mówili „Staś", nigdy „Stanisław".

Co nie oznacza, że nie potrafił zachować dystansu, gdy chciał. I wcale nie z każdym się spoufalał. Był pisarzem, a dziś znany jest głównie za sprawą skandalicznego życia, które jest zresztą nieprawdą, i z tego, że był mężem wielkiej gwiazdy. W filmie Głowacki powiedział, że życie Dygata powinno być przestrogą dla wszystkich pisarzy, żeby nie żenili się ze znanymi aktorkami, bo żadna powieść nie wygra z biustem Kaliny Jędrusik. Coś w tym jest.

Co powiedziałby pani ojciec po obejrzeniu tego filmu?

Myślę, że czułby się dotknięty. Nie przypuszczam, by czuł się wzruszony albo miał wyrzuty sumienia. Powiedziałby, że to wszystko jest nieprawdą. Myślę, że mama miała rację, że ojciec nie umiał kochać. Tyle że, jak sądzę, nie wiedział o tym... A swoją drogą kto wie, może byłby zachwycony?

Mój ojciec Staś

Film, który Magda Dygat zrealizowała wraz z mężem Andrzejem Dudzińskim, jest subiektywną biografią pisarza ogromnie popularnego w II połowie XX wieku. O Stanisławie Dygacie mówią jego nieżyjący już przyjaciele (głosami aktorów) i żyjący, jak Janusz Głowacki. Najważniejsza jest jednak opowieść samej córki, która podąża śladami ojca, starając się do niego zbliżyć i zrozumieć motywy postępowania. W podróży jego śladami szczególną rolę odgrywa, jej zdaniem, Jezioro Bodeńskie, które dało tytuł debiutanckiej, głośnej powieści. Premiera dokumentu „Mój ojciec Staś" dziś w TVP 2, godz. 22.50. —j.m.

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Wyjarzmiona” jak zbiorowy pozew za pańszczyznę
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne