Złoto mistrzostw Polski zdobył pan szósty raz z rzędu, z 7-metrową przewagą nad rywalami. Brak konkurencji rozpręża?
Rzeczywiście, podczas mniejszych mityngów startujemy w węższym gronie i bywają problemy z motywacją. Przy okazji takich zawodów, jak mistrzostwa Polski, nie na pewno mi jej jednak nie brakuje. Każdego roku podchodzę do nich z myślą o śrubowaniu rekordu kolejnych zwycięstw.
Jak podszedł pan treningowo do sezonu, w którym odwołano wszystkie wielkie imprezy?
Wiedzieliśmy, że czekają nas jakieś starty, więc szykowaliśmy się normalnie. Nasze przygotowania nie były zaburzone, tylko inne. Wyciągnęliśmy wnioski z tej lekcji i wiemy, że do występów można się przygotować w różny sposób. Jeżeli człowiek uczciwie trenował przez ostatnich piętnaście lat, to kilka miesięcy pracy w innej formie nie sprawi, że zapomni, jak daleko rzucić.
Zapowiadał pan, że szczyt formy ma nadejść w sezonie olimpijskim…