Katarzyna Zdziebło: Mama już przekonana do sportu, tata trochę mniej

Wicemistrzyni świata w chodzie na 20 km Katarzyna Zdziebło o studiach medycznych, przykładzie Dawida Tomali i leczeniu kompleksów.

Publikacja: 18.07.2022 03:00

Katarzyna Zdziebło ma 25 lat. Jest zawodniczką Stali Mielec. Na igrzyskach w Tokio w chodzie na 20 k

Katarzyna Zdziebło ma 25 lat. Jest zawodniczką Stali Mielec. Na igrzyskach w Tokio w chodzie na 20 km zajęła dziesiąte miejsce

Foto: PAP/Adam Warżawa

Dlaczego chód to poważny sport?

Nie poważają go ludzie, którzy widzą jedynie dziwnie poruszających się sportowców. Mówimy tymczasem o konkurencji technicznej, której towarzyszą dwie kluczowe zasady: noga atakująca musi być wyprostowana w kolanie, a jedna stopa zawsze mieć kontakt z podłożem. To wymusza specyficzny ruch bioder, wpływa on na styl chodzenia. Uprawiamy dyscyplinę, która wciąż jest w Polsce egzotyczna, choć rok temu przypomniał o niej Dawid Tomala. Mam nadzieję, że ja teraz też w tej popularyzacji pomogę.

Decyzje sędziów w chodzie budzą kontrowersje?

Wizualna ocena zawsze ma element subiektywny. Ludzkie oko wszystkiego nie dostrzeże. Nie ma chipów mierzących czas kontaktu z podłożem, choć były takie pomysły. Zawsze na trasie stoi więc kilku sędziów, co ma wyeliminować błędy. Wydaje mi się, że trudno, aby wszyscy jednocześnie uparli się na jednego zawodnika.

Jest pani z wykształcenia lekarzem, sport długo łączył się z nauką…

Tata jest chirurgiem naczyniowym i ogólnym, a mama – lekarzem rodzinnym. Rodzice zawsze namawiali nas do nauki. Brat kończy stomatologię, a młodsza siostra jest na kierunku lekarskim i także uprawia chód. Ja brałam w gimnazjum udział we wszystkich konkursach: od biologii po historię. Sport zmuszał mnie do intensywnej nauki, nie miałam czasu wolnego. Nad edukacją czuwała babcia, rodzice rzadko bywali w domu. Mają angażujący zawód. Widzę, jak są tym pochłonięci, robią to, co lubią i mają satysfakcję, że mogą pomagać ludziom.

Rodzice zachęcali panią do sportu?

Raczej odwodzili mnie od tego pomysłu i odwodzą do tej pory. Jestem jednak konsekwentna i się nie daję. Oboje zawsze uważali sport za moje hobby. Szanowali je, ale nie spodziewali się, że będę w stanie połączyć studia z wysokim sportowym poziomem. Jeszcze w gimnazjum chodziłam na treningi dwa razy w tygodniu i sport był małą cząstką mojego życia. Udało mi się jednak pojechać na mistrzostwa świata juniorów młodszych, a później juniorów. Wsiąkałam w sport.

Medal w Eugene zmieni nastawienie rodziców?

Mama jest dziś trochę bardziej przekonana. Bardzo ucieszyła się moim sukcesem. Chyba zaakceptowała ścieżkę, którą idę, choć nie zmierzam obecnie w kierunku medycznym. Tata wciąż nie jest przekonany. Uważa, że podążam nie najlepszą drogą. Gratulacje jednak dostałam. Uważam, że wszystko ma swój czas i teraz najważniejszy jest sport.

Dawid Tomala, aby mieć środki na przygotowania do igrzysk, musiał wcześniej pracować na budowie. Pani, dzięki wsparciu rodziców, tego problemu nie miała?

Myślę, że gdyby nie oni, to już bym nie trenowała. Jako juniorka młodsza doznałam kontuzji, mama jeździła ze mną pół godziny do Tarnobrzegu raz w tygodniu na rehabilitację. Pojawiały się też w mojej karierze inne problemy zdrowotne. Rodzice zawsze wykorzystywali wszystkie możliwości, żeby mi pomóc. Wiem, że chcą mojego szczęścia. Sukces na mistrzostwach świata dedykuję rodzinie – także młodszej siostrze, która kiedyś jeździła ze mną na wszystkie zawody. Bez nich na pewno by mnie tu nie było.

Mówiła pani, że dotychczas medycyna była przyszłością, a sport – jedynie hobby. Medal to zmieni?

Daję sobie na sport określony czas, dopóki będzie zdrowie. Tłumaczę rodzinie, że specjalizację mogę zrobić w każdym wieku i być lekarzem do końca życia. A w sporcie młodość ma się tylko jedną. Pewne rzeczy, których się nauczyłam – zwłaszcza dotyczące anatomii – bywają też przydatne. Sport z medycyną mają sporo wspólnego – wykonuję trening, kontroluję parametry, widzę efekt.

Skąd wzięła się u pani miłość akurat do chodu?

Początkowo nie była to miłość do chodu, tylko rozpoczęcie zajęć z lekkiej atletyki, ale Mielec – skąd pochodzę – zawsze miał tradycje chodziarskie. Pani trener, z którą pracowałam do ubiegłego roku, była wuefistką w szkole. Robiła selekcję do chodu, trafiło na mnie. Chyba zobaczyła, że jestem wytrzymała. Byłam też szczupła, drobna. Nie wierzyłam, ale pierwsze zwycięstwa mnie przekonały.

Trening chodziarza bywa bolesny?

Wszystko zależy od podejścia do konkretnej jednostki treningowej. Wiadomo, że nie będzie progresu bez wyjścia ze strefy komfortu. Można się przetrenować, robiąc 6 km dziennie na wysokiej intensywności, ale liczba kilometrów to nie wszystko. Trzeba znać siebie, obserwować. I prowadzić się tak, żeby osiągnąć sukces, a nie przetrenować i wywołać niepotrzebny ból. Poza tym ja się szybko w tym chodzie zakochałam. Był dla mnie tak naprawdę czasem wolnym, przerwą od nauki.

Złoty medal Dawida Tomali w Tokio was ośmielił, pomógł wyleczyć kompleksy?

Dawid startował tego samego dnia, co ja – tyle że rano. Ucieszyłam się jego sukcesem i jednocześnie myślałam: „Ale jak to? Mistrz olimpijski? On dokonał czegoś, o czym przecież – wydawałoby się – nie można nawet marzyć. Polak? Światowa czołówka? Niemożliwe”. A jednak pokazał, że się da. I skoro Dawidowi się udało, to uznałam, że ja też powalczę. Nie chcę się wypowiadać za polskich chodziarzy, ale mnie z kompleksów wyleczył i zmotywował do spełniania marzeń.

Dlaczego chód to poważny sport?

Nie poważają go ludzie, którzy widzą jedynie dziwnie poruszających się sportowców. Mówimy tymczasem o konkurencji technicznej, której towarzyszą dwie kluczowe zasady: noga atakująca musi być wyprostowana w kolanie, a jedna stopa zawsze mieć kontakt z podłożem. To wymusza specyficzny ruch bioder, wpływa on na styl chodzenia. Uprawiamy dyscyplinę, która wciąż jest w Polsce egzotyczna, choć rok temu przypomniał o niej Dawid Tomala. Mam nadzieję, że ja teraz też w tej popularyzacji pomogę.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę