Teatr Banialuka pękał w szwach, ale na sali było cicho jak makiem zasiał. To najlepsze warunki, by kontemplować muzykę tria, a szczególnie melodyj-ne kompozycje Wasilewskiego, które wzbogacone zostały o improwizacje na światowym poziomie. Muzycy występujący jako Simple Acoustic Trio od 1993 r., zdobywali jednocześnie doświadczenie u boku Tomasza Stańki. Dziś są czołowym zespołem w Europie, a entuzjastyczne recenzje, jakie ukazały się ostatnio w Niemczech i Szwajcarii po koncertach promocyjnych albumu „January”, świadczą, że są wysoko oceniani również za granicą. Wydawca płyty wytwórnia ECM Records przygotowuje ich trasę koncertową po USA.

Na Bielskiej Zadymce Jazzowej trio rozpoczęło polskie tournée, na które złoży się sześć występów. Są w doskonałej formie i w zagraniu znakomitego koncertu nie przeszkodziło im nawet słabe nagłośnienie fortepianu. Wnikliwy słuchacz mógł się zachwycać wspaniałą współpracą muzyków, którzy grają za każdym razem inaczej i rozwijają improwizacje w dowolnym kierunku. Jednak najważniejsze w ich muzyce są melodyjne improwizacje fortepianu Wasilewskiego nasycone intensywnym, intrygującym rytmem kontrabasu Sławomira Kurkiewicza i perkusji Michała Miśkiewicza. To dzięki temu podbijają serca słuchaczy.

Występująca po nich norweska wokalistka Rebekka Bakken miała trudne zadanie, by przebić naszą grupę. Ta sztuka jej się nie udała. Trudno zrozumieć, dlaczego występ w warszawskiej Fabryce Trzciny z tymi samymi muzykami był dużo ciekawszy. Bakken po prostu źle śpiewała, nie potrafiła się wznieść na wyżyny swych możliwości, które znamy z płyt. Nie pomógł jej popowy repertuar. Dopiero gdy na bis usiadła do fortepianu, a pianista zagrał na trąbce, atmosfera zrobiła się intymna i frapująca.

Natomiast po sobotnim koncercie wiedeńskiego zespołu Dobrek Bistro nie spodziewałem się niczego dobrego. Już sama nazwa jest trywialna i zwiastuje knajpianą muzykę. Koncert rozpoczął się od dziwnej mieszaniny stylów: klezmerskiego, w czym brylował rosyjski skrzypek Alosza Biz, cygańsko-francuskiego akordeonu lidera Krzysztofa Dobrka, nijakiego kontrabasu Austriaka Saschy Lacknera. Do tej muzyki nie pasowały latynoskie rytmy Brazylijczyka Luisa Ribeiro. Jednak ciekawe kompozycje Polaka i ekspresyjne popisy duetu skrzypce – akordeon w końcu przekonały mnie do tej muzyki.