Rz: Poprzednią płytę zdominowały motywy powstańcze, najnowszy album „Gospel” pełen jest wątków z Pisma Świętego. Czy Lao Che chce nagrywać albumy absolutnie niebanalne?
Hubert Dobaczewski: Już na pierwszej płycie staraliśmy się tworzyć nową wartość. Tak było w przypadku „Guseł”, „Powstania warszawskiego”, i tak jest teraz, chociaż najnowsza płyta nie jest tak spójnym konceptualnym albumem.
Czy jest taki temat, któremu nigdy nie poświęcilibyście płyty?
Nie należę do artystów, którzy mają plany na 15 krążków. Właśnie ukazał się „Gospel” i przez rok zamierzamy się poświęcać graniu na żywo, oddawaniu energii publiczności. Po nagraniu albumu nigdy nie wiemy, co będzie dalej, musimy się zdystansować. Dopiero wówczas przekonujemy się, do której rzeki będziemy wchodzić, a którą omijać.
„Gospel” wyróżnia się klimatem – znacznie „jaśniejszym”, radośniejszym. Chcieliście zaserwować coś bardziej muzycznie przystępnego?