Kotka na gorącym blaszanym dachu - pro i kontra

W Narodowym „Kotka na gorącym blaszanym dachu”, choć to sztuka stara, rozpala namiętności i spory.

Aktualizacja: 18.11.2013 18:38 Publikacja: 18.11.2013 18:36

Małgorzata Kożuchowska (Maggie) i Grzegorz Małecki (Brick)

Małgorzata Kożuchowska (Maggie) i Grzegorz Małecki (Brick)

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak pion Piotr Nowak

Pro - Jacek Cieślak

Kogo grają...

Rola Janusza Gajosa, mocna jak nowy przekład Jacka Poniedziałka, to największy atut spektaklu o hipokryzji niepasujących do siebie ludzi. Pozornie tworzą rodzinę, a chodzi im tylko o forsę.

Reżyserem jest Grzegorz Chrapkiewicz, ale nie byłoby przedstawienia, gdyby nie Jacek Poniedziałek. Jego tłumaczenie wydobyło z dramatu Tennessee Williamsa piekło rodziny miliarderów z amerykańskiego Południa. Na jej czele stoi Duży Tata, grany przez Janusza Gajosa.

To najlepsza od lat rola aktora, pikantna i niejednoznaczna. Najpierw oglądamy festyn chamstwa i opryskliwej szczerości. Duży Tata demoluje nastrój urodzinowego przyjęcia, bluzgając jak woźnica i „pokazując ptaka" napastliwie pazernemu księdzu. Potem zaciskamy pięści, by przywalić gburowi, który z premedytacją bawi się nieszczęściem pogubionych synów, gdy sam odzyskał wiarę w życie po dobrych wynikach badań. Gardzimy jego prostactwem, kiedy szydzi z żony. Ale Gajos potrafi tak grać, że podłe marzenie starego byka o młodej, nagiej dziewczynie w norkach, z którą chciałby się pieprzyć bez końca, budzi zrozumienie. A nawet śmiech kobiet na widowni.

W końcu okazuje się, że Duży Tata jest jak cebula: chce się płakać nad losem tego człowieka, gdy odsłania kolejne pokłady skomplikowanej osobowości. Zwłaszcza gdy facet uważany za szorstkiego prostaka próbuje nawiązać dobre relacje z synem Brickiem (Grzegorz Małecki) podejrzewanym o homoseksualizm. Tym wszyscy tłumaczą nieudany związek z piękną Margaret (Małgorzata Kożuchowska), brak dziecka i alkoholizm, w jaki brnie po samobójczej śmierci przyjaciela.

Doświadczenia ojca i syna przeglądają się w sobie zaskakująco, jak w zwierciadle, choć jeden jest silny, a drugi słaby. Duży Tata odsłania wtedy twarz człowieka otwartego. Jego brutalność wzięła się stąd, że pochodzi ze społecznych nizin. Nie ma wątpliwości, że wszystko, co zdobył, zawdzięcza dwóm starym homoseksualistom, którzy usynowili go i nauczyli uprawiać bawełnę. Dramat Dużego Taty polega na tym, że pokazuje ludzkie oblicze i namawia syna do odwagi wtedy, gdy nie da się już naprawić zniszczonych relacji. Jak na prawdziwą tragedię przystało, zatruta hipokryzją rodzina jest jak bomba z opóźnionym zapłonem.

Drugim bohaterem spektaklu jest Grzegorz Małecki. Jego Brick wchodzi na orbitę upojenia alkoholowego. Małecki wydobywa psychologiczne niuanse człowieka, którego zachowania nie są w stanie pojąć najbliżsi. Uważają go za geja, nie rozumiejąc, że pozbawiony ojcowskiej czułości chłopak odnalazł się w przyjaźni z homoseksualistą. Sam nie stał się gejem. Załamał się, gdy został podwójnie zdradzony.

Dla bogatej rodziny, oczekującej potomka, nie ma to znaczenia. Homoseksualizm, nawet domniemany, jest większą zbrodnią niż zdrada. Żona nie potrafi zrozumieć, że sam seks i prokreacja szczęścia nie dają. I o jego ulotności jest ta pozornie brutalna sztuka.

Kontra - Jan Bończa-Szabłowski

... wybitni aktorzy

Nie wystarczą wybitni aktorzy i chwytliwy tytuł, by mówić o sukcesie. Jeśli „Kotka na gorącym blaszanym dachu" w Narodowym jest w czymś konsekwentna, to w doborze sponsora.

Twórczość Tennessee Williamsa cenią aktorzy, uwielbiają widzowie. Ci pierwsi, bo stworzył pełnokrwiste postacie, drudzy, bo jego opowieści, choć ocierają się o sentymentalizm, są bliskie życia. Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz wybrał aktorów wybitnych. I na tym jego rola właściwie się skończyła. No, może jeszcze udało mu się skrócić tę opowieść, co spektaklowi wyszło na dobre. Zwłaszcza że niemal żadnej ze scen nie towarzyszyło szczególne napięcie.

Brak reżyserskiej „twardej ręki" wyczułem szczególnie dobitnie w tak ważnym momencie, jak rozmowa ojca i syna, czyli Janusza Gajosa i Grzegorza Małeckiego. Obaj świetni aktorzy nie znaleźli takiego porozumienia, by powstała przejmująca, współczesna wersja ewangelicznej przypowieści o synu marnotrawnym. Małecki zagrał kuśtykającego słabeusza, topiącego swe nieudane życie w kolejnej szklance whisky. Na wizerunek ojca jako prymitywnego i wulgarnego gbura duży wpływ miało dodatkowo nowe – pełne nie zawsze uzasadnionych wulgaryzmów – tłumaczenie sztuki dokonane przez Jacka Poniedziałka.

Właśnie w tej scenie obaj powinni zrzucić maski obłudy, a to nie do końca się udało. Brick Małeckiego odkrywający przed ojcem bolesną tajemnicę nieudanego życia małżeńskiego, broniący swych racji w stosunku do człowieka, z którym łączyło go coś więcej niż przyjaźń, nie może być cały czas płaczliwym facetem godnym bardziej politowania niż zrozumienia.

Nie przekonało mnie też narzekanie ojca na prymitywną i upiorną żonę, która zmarnowała mu życie, jeśli tę żonę gra Ewa Wiśniewska. W jej wykonaniu to raczej piękna, wyrozumiała Penelopa niż „mieszczański koczkodan" i ?którą chciałoby się porzucić dla szybkiego seksu z rozerotyzowaną nastolatką. A scena, w której mąż wkłada głowę znienawidzonej żony w okazały urodzinowy tort, wygląda jak tania burleska.

Tennessee Williams wyraźnie charakteryzuje też żonę i dzieci drugiego syna. Odbierani są jako pozbawione szyi gnomy. Tak określa je nie tylko niemogąca się doczekać własnego potomstwa Maggie, ale i inni członkowie rodziny. W tę stronę szła słynna ekranizacja Richarda Brooksa z Paulem Newmanem, Elizabeth Taylor i Madeleine Sherwood. Tu w roli żony widzimy subtelną, eteryczną Beatę Ścibakównę, która może wprawdzie wcielić się w przebiegłą żmiję, ale nie w prymitywną, mieszczańską „dziecioróbkę", pasożytującą na pozycji męża i majątku teścia.

W opowieści o kotce – nie tyle na gorącym dachu, ile w zimnym łóżku seksualnych doświadczeń – w pamięci pozostaje Brick kuśtykający ze złamaną nogą, mocno wyeksponowaną w plastikowym pancerzu. Trudno o lepszą reklamę dla najstarszego towarzystwa ubezpieczeniowego w Polsce, które jest mecenasem premiery.

Pro - Jacek Cieślak

Kogo grają...

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"