Śpiew, który nie lubi pozy

Aga Zaryan o fascynacjach muzycznych i albumie, który dziś ma premierę - z piosenkarką rozmawia Marek Dusza.

Aktualizacja: 19.11.2013 10:02 Publikacja: 19.11.2013 09:59

Płyta Aga Zaryan z piosenkami Niny Simone Złota w dniu premiery

Płyta Aga Zaryan z piosenkami Niny Simone Złota w dniu premiery

Foto: materiały prasowe

Najnowszy album Agi Zaryan "Remembering Nina & Abbey" z piosenkami Niny Simone w dniu swojej premiery zdobył status Złotej Płyty.

Aga Zaryan wyrusza w międzynarodową trasę koncertową, która rozpoczyna się 21 listopada.

Na płycie "Remembering Nina & Abbey" znajdują się największe przeboje z repertuaru Niny Simone, m.in. "My Baby Just Cares For Me", "Don't Let Me Be Misunderstood", "Wild is The Wind" czy "I Want a Little Sugar in My Bowl". Wszystkie utwory zyskały nowe brzmienie dzięki mistrzowskiej grze amerykańskich muzyków, których Aga zaprosiła do pracy w Conway Recording Studios w Hollywood.

Najbliższe koncerty



Zobacz fragment klipu do piosenki "My Baby Just Cares For Me"

Na okładce nowej płyty pozuje pani w niesamowitym naszyjniku. To indiańska ozdoba?

Zobacz na Empik.rp.pl


Aga Zaryan:

Nie, tę kolię zrobiła polska artystka Kasia Stanny. To znak rozpoznawczy mojej płyty, chcę ją nosić na wszystkich koncertach tej trasy. Kolia jest nieprawdopodobnie kolorowa, od nasyconych morskich zieleni przez czerwienie, róże, cała feeria barw. To nawiązanie do bohaterek mojego albumu: Niny Simone i Abbey Lincoln. One były kolorowymi ptakami, niezależnymi charakterami. Marzyła mi się kolia z motywami indiańskimi, nepalskimi, afrykańskimi. Chciałam, żeby to była synteza różnych stylów etno.

W tytule płyty zwraca się pani do swych bohaterek po imieniu. Zaprzyjaźniła się pani z nimi?

Osobiście poznałam tylko Abbey, ale już na swojej pierwszej płycie 11 lat temu zaśpiewałam „I Put a Spell on You" właśnie pod wpływem twórczości Niny Simone. Natomiast na płycie „Picking Up the Pieces" jest utwór Abbey Lincoln „Throw it Away", który śpiewam na każdym koncercie, bo wiem, że jest ważny dla moich słuchaczy.

Powróciła pani do standardów?

Po dwóch albumach z poezją, po projektach autorskich poczułam, że czas wrócić do moich korzeni. Najpierw była Nina Simone, potem Abbey Lincoln, ich muzyka towarzyszyła mi od najwcześniejszych lat. Byłam na ich koncertach w Sali Kongresowej. Abbey Lincoln napisała mi dedykację na swojej płycie. Pamiętam też smutny występ Niny w 1998 r., kiedy była już bardzo schorowana, a jednak śpiewała z wielką mocą.

Czym te dwie artystki zasłużyły na pani hołd?

W ich śpiewie jest prawda, bez kreacji czy pozy, dlatego jest tak przejmujący.  Przekazywały swoją twórczością prawdę o sobie, o tym, co w życiu było dla nich ważne, co czuły. Szły konsekwentnie własną drogą artystyczną, a miały pod górkę.

A Ella Fitzgerald nie jest dla pani wzorem?

Była genialna, jej scatowanie zawsze mnie powala, dlatego sama rzadko śpiewam scatem. Bliższe są mi jednak  Shirley Horn, Carmen McRae. Spoza jazzowego kanonu wybieram Joni Mitchell. I oczywiście bohaterki mojego albumu.

W twórczości Niny Simone i Abbey Lincoln ważne były aspekty społeczne.

To bojowniczki o wolność i prawa w czasach segregacji rasowej. Nie były dostatecznie docenione za życia z powodu swojego pochodzenia. Wybrałam „Strange Fruit", od lat nosiłam się z zamiarem zaśpiewania tego najmocniejszego protest songu. Dla Niny i Abbey wiele znaczył. Tytułowe „Dziwne owoce" to ciała powieszonych czarnoskórych obywateli Ameryki, ofiar linczu. Nina Simone i Abbey Lincoln były silnymi kobietami z misją. Nie znaczy to, że nie miały  w swoim repertuarze różnorodnych piosenek o miłości. Wybrałam kilkanaście perełek, w tym jedną po francusku napisaną przez Léo Ferré.

Nagrywała pani płytę w Los Angeles z Afroamerykanami. Jak zareagowali na wybór tej piosenki?

Pianistka Geri Allen wypytała mnie, dlaczego chcę zaśpiewać tę historię. Poradziła mi, żeby napisać kilka słów wyjaśnienia na wkładce do płyty. Nagraliśmy „na żywo" w studiu kilka wersji „Strange Fruit". Wytworzyła się nieprawdopodobna energia. Potem usiedliśmy, żeby posłuchać wersji i wybrać najciekawszą. Atmosfera, jaka nam towarzyszyła, była niesamowita. Zachwyciło mnie, jak przejmująco zagrali Geri Allen i Brian Blade. Pozbawienie utworu granic mnie zaciekawiło. Cały czas poszukuję nowych form. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się zrealizować ten album, i to w tak wymarzonym składzie. To moje kolejne cenne doświadczenie.

Nagrywaliście album „na żywo", bez dogrywania i miksowania?

Specjalnie wybrałam stare Conway Recording Studios. Działa nieprzerwanie od początku lat 70., tam nagrywali: Stevie Wonder, Ray Charles, Dionne Warwick, ostatnio Daft Punk, a nowy album miksowała w studiu obok, podczas naszych nagrań, Metallica. Tam jest cudowna hipisowska aura, bez zadęcia, oaza spokoju w Hollywood sprzyjająca muzykowaniu. Nagrania trwały dwa i pół dnia. To zapis chwili. Przy tej płycie wszystko szło po mojej myśli, przyjechałam z gotowymi pomysłami, zaprosiłam genialnych muzyków. Brian Blade był moim marzeniem, ale długo nie mogliśmy znaleźć terminów. Ten perkusista ma wyjątkowy rodzaj wrażliwości. Geri Allen słuchałam od lat, chodziłam na jej koncerty w Nowym Jorku. Ten kobiecy pierwiastek był mi bardzo potrzebny. Przecież Nina Simone też była pianistką. Cieszę się, że Geri, która nie bierze udziału w wielu projektach, przekonała się do mojego zaproszenia i włożyła w to nagranie wiele serca. Doceniam reakcje muzyków na niuanse w moich interpretacjach. To niezwykle ważne móc zaśpiewać, czując wspólną wizję grania. Już podczas rejestrowania pierwszego utworu „Don't Let Me Be Misunderstood" dostałam skrzydeł. Muzyczna dojrzałość artystów daje ogromny komfort! Zaprosiłam też harfistkę Carol Robbins, która nagrywała z Niną Simone. Harfa dodaje magii tej muzyce. Zamykający płytę utwór „Beautiful Land" wykonałam tylko z nią i zadedykowałam synkowi.

Z tymi muzykami rusza pani teraz w trasę koncertową?

Nie udało mi się zaprosić pianistki Geri Allen i perkusisty Briana Blade'a, są bardzo zajęci. Zastąpią ich Michał Tokaj i Łukasz Żyta. Ale przyleci kontrabasista Darek Oleszkiewicz, który na stałe wzrósł w jazzową scenę Zachodniego Wybrzeża USA, a wraz z nim gitarzysta Larry Koonse. Żartuję, że będziemy grać od Łomianek do Los Angeles.

Jazz i poezja

Aga Zaryan to pseudonim wokalistki i kompozytorki Agnieszki Czulak. Debiutowała w 2002 r. albumem „My Lullaby". Cztery lata później nagrała w USA płytę „Picking Up the Pieces". Złożyła hołd uczestnikom Powstania Warszawskiego poetyckim albumem „Umiera piękno". Jej „Księga olśnień" (2011) zawiera jazzowe interpretacje poezji Czesława Miłosza.

Najbliższe koncerty:

21.11 Gdynia - Ucho,

22.11 Zakopane - Dworzec Tatrzan?ski,

23.11. Łódz? - Wytwórnia

* 25.11 Łomianki - Jazz Cafe (dodatkowy koncert)

26.11. Kraków - Klub Studio,

28.11. Tallinn - Christmas Jazz Festival,

30.11. Łomianki - Jazz Cafe

04.12. Los Angeles - Catalina,

05.12. San Francisco - Yoshi's

07.12. San Diego - Dizzy's

08.12. Escondido - Saloon

Najnowszy album Agi Zaryan "Remembering Nina & Abbey" z piosenkami Niny Simone w dniu swojej premiery zdobył status Złotej Płyty.

Aga Zaryan wyrusza w międzynarodową trasę koncertową, która rozpoczyna się 21 listopada.

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla