To zaciążyło na moim życiu, ale trudno mi dzisiaj oceniać, czy to milczenie było dobre czy złe. Może to zabrzmi dziwnie, ale nie wstydzę się, że pochodzę z takiej, a nie innej rodziny. Musimy mieć świadomość, że taka była Europa! Nie możemy wypierać przeszłości, tylko próbować ją zrozumieć, by się nie powtórzyła.
Świadomość to jedno, ale stosunki z rodziną ojca zerwał pan jeszcze na studiach.
Oni nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Byłem trzy tygodnie temu w Amstetten, skąd pochodzi rodzina mojego ojca. Na cmentarzu zapaliłem znicze na grobach krewnych. Dzień później zadzwonił do mnie znajomy i powiedział, że wszystkie świeczki zniknęły. Ktoś się dowiedział, że ja – ta świnia – się tam pojawiłem, i usunął ślady mojej obecności. Co mam powiedzieć? Można się śmiać, ale z drugiej strony trochę smutno.
Mówił pan, że krystalicznych bohaterów jest niewielu. Jak pan odebrał napisaną przez Artura Domosławskiego kontrowersyjną biografię Ryszarda Kapuścińskiego, którego pan znał i tłumaczył jego książki na niemiecki?
Pytano mnie nawet, czy nie podjąłbym się tłumaczenia, ale odmówiłem. Przyjaźniłem się z Ryszardem. Nie jestem przeciwko wydawaniu tej książki. O wszystkim wolno dyskutować. Po prostu sądzę, że ta biografia ma wiele słabych stron. Z drugiej strony wielu ciekawych rzeczy się z niej dowiedziałem. Nie ma co ukrywać pewnych faktów, np. o politycznej przeszłości Kapuścińskiego. Inną sprawą są kwestie prywatne, to było niepotrzebne.