W czasie ostatniego Konkursu Chopinowskiego po raz pierwszy zostały użyte nowe kanały transmisji wydarzeń – na stronie internetowej Konkursu, w aplikacjach mobilnych oraz na platformie multimedialnej YouTube. Jak bardzo zwiększyło to liczbę odbiorców?
Artur Szklener: Według badań CBOS ubiegłoroczny Konkurs Chopinowski śledziło 29 procent dorosłych Polaków. Około 10 milionów osób obserwowało konkurs przez media tradycyjne – i byli to w przeważającej liczbie właśnie Polacy, natomiast drugie tyle – przez media elektroniczne – i tu dominowała publiczność zagraniczna. Konkurs stał się bodaj pierwszym wydarzeniem muzyki klasycznej dostępnym na taką skalę dla słuchaczy na całym świecie. W czasie jego trwania powstało ponad 7 tysięcy artykułów na jego temat. Wyliczono, że dzięki spontanicznym działaniom medialnym i społecznościowym informacje o nim dotarły za pomocą różnych mediów do odbiorców ponad 5 miliardów razy. Efekt ten jest bardzo zachęcający i daje sygnał, że muzyka klasyczna i kultura wysoka są potrzebne w powszechnym obiegu kultury w mediach masowych, z których zostały niemal wyeliminowane.
A jeśli ci słuchacze spoza sali koncertowej słuchali tylko przez chwilę, z ciekawości?
Statystyki pokazują, że w czasie Konkursu średni czas oglądania transmisji przez internet wynosił około 30 minut, co jest ewenementem, bo zazwyczaj taki czas to kilkadziesiąt sekund. Trzydzieści minut oznacza, że standardem było wysłuchanie całego recitalu, choć niektórzy byli z nami non stop od rana do wieczora.
Czyli poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Będzie pan próbował do niej się odnieść przy okazji Festiwalu „Chopin i jego Europa"?