Niedzielny koncert festiwalu „Chopin i jego Europa” był jej pierwszym występem w tym składzie, a właściwie pierwszym w historii. Ten zespół powołany do życia przez Instytut Adama Mickiewicza, pracuje przecież na identycznych zasadach jak tego typu orkiestry młodzieżowe. Raz do roku muzycy wyłonieni drogą eliminacji ćwiczą razem przez kilkanaście dni i potem dają serię koncertów.
Kto nie zna zasad organizacyjnych I, Culture Orchestra, grupującej młodzież z siedmiu krajów, nie zorientował się zapewne że w ten niedzielny wieczór w Filharmonii Narodowej słucha muzyków bez estradowego doświadczenia. Andrey Boreyko, który prowadził próby przez ostatni tydzień, osiągnął rzecz niesłychanie trudną. Orkiestra grała własnym, ładnym dźwiękiem, a to cecha, którą niejeden doświadczony zespół osiąga dopiero po długim czasie.
Wykorzystawszy umiejętnie energię i zapał tych młodych ludzi Andrey Boreyko mógł zas zaprezentować z I, Culture Orchestra interpretacje zapadające w pamięć. Takie też było wykonanie „Koncertu na orkiestrę” Witolda Lutosławskiego, utworu trudnego, ale efektownego, grywanego na całym świecie, co nie bardzo cieszyło samego kompozytora, bo on bardziej cenił inne swe dzieła.
Koncert napisany w połowie XX wieku, który zamyka pierwszy etap twórczości Lutosławskiego, to rodzaj nowoczesności akceptowanej przez mniej wyrobionego słuchacza. Mógłby mieć dziś tylko wartość historyczną, ale jest znakomicie skonstruowany i zinstrumentowany, daje szansę zaprezentowania się niemal wszystkim grupom instrumentów. I, Culture Orchestra potrafiła ukazać te wszystkie jego walory.
Inny charakter ma młodsza, licząca niespełna 20 lat, kompozycja Nicolaia Korndorfa „The Smile of Maud Lewis”. To muzyka utrzymana w klimacie impresjonistyczno-minimalistycznym, operująca delikatnymi plamami brzmieniowymi. Rosyjski kompozytor przez ostatnie lata życia mieszkający w Kanadzie stworzył z nich jednak utrzymaną w ryzach narrację. W precyzyjnym wykonaniu I, Culture Orchestra słuchało się tego utworu z uwagą.