Nigdzie i nikomu nie udało się zebrać jednego dnia tylu znakomitych współpracowników Davisa.
Trzy koncerty dała w Polsce Diana Krall, najwięcej w Europie. Najlepszy w historii festiwal Warsaw Summer Jazz Days zorganizował Mariusz Adamiak. Nie dość, że zaprosił saksofonistę Anthony’ego Braxtona, by zagrał razem z Johnem Zornem, to Zorn przedstawił jeszcze dwa swoje projekty, w tym melodyjnych, jak rzadko w jego przypadku, The Dreamers. Hołd Ninie Simone złożyły wielkie wokalistki: jej córka Simone, Dianne Reeves, Lizz Wright i Angelique Kidjo. Szkoda, że trzy orkiestry z amerykańskimi gwiazdami nie były magnesem dla publiczności. Wakacje wygrały z jazzem.
Jazz ma się coraz lepiej, co widać na scenach. Niestety, słabnie rola wydawanych płyt, które rzadko uznawane są za ważne czy przełomowe. Co najwyżej, służą poznaniu nowego artysty, którego koniecznie trzeba zaprosić. Takimi były pierwsze w Polsce występy wokalistki i kontrabasistki Esperanzy Spalding. Okazało się, że nie tylko jest wirtuozem i ma ciekawy głos, ale również świetne, własne kompozycje. Jest młoda i ładna, co stanowi dodatkowy atut.
W trójce koncertów roku nie zmieścił się spektakl spontanicznych improwizacji, jaki dało trio Medeski Martin & Wood na pierwszym Blues Rock Jazz Warsaw Festival. To najlepszy zespół jazzu elektrycznego, jedyny, o którym można powiedzieć, że stale się rozwija, poszukuje nowych form i ciekawych brzmień. Nadmiaru dobrego doświadczyliśmy 27 kwietnia, kiedy o tej samej porze występowało w stolicy dwóch panów Parkerów: kontrabasista William i saksofonista Maceo.
We wrześniu zawitała do nas po raz pierwszy gwiazda world music – Youssou N’Dour, a na radiowy koncert do Trójki przyjechała amerykańska wokalistka Melody Gardot.