Nowy klub na imprezę promującą album wybrała świadomie. – Chciałam zagrać w miejscu nieznanym Warszawiakom – przyznaje.
Tak jak sam lokal, tak i muzyka serwowana przez Sadowską może być dla wielu zaskoczeniem. Artystka bowiem po raz pierwszy śpiewać będzie utwory stuprocentowo autorskie, uciekając od estetyki, z którą ją kojarzono.
[srodtytul]Bez odjazdów[/srodtytul]
Marysia Sadowska zawsze była wokalistką absolutną – lubiła decydować o aranżacji, kompozycji i produkcji swoich utworów. Nie bez przyczyny większość materiału nagrywała w domowym studiu. Z racji na nabyte w Łodzi filmowe wykształcenie nie musiała prosić o pomoc przy realizacji teledysków. Dziwić więc może fakt, że dopiero teraz zdecydowała się na wydanie płyty, na którą napisała wszystkie teksty.
Od premiery debiutanckiej „Marysi Sadowskiej” (2004 r.) najchętniej wyśpiewywała wersy cudze. Wówczas wynikało to z konceptu na łączenie wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy Juliana Tuwima z brzmieniami klubowymi i nowym jazzem.