Po latach ciągłych zmian personalnych i totalnej programowej prowizorki takie działanie jest ewenementem. Od października 2009 do końca czerwca 2010 roku w Operze Narodowej odbędzie się 12 premier. Na kolejny sezon podpisano umowy z twórcami kolejnych sześciu nowych inscenizacji.
To plan ambitny, ale i kosztowny. Co będzie, jeśli dla podreperowania finansów państwa resort kultury będzie musiał dokonywać cięć wydatków?
– Opera Narodowa jest najważniejszą sceną w Polsce – odpowiada „Rz” minister kultury Bogdan Zdrojewski. – Jeśli z 65 mln zł jej budżetu musiałbym zabrać na przykład 5 mln, a to spowodowałoby zubożenie oferty, nigdy tego nie uczynię. Opera Narodowa powinna być czołową sceną Europy.
Jest na to szansa, bo do współpracy zaproszono wybitnych europejskich realizatorów Willy Deckera, Davida Aldena, Davida Pountneya czy Luca Bondy’ego. Wspierać ich będą młodzi polscy reżyserzy: Maja Kleczewska, Barbara Wysocka, Michał Zadara oraz Andrzej Seweryn, który na grudzień 2011 r. przygotowuje „Halkę” Moniuszki pod kierownictwem muzycznym Marca Minkowskiego.
Pozyskanie takich twórców stało się możliwe dlatego, że od 2010 r. większość premier powstanie w koprodukcji z europejskimi teatrami: Staatsoper w Monachium, Teatrem Maryjskim w Petersburgu, La Scalą, londyńską English National Opera. Wspólne przygotowywanie inscenizacji jest ważne, gdyż znacznie obniża ich koszty.