Moda na granie Chopina przez jazzmanów zaczęła się kilka lat temu. Mamy wielu świetnych jaazmanów improwizatorów, którzy odczytują zapisaną w nutach muzykę twórczo, interesująco, proponując własne transkrypcje – tak jak Włodzimierz Nahorny, Leszek Możdżer czy właśnie Adam Makowicz. W przypadku Chopina jazzmani mają szerokie pole do pokazania swojej wyobraźni, bowiem muzyka naszego kompozytora stwarza takie możliwości. Rzecz w tym, by nie uciekać się tylko do ekwilibrystyki, czyli popisu sprawności technicznej. Bywa ona zwodnicza tak w muzyce klasycznej, jak w jazzie. Bywa też, że kolejne poszukiwania interpretacyjne prowadzą na manowce, trzeba więc bardzo się pilnować, żeby odnaleźć w sobie pierwsze wrażenia. W muzyce Chopina silenie się na oryginalność prowadzi do nieszczęścia.

Czasem, tylko dla siebie, próbuję sił w jazzie, choć zdarzyła mi się kiedyś przygoda z Andrzejem Jagodzińskim, która zaowocowała wspólnym nagraniem etiudy Ges-dur Chopina. Andrzej napisał transkrypcję, ja się jej nauczyłem i zagrałem, starając wczuć się jak najlepiej w ragtime’owy charakter etiudy.

Koncert, w którym wystąpimy z Adamem Makowiczem w Sali Kongresowej, będzie dość zwyczajny: ja będę grał swoje, a Adam swoje, czyli on nie będzie udawał muzyka klasycznego, tak jak ja nie będę twierdził, że jestem jazzmanem. W tym przypadku to czysta konfrontacja improwizatorskiego Chopina klasycznego zapisanego w nutach z improwizacją jazzową na tematy chopinowskie. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie. Repertuar tego wieczoru jest sprawą wciąż otwartą. Mam nadzieję, że widownia będzie świadoma, na co się decyduje, przychodząc na nasz koncert. Najciekawsza w muzyce jest różnorodność. Bardzo ją cenię, i w tym samym stopniu interesuje mnie, co dzieje się w muzyce klasycznej, rozrywkowej czy jazzie. Prawdziwi melomani słuchają wszystkiego.