Nie wszystko na sprzedaż

Pseudofani nękają wdowę po muzyku, ponieważ nie zamierza wydawać nieautoryzowanych przez niego nagrań

Publikacja: 27.02.2011 10:51

Nie wszystko na sprzedaż

Foto: ROL

Od śmierci artysty w 2004 roku Małgorzata Niemen otrzymała cztery anonimy. Z początku listy zawierały obelgi. W ostatnim grozi się jej pozwem sądowym o unieważnienie spadku (ubezwłasnowolnienie) w części dotyczącej dóbr intelektualnych. Autorów listów zirytował fakt, że wdowa konsekwentnie odmawia zgody na upublicznienie znajdujących się w rękach prywatnych nagrań koncertowych, tzw. bootlegów, oraz nagrań dokonanych przez Czesława Niemena na własny użytek.

– Z tymi samymi zarzutami spotkałam się nieraz na internetowym forum niemen.aerolit.pl – powiedziała „Rz" Małgorzata Niemen. – To prawda, Czesław kiedyś wspomniał, że marzy mu się płyta live. Był jednak perfekcjonistą i z pewnością nie zgodziłby się na upublicznienie nagrań kiepskiej jakości. W roku 2001, w jednym z wywiadów powiedział: „Jakość tych nagrań, które i sam rejestrowałem, i inni je rejestrowali, pozostawia tak wiele do życzenia, że nie przekonuje mnie to do tego, iżby koniecznie to wydawać". Moja postawa jest nieprzejednana, bo doskonale pamiętam, że podczas koncertów mąż zwykł prosić, by publiczność nie nagrywała dźwięku ani obrazu. Sam chciał dysponować własną twórczością. Po prostu nie zgadzam się na samowolę.

Małgorzata Niemen twierdzi, że jeśli mąż decydował się na nagranie występu, to robił to przeważnie w celach szkoleniowych. – W dążeniu do ideału analizował nagrania poprzednich koncertów – podkreśla. – Bywało, że ktoś czasem prosił Czesława o takie robocze nagranie i on dawał je, ale nie oznaczało to zgody na jego publiczne wydanie.

W anonimie, który przyszedł 8 lutego, osoba podpisana jako Aga sugeruje, że teraz takie nagrania powinny znaleźć się na płytach, które staną się „muzycznymi rarytasami" i przyniosą zysk. Wcześniej jednak Małgorzata Niemen powinna zapłacić za ich „przechowanie". Aga, która pisze „z niekłamanej życzliwości", podaje następującą argumentację: „jeśli odda Pani do dworcowej przechowalni bagaż, trzeba zapłacić za usługę. Znaleźne trzeba zapłacić znalazcy".

Poza tym autorka anonimu zgłasza pretensje, że przez ostatnie siedem lat ukazało się niewiele materiałów archiwalnych.

– Spotykam się z zarzutem, że wstrzymuję wydanie przygotowanego przez Czesława boksu „...na pomieszane języki" – mówi Małgorzata Niemen. – Otóż mąż miał w głowie projekt albumu zawierającego wybór piosenek wykonanych w obcych językach, ale nie był on gotowy. Trzeba jeszcze rozwiązać skomplikowane kwestie dotyczące praw autorskich.

Autorzy anonimów dopominają się także o przygotowany we współpracy z TVP Kultura zestaw sześciu płyt dvd z archiwaliami.

– Udzieliłam w tej sprawie wszystkich niezbędnych zezwoleń – twierdzi Małgorzata Niemen. – Wydanie boksu opóźnia się z przyczyn niezależnych ode mnie. Czesław, wbrew oczekiwaniom fanów, wydawał płyty dość rzadko. Był artystą niezależnym, najważniejsza była dla niego sztuka. Popularność i rozgłos nie interesowały go. Staram się podejmować decyzje, które on by zaakceptował. Za moją zgodą i przy moim udziale Polskie Radio wydało albumy: „41 Potencjometrów Pana Jana" (koncert archiwalny z klubu Riwiera z roku 1974) i dwupłytowy zapis koncertów z Międzynarodowego Festiwalu Jazz Jamboree 1972 „Kattorna" oraz z 1975 „Pamflet na ludzkość". W tej chwili pracuję nad reedycją albumu z lat 80. Płyta ukaże się w szacie graficznej zaprojektowanej przez mojego męża, z fachowym komentarzem napisanym przez krytyka muzycznego i znawcę twórczości Niemena.

Czesław Niemen był perfekcjonistą i uważał, że wersje live najczęściej nie nadają się do wydania na płycie

Takie działania chyba nie zadowolą tej części fanów, którzy – jak pisze Aga – są „zniecierpliwieni, zniesmaczeni, zbulwersowani" i w związku z tym myślą o „zwolnieniu spadkobierczyń z obowiązku zarządzania spuścizną artystyczną po Czesławie Niemenie".

– W czasach dominacji pop-kultury ludzie coraz częściej dochodzą do wniosku, że wszystko jest na sprzedaż – powiedział „Rz" prof. Wojciech Burszta ze Szkoły Wyższej Antropologii Społecznej w Warszawie. – To wpływ Internetu, który nie toleruje ograniczeń. Jego użytkownicy chcą mieć natychmiastowy dostęp do wszystkich dzieł, niezależnie od tego, jaka jest ich wartość artystyczna. Rzecz jasna, śmierć artysty potęguje tylko zainteresowanie. Niektórzy spadkobiercy pogodzili się z takim stanem rzeczy – Yoko Ono upublicznia w zasadzie wszystko, co się zachowało w archiwum Johna Lennona. Jej przeciwieństwem jest Małgorzata Niemen, która decyduje się tylko na wydanie nagrań najwyższej jakości. Niestety, dziś dla wielu taka postawa jest niezrozumiała i nie do zaakceptowania.

– Bliska jest mi postawa Gail Zappy – tłumaczy Małgorzata Niemen. – W jednym z wywiadów powiedziała: „Po prostu bronię prawa publiczności do słuchania muzyki Franka w sposób zgodny z jego intencjami". Robię to samo.

podyskutuj z autorem b.marzec@rp.pl

Bartosz Marzec - dziennikarz działu kultury rozmawia z Markiem Domagalskim - dziennikarzem działu prawnego "Rzeczpospolitej"

Od śmierci artysty w 2004 roku Małgorzata Niemen otrzymała cztery anonimy. Z początku listy zawierały obelgi. W ostatnim grozi się jej pozwem sądowym o unieważnienie spadku (ubezwłasnowolnienie) w części dotyczącej dóbr intelektualnych. Autorów listów zirytował fakt, że wdowa konsekwentnie odmawia zgody na upublicznienie znajdujących się w rękach prywatnych nagrań koncertowych, tzw. bootlegów, oraz nagrań dokonanych przez Czesława Niemena na własny użytek.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"