Reklama
Rozwiń
Reklama

Giacomo Orefice i jego opera Chopin na płycie CD

Pierwszego w dziejach światowej fonografii nagrania opery Giacomo Orefice dokonali artyści wrocławscy

Aktualizacja: 04.06.2011 13:17 Publikacja: 03.06.2011 01:45

Giacomo Orefice CHOPIN DUX, 2011

Giacomo Orefice CHOPIN DUX, 2011

Foto: Rzeczpospolita

„Los bywa okrutny dla twórców. Publiczność potrafi ich wielbić, a potem zapomnieć, choć ich dorobek wart jest uwagi. To właśnie przypadek Giacomo Orefice, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Dziś najbardziej znany jest z tego, że dostrzegł talent i zajął się edukacją późniejszego włoskiego mistrza muzyki filmowej Nino Roty.

Kurz zapomnienia pokrył zaś jego utwory, w tym najsłynniejszą operę „Chopin" ukończoną w 1901 r., która przez następne trzy dekady nie schodziła ze światowych scen. Kiedy w 1904 r. wystawiono ją w Teatrze Wielkim w Warszawie, autor był u nas przyjmowany po królewsku, a krytyka rozpływała się w zachwytach. Kolejną warszawską inscenizację „Chopina" przygotowano w 1933 r., ale wówczas kończyła się już epoka życzliwości dla tej muzyki.

Był kompozytorem sprawnym, ale bez wyrazistej osobowości. Bardziej podłączał się do ówczesnych nurtów muzycznych, niż wytyczał nowe, choć czasami potrafił się wykazać niemałą odwagą twórczą, czego przykładem jest właśnie „Chopin". Cała opera skonstruowana jest z motywów Fryderyka, począwszy od „Fantazji na tematy polskie" z pierwszej sceny aż po preludium E-dur w finale.

Widz, śledząc na scenie losy Chopina przedstawione w czterech poetycko-symbolicznych obrazach, słyszał dobrze znane melodie. Muzyka jest „wonną wiązanką najpiękniejszych kwiatów jego (czyli Chopina) natchnień" – pisał po premierze warszawskiej w 1904 r. Aleksander Poliński. Nikt zresztą przed Orefice ani po nim nie podjął się skomponowania własnego utworu na bazie cudzych pomysłów, nie popełniając przy tym plagiatu.

Już choćby z tego względu „Chopina" warto dziś przypomnieć, nic więc dziwnego, że nagranie utworu dokonane w Operze Wrocławskiej zyskało dobre recenzje w europejskiej prasie muzycznej. Starannie dobrano solistów, partię Chopina śpiewa amerykański tenor Steven Harrison, choć znacznie ciekawiej wypada baryton Mariusz Godlewski jako Ezio, przyjaciel Fryderyka. Efektownie prezentują się Aleksandra Szafir i Ewa Vesin w rolach Stelli (czyli siostry Chopina Ludwiki) i Flory (George Sand). Całość sprawnie prowadzi Ewa Michnik i choć nie każdy lubi orkiestrowe wersje fortepianowych utworów Chopina, to dzięki tej interpretacji musi uznać umiejętności Orefice i jego pomysły.

Reklama
Reklama

Płyta jest zapisem przedstawienia Opery Wrocławskiej, stąd partyturę Orefice uzupełnia scherzo b-moll zagrane przez Gracjana Szymczaka. To był pomysł reżysera Laco Adamika, ale Orefice dopuszczał takie urozmaicenia i w wielu wcześniejszych inscenizacjach także występowali pianiści.

Spektakl przygotowano z okazji Roku Chopina, ale mamy i odrębne powody, by pamiętać o Giacomo Orefice. Włocha pociągały bowiem polskie tematy. W teatrze operowym zadebiutował „Mariscą", czyli „Maryśką", bo akcja rozgrywa się na wsi w Wielkim Księstwie Poznańskim. Może nią także warto by się zainteresować?

 

Kultura
Nagroda Turnera dla artystki w spektrum autyzmu. Dzięki Nnenie pęknie szklany sufit?
Kultura
Waldemar Dąbrowski znowu na czele Opery, tym razem w Szczecinie
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama