Trzech perksusjonistów
Gigantyczne zainteresowaniem wideoclipem, MP3 w sieci oraz nadawanym przez radio hitem „Somebody I Used To Know" nie przełożyło się na stuprocentową frekwencję: Torwar okazał się za duży na gwiazdę, która wcale nie jest tak wielka jak jej przebój.
Artysta nie przywiózł gigantycznej produkcji. Oparł się na projekcjach wyświetlanych na dużym ekranie. Gdyby nie animacje inspirowane japońskimi komiksami, absurdalne kreskówki, pejzaże i psychodeliczne plamy — z estrady wiałoby pustką.
Chociaż z Gotye było aż trzech perkusistów, grupa brzmiała słabo jak quasi amatorski, studencki band, idealnie pasujący do piwnego pikniku w klubie bądź w akademiku. Do mocniejszych momentów należały grane na trzy zestawy partie perkusyjne. Lider eksponował się wtedy na podwyższeniu, gdzie uderzał w poprzecznie zainstalowany, elektroniczny werbel. Część piosenek była nawet przebojowa, ale w takiej masie, jaką zaproponował Australijczyk, robiły wrażenie trudnego do zniesienia zestawu mało oryginalnych kopii. Można było w nich odnaleźć pierwowzory Stinga, The Police, Petera Gabriela czy artystów z epoki new romantic - Ultravox, a także australijskiej formacji Flash In The Pan.
Przygoda z pluszakiem
Gotye nie ukrywał zamiłowania do minimalizmu, gdy z kolegami bawił się rytmami na przeszkadzajkach czy instrumentach najnowszej generacji. Myślę, że wystarczyłyby im wtedy dziecinne cymbałki. Potrafił się znaleźć w sytuacji, gdy rzucono mu na estradę pluszaka z pozytywką. Ale też chwilami nie grał nic więcej niż elektroniczny mechanizm.