Nowe albumy z interesującą muzyką poleca Marek Dusza

Marek Dusza poleca nowe albumy: brazylijskiego bandleadera Sergio Mendesa, wokalistki jazzowej Cécile McLorin Salvant, norweskiego gitarzysty Jacoba Younga z triem Marcina Wasilewskiego, intrygującego wokalisty neo soulu José Jamesa i kompilację nagrań katalońskiej śpiewaczki Montserrat Figueras.

Aktualizacja: 20.09.2014 15:25 Publikacja: 20.09.2014 14:58

Jazz Cécile McLorin Salvant „WomanChild", Mack Avenue/HDTracks, 2013, CD/pliki 24/96

Jazz Cécile McLorin Salvant „WomanChild", Mack Avenue/HDTracks, 2013, CD/pliki 24/96

Foto: materiały prasowe

Marek Dusza, krytyk jazzowy "Rzeczpospolitej"

Zobacz galerię zdjęć

Kto zechce przedłużyć sobie lato przy radosnej muzyce, powinien sięgnąć po album brazylijskiego mistrza kompozycji i aranżacji Sergio Mendesa. Jego „Magic" ukazał się jeszcze w czasie mistrzostw świata w piłce nożnej i miał zagrzewać Canarinhos do walki o tytuł. Nie sądzę, by piłkarze znali choć jedno nagranie, bo z pewnością zagraliby lepiej. Skorzystajmy z tej muzyki na swój sposób, bo słuchana rano mobilizuje do działania, a wieczorem zachęca do zabawy. Porywająca piosenka „One Nation" mogłaby być hymnem każdej drużyny albo jednoczyć to, co zostało podzielone. I to w tanecznym stylu. Sergio Mendes napisał ten temat z popularnym wokalistą Carlinhosem Brownem, podobnie jak zamykający album przebojowy „Sambora". Właściwie każdy utwór z płyty to potencjalny hit. John Legenda zaśpiewał relaksującą balladę „Don't Say Goodbye", a will. i. am oraz Cody Wise wykonali temat „My My My My Love" zaaranżowany w stylu Daft Punk. Sergio Mendes nadąża za muzyczną modą z gracją, w wyrafinowanym stylu i tanecznym krokiem.

José James to wokalne odkrycie ostatnich lat. Jego ciepły, matowy baryton snuje wciągające opowieści na tle intrygującej muzyki z pogranicza jazzu, r'n'b, hip-hopu i world music. Dziś przyznaje się do fascynacji Frankiem Oceanem i Jamesem Blake'em, a wychowywał się na muzyce zespołów Nirvana i Radiohead. Album spodoba się tym, którzy tęsknią za Guru Jazzmatazzem, Madlibem, d'Angelo czy Rahsaanem Pattersonem. Po znakomitym debiucie albumem „No Beginning No End" w barwach Blue Note Records José James nagrał jeszcze lepszą płytę. Uchwycił klimat ulic Nowego Jorku i klubów Brooklynu. Przybywają tam ludzie z całego świata i każdy znajdzie na „While You Were Sleeping" coś, co ze sobą przywiózł, kulturę Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. James wykreował oryginalne brzmienie, a pomogli mu w tym muzycy, którzy przykują uwagę nie mniej niż jego głos. Zaskakują ekscentryczne riffy gitary Brada Allena Williamsa, Kris Bowers stworzył na instrumentach perkusyjnych tajemnicze tło, a sekcja rytmiczna gra zróżnicowane rytmy.

Znalezienie tego albumu może sprawić kłopot, bo nie ma go w polskiej dystrybucji. Zachęcam do skorzystania ze strony hdtracks.com oferującej najwyższą jakość nagrań. W styczniu Cécile McLorin Salvant przegrała rywalizację o Grammy z Gregorym Porterem, ale w sierpniu krytycy magazynu „Down Beat" uznali „WomanChild" za najlepszy album roku 2013/2014. To ewenement, bo zwykle wygrywają płyty instrumentalistów. Mnie to nie zaskoczyło, bo to rewelacyjny album. Na Cécile McLorin Salvant zwróciłem uwagę cztery lata temu, kiedy wygrała konkurs im. T. Monka w Waszyngtonie. Od dziecka śpiewała w chórach, we Francji studiowała śpiew klasyczny. W 2009 r. nagrała tam debiutancki album „Cécile". Szybko dołączyła do światowej czołówki jazzowych wokalistek. Pomógł jej w tym wspaniały głos, a przede wszystkim znalazła oryginalny sposób na interpretacje ,będący syntezą tego, co najlepsze w historii jazzu. Każdy utwór albumu, z których kilka napisała sama, jest zaaranżowany i wykonany w innym stylu. Jej własny utwór „WomanChild" otwiera solo kontrabasisty Rodneya Whitakera, a rytm podkreśla perkusja Herlina Rileya. Cécile śpiewa tu w stylu Betty Carter, ale jest bardziej przekonująca. W balladzie „I Didn't Know What Time It Was" przypomina Shirley Horn. W szybkim temacie „John Henry" śpiewa to niskim, to wysokim głosem z taką brawurą, jakby ćwiczyła głos na operowych ariach. Obowiązkowa pozycja na półce miłośników jazzowej wokalistyki.

Oczekując na nowy album tria Marcina Wasilewskiego „Spark of Life", który pojawi się 7 października, warto umilić sobie czas płytą „Forever Young" norweskiego gitarzysty Jacoba Younga. W jej nagraniu wzięło udział trio Wasilewskiego w znaczący sposób przyczyniając się do sukcesu. To album w starym stylu ECM Records, urzekający brzmieniem, zachwycający melodyjnymi kompozycjami, pokazujący, jak muzycy inspirują się i dopełniają. „Forever Young" jest współczesnym odpowiednikiem legendarnego albumu „Solstice" Ralpha Townera z połowy lat 70. Historia „Forever Young" zaczęła się latem 2012 r. na Oslo Jazz Festival, kiedy pianista Marcin Wasilewski zatrzymał się u norweskiego saksofonisty Trygve Seima. Na fortepianie leżały nuty, które zostawił gitarzysta Jacob Young. Akurat przygotowywali duet, kiedy kompozycjami Younga zainteresował się Wasilewski. Nasz pianista zagrał te utwory z Trygve Seimem i próba wypadła obiecująco. Wtedy Seim podsunął szefowi ECM Records pomysł sformowania kwintetu: Young/Seim + Wasilewski Trio. Jacob Young napisał wspaniałe ballady. Tak chwytliwe tematy rzadko trafiają na jazzowe płyty. Nastrojowe akordy gitary i subtelne frazy saksofonu w stylu Jana Garbarka idealnie współbrzmią z fortepianem Marcina Wasilewskiego, kontrabasem Sławomira Kurkiewicza i perkusją Michała Miśkiewicza. Gdyby były u nas stacje radiowe zainteresowane taką muzyką, utwór „Sofia's Dance" stałby się przebojem.

Słynna katalońska śpiewaczka Montserrat Figueras zmarła w 2011 roku po długiej walce z chorobą. Jordi Savall uczcił pamięć żony wydając w swojej wytwórni Alia Vox dwa podwójne albumy zawierające jej nagrania z różnych lat. „The Voice of Emotion II" zawiera płytę CD i płytę DVD z filmem o niej z rejestracjami występów i wypowiedziami muzyków. Tytuł „Głos emocji" oddaje charakter interpretacji Montserrat. Jej śpiew był nie tylko perfekcyjny, a głos ujmujący. Zawsze szukała oryginalnego sposobu wyrażenia emocji. Potrafiła w każdą pieśń włożyć tyle serca i ekspresji, że poruszała wszystkich. Kilkakrotnie mieliśmy okazję słuchać jej na żywo w Polsce, ostatni raz 31 marca 2010 w kościele św. Katarzyny w Krakowie na festiwalu Misteria Paschalia. Montserrat Figueras nagrała 36 albumów dla Alia Vox i drugie tyle dla innych wytwórni. Większość zrealizowała z mężem i jego zespołami Hesperion XX i Hesperion XXI. Była dwukrotnie nominowana do nagrody Grammy. Dzięki zamiłowaniu do muzyki dawnej oboje zyskali opinię najbardziej twórczych i intrygujących interpretatorów muzyki renesansu i baroku. Czysty, pozbawiony wibrata sopran Montserrat doskonale nadawał się do śpiewania starych pieśni. Nigdy nie przesładzała swoich interpretacji o czym przekonamy się słuchając wspomnieniowej kompilacji.

Marek Dusza, krytyk jazzowy "Rzeczpospolitej"

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali