Premiery „Requiem dla ikony" Katarzyny Głowickiej oraz „Voyagera" Sławomira Kupczaka kończą „Projekt P" w Operze Narodowej. W ciągu trzech lat sześciu młodych twórców zaprezentowało sześć utworów napisanych dla tego teatru. Taka inwazja nowej muzyki to rzecz niespotykana na polskich scenach.
Szóstka wybrańców z pokolenia 30-latków już wcześniej zwróciła na siebie uwagę swoją muzyką, nie tylko w kraju. Trójka działa na stałe poza Polską, wszyscy zdobywali międzynarodowe nagrody, ale z tradycyjnym teatrem operowym nie mieli do tej pory kontaktu.
Wpuszczenie ich do Opery Narodowej było więc jak podłożenie dynamitu pod zabytkowy gmach. A jednak eksplozja nie nastąpiła, pojawiło się tylko trochę dymu i sztucznego ognia.
Wszyscy deklarowali chęć zerwania z konwencją, ale tylko Wojtek Blecharz w „Transcryptum" w 2013 roku miał odwagę porzucić scenę. Zaproponował rodzaj performansu, zabrał widzów w wędrówkę po zakamarkach Opery Narodowej z dodatkiem mistycznych dźwięków. Ale już Jagoda Szmytka („Dla głosów i rąk", 2013) zaproponowała starą zabawę w teatr w teatrze z kapryśną primadonną i dyrektorem.
Tegoroczne propozycje też zmieściły się na pudełkowej scenie. „Requiem dla ikony" to zwierzenia Jacqueline Kennedy, którą do prowokuje fotograf Ron (postać autentyczna). A „Voyager" odwołuje się do misji stacji „Voyager 1", która wyniosła w kosmos fotografie życia na Ziemi. I się okazało, że nawet wszechświat można przedstawić w zwykłym teatrze.