Zbliża się sąd za Nangar Khel

Prokuratura wojskowa ujawniła, jakie dowody zostały zebrane w sprawie ostrzelania wioski. Oskarżeni żołnierze i adwokaci twierdzą, że to propagandowy spektakl

Publikacja: 10.07.2008 03:23

Zbliża się sąd za Nangar Khel

Foto: Rzeczpospolita

Prokuratura podsumowała kilkumiesięczne śledztwo i przedstawiła szczegóły aktu oskarżenia przeciwko siedmiu żołnierzom. Znalazły się w nim m.in. drastyczne opisy obrażeń odniesionych przez cywilów. Można tam przeczytać, że jedna z ofiar – kilkuletni chłopiec ,,doznał rozległej rany odłamkowej lub postrzałowej odcinka lędźwiowego oraz brzucha z wytrzewieniem jelit”. Jest też informacja o tym, że jedna z kobiet była w 38. tygodniu ciąży. Dziecko zmarło.

– To najzwyklejsza w świecie propaganda – tak Andrzej Reichelt, obrońca dwóch oskarżonych żołnierzy, komentuje wczorajszą konferencję Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

W podobnym tonie wypowiada się Piotr Kruszyński, adwokat kolejnego z żołnierzy: – Zobaczyliśmy żenujący spektakl – uważa. – Nie wiem, jaki jest cel zwoływania tego rodzaju konferencji. Prokuratura chce chyba przekonać opinię publiczną, że zamknięcie śledztwa i skierowanie do sądu aktu oskarżenia było konieczne. Jeśli tak, gratuluję samopoczucia – komentuje mecenas Reichelt.

Prokuratorzy raz jeszcze przypomnieli, że pod Nangar Khel żołnierze nie byli w żaden sposób atakowani, a wojsko w pełni kontrolowało okolicę. – Wiem, że sytuacja wyglądała inaczej. Niezwłocznie po tragedii w Nangar Khel amerykański wywiad przekazał dowódcy zgromadzenia bojowego C fragment zapisu rozmów obserwowanych talibów. Jeden z nagranych bojowników mówi przez radio, że strzelają do niego Polacy, a pociski z moździerza wybuchają obok jego stanowiska – twierdzi gen. Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca jednostki specjalnej GROM.

Afganka z Nangar Khel potwierdza w zeznaniach wersję polskich żołnierzy – wynika z informacji „Rz”

Te informacje potwierdza jeden z żołnierzy, który był w Afganistanie. – Chodzi o SIGINT, wojskowy nasłuch radiowy. Większość zapisu dotyczy działań Amerykanów z tego dnia, czyli 16 sierpnia 2007 r. Było wtedy kilka zamachów. Schwytany został też terrorysta o pseudonimie Puma. Ale w ostatnich kilku linijkach są informacje o Polakach – mówi oficer zajmujący się na misji łącznością.

Prokuratura nie wystąpiła jednak do Amerykanów o stenogramy z nasłuchu, twierdząc, że nie mają one związku ze śledztwem.

Śledczy odnieśli się też do ekspertyzy biegłych na temat sprzętu. – Stan techniczny moździerza i amunicji, mimo ich częściowej niesprawności, nie miał wpływu na kierowanie ogniem w warunkach pełnej widoczności – mówił gen. Zbigniew Woźniak, zastępca naczelnego prokuratora wojskowego.

Według śledczych w same zabudowania oraz ich okolice spadło aż osiem pocisków, a działania żołnierzy nosiły wyraźne znamiona wstrzeliwania się w cel. Adwokaci żołnierzy, którzy czytali ekspertyzę, podważają tę tezę. – Wokół zabudowań upadły trzy pociski, do środka domu wpadł tylko jeden, i to od niego zginęli cywile. To był przypadek. Poza tym powtarzanie zwrotu o ostrzelaniu Nangar Khel to granie na emocjach. Pociski spadły na samotne zabudowanie oddalone od wioski o dwa kilometry – mówi Reichelt.

Jak dowiedziała się „Rz”, wersję, o której mówi mecenas, potwierdza też jedna z przesłuchanych Afganek. Kobieta mówi, że w dom trafił jeden pocisk, a trzy pozostałe spadły wokół wioski.

Po wczorajszej konferencji prokuratury okazało się, że kłopoty mogą mieć były szef resortu obrony Aleksander Szczygło i gen. Jan Żukowski, były dowódca Żandarmerii Wojskowej. Prowadzący śledztwo prokurator Karol Frankowski poinformował, że do osobnego postępowania wyłączono sprawę utrudniania przez funkcjonariuszy MON i Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej – od sierpnia do listopada zeszłego roku – prowadzenia postępowania karnego w sprawie wypadku w Nangar Khel. „Rz” jako pierwsza zwróciła uwagę na fakt, że prokuratura wojskowa, stawiając zarzuty, nie miała pełnego materiału dowodowego. Materiały Służby Kontrwywiadu Wojskowego śledczy dostali dopiero dwa tygodnie po postawieniu żołnierzom zarzutów. Teraz chcą sprawdzić, dlaczego tak się stało. Jednocześnie prokuratorzy dodali, że „może dobrze się stało, iż nie dostali materiałów z wojskowych służb, bo się nimi nie sugerowali w trakcie śledztwa”.

„Rz” pisała też wcześniej, że kilka dni po ostrzale afgańskiej wioski oficerowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego przygotowali raport, który sugerował, że ostrzał był celowym działaniem, a nie wypadkiem. Zdaniem naszych informatorów z armii kontrwywiad wojskowy był skonfliktowany z dowództwem pierwszej zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie. Służby szukały haków na dowódców i żołnierzy. Sprawa Nangar Khel miała być w ten sposób wykorzystana. Pytany o to gen. Zbigniew Woźniak odparł: – Chodziło o konflikt dotyczący zakresu obowiązków służbowych, który nie miał jakiegokolwiek wpływu na zdarzenie w wiosce. Sytuacja została po pewnym czasie uporządkowana.

Wygląda jednak na to, że śledczy będą badać także wątki polityczne i rolę wojskowych służb w sprawie dotyczącej ostrzału Nangar Khel.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów e.zemla@rp.pl, l.zalesinski@rp.pl

16 listopada 2007 r.

- dotarliśmy do informacji, z których wynika, że wysocy rangą wojskowi próbowali zatuszować sprawę.11 grudnia

- ujawniamy, że zeznania chce złożyć amerykański pułkownik Martin Schweitzer, dowódca 4. Grupy Bojowej. 9 stycznia 2008 r.

- dotarliśmy do zeznań jednego z aresztowanych żołnierzy. Wynika z nich, że gen. Marek Tomaszycki, dowódca polskiego kontyngentu, mógł podjąć próbę tuszowania tragedii. 5 lutego

- ujawniamy, że niedługo przed feralnym ostrzałem żołnierze meldowali swoim przełożonym o wadach amunicji. Według nich pociski po wystrzeleniu koziołkowały i spadały nawet kilometr od celu.13 lutego

- ujawniamy, że gen. Tomaszycki wystawił oficerom SKW złe oceny ze służby w Afganistanie.25 lutego

- docieramy do informacji, iż na wzgórzach w okolicy Nangar Khel byli talibowie. Żandarmeria Wojskowa i kontrwywiad zabezpieczyły tam m.in. amunicję.12 maja

- ujawniamy, że między dowódcą bazy Wazi Khwa a oficerami SKW istniał konflikt. Meldunki kontrwywiadu, według naszych informacji, mogły ukierunkować śledztwo.

Prokuratura podsumowała kilkumiesięczne śledztwo i przedstawiła szczegóły aktu oskarżenia przeciwko siedmiu żołnierzom. Znalazły się w nim m.in. drastyczne opisy obrażeń odniesionych przez cywilów. Można tam przeczytać, że jedna z ofiar – kilkuletni chłopiec ,,doznał rozległej rany odłamkowej lub postrzałowej odcinka lędźwiowego oraz brzucha z wytrzewieniem jelit”. Jest też informacja o tym, że jedna z kobiet była w 38. tygodniu ciąży. Dziecko zmarło.

Pozostało 92% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Cisza wyborcza do kasacji? Senat zamówił opinię w MSWiA
Kraj
Obława za Bartłomiejem Blachą. 80 policjantów przeczesuje lasy, w akcji bierze udział śmigłowiec
Kraj
Mgły, deszcz i przymrozki? IMGW podał prognozę pogody na październik