Prokuratura podsumowała kilkumiesięczne śledztwo i przedstawiła szczegóły aktu oskarżenia przeciwko siedmiu żołnierzom. Znalazły się w nim m.in. drastyczne opisy obrażeń odniesionych przez cywilów. Można tam przeczytać, że jedna z ofiar – kilkuletni chłopiec ,,doznał rozległej rany odłamkowej lub postrzałowej odcinka lędźwiowego oraz brzucha z wytrzewieniem jelit”. Jest też informacja o tym, że jedna z kobiet była w 38. tygodniu ciąży. Dziecko zmarło.
– To najzwyklejsza w świecie propaganda – tak Andrzej Reichelt, obrońca dwóch oskarżonych żołnierzy, komentuje wczorajszą konferencję Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Kruszyński, adwokat kolejnego z żołnierzy: – Zobaczyliśmy żenujący spektakl – uważa. – Nie wiem, jaki jest cel zwoływania tego rodzaju konferencji. Prokuratura chce chyba przekonać opinię publiczną, że zamknięcie śledztwa i skierowanie do sądu aktu oskarżenia było konieczne. Jeśli tak, gratuluję samopoczucia – komentuje mecenas Reichelt.
Prokuratorzy raz jeszcze przypomnieli, że pod Nangar Khel żołnierze nie byli w żaden sposób atakowani, a wojsko w pełni kontrolowało okolicę. – Wiem, że sytuacja wyglądała inaczej. Niezwłocznie po tragedii w Nangar Khel amerykański wywiad przekazał dowódcy zgromadzenia bojowego C fragment zapisu rozmów obserwowanych talibów. Jeden z nagranych bojowników mówi przez radio, że strzelają do niego Polacy, a pociski z moździerza wybuchają obok jego stanowiska – twierdzi gen. Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca jednostki specjalnej GROM.
Afganka z Nangar Khel potwierdza w zeznaniach wersję polskich żołnierzy – wynika z informacji „Rz”