Reklama

Matka ukrywa się z synem i prosi polityków o pomoc

– Dlaczego porwałam? Bo czuję się dyskryminowana przez niemieckie władze – mówi Polka

Aktualizacja: 07.11.2008 14:23 Publikacja: 07.11.2008 05:06

Matka ukrywa się wraz z Moritzem, który nie ma świadomości, w jakich kłopotach się znajdują

Matka ukrywa się wraz z Moritzem, który nie ma świadomości, w jakich kłopotach się znajdują

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Dziedzic And Andrzej Dziedzic

Dwa tygodnie temu dziewięcioletni syn Niemca i rozwiedzionej z nim Polki został porwany sprzed jednej ze szkół w Düsseldorfie. Jedyny ślad, jaki znalazła policja, to porzucony samochód, którym wieziono chłopca. Ślad po nim i jego matce zaginął. Poszukiwani są dziś przez policję w całej Europie.

Kilka dni temu „Rzeczpospolitej” udało się dotrzeć do ukrywającej się kobiety i chłopca. Pani Beata – drobna, zadbana kobieta – nie wygląda na porywaczkę. Wie, że w każdej chwili może zostać zatrzymana. Jej syn Moritz nie zdaje sobie z tego sprawy – jest spokojny, uśmiecha się i żartuje z matką.

Czemu porwała Moritza? – To była jedyna szansa, żeby go zobaczyć, powiedzieć mu, kim jestem. Nie widziałam innej możliwości, choć wiem, że czeka mnie najgorsze – mówi kobieta.

Zarzuca niemieckim sądom i Jugendamtowi (urzędowi ds. młodzieży), że przez dwa lata uniemożliwiali jej kontakt z synem. Według niej pozbawiono ją praw rodzicielskich dlatego, że jest Polką. Skarży się, że urzędnicy robią wszystko, by obcokrajowcom z mieszanych małżeństw ograniczać kontakty z dziećmi, chcą, by posługiwały się one wyłącznie językiem niemieckim i zapomniały o swoim pochodzeniu.

Kobieta zarzuca byłemu mężowi i jego obecnej żonie (obydwoje to urzędnicy ministerialni rządu Nadrenii Północnej-Westfalii), że wykorzystywali wpływy, by pozbawić ją władzy rodzicielskiej. Uważa, że jest dyskryminowana przez niemieckie władze.

Reklama
Reklama

Były mąż Polki chłodno mówi o wydarzeniach. Obawia się o życie dziecka i przedstawia „Rz” inną wersję. Twierdzi, że Beata sama zrezygnowała z widzeń z synem po decyzji, iż miałyby się one odbywać pod nadzorem urzędników. Mówi, że wcześniej miała prawo do widzeń niekontrolowanych, ale wywierała naciski na syna, który miał odmówić spotkania z matką. Zaprzecza też, że w sprawie wykorzystywał swoje wpływy.

– Będę walczyć o moje dziecko – zapewnia Beata. Ma żal do polityków w Polsce, Niemczech oraz do instytucji europejskich, że jej wielokrotne apele o pomoc trafiały w próżnię. – Proszę polskich polityków, by coś zrobili. Żebym mogła się opiekować moim synem, a on miał prawo się uczyć polskiego i nie bał się przyznawać, że jest nie tylko Niemcem, ale też Polakiem – apeluje.

Spór Polki i Niemca o dziecko jest dramatyczny, ale nie wyjątkowy. Do Parlamentu Europejskiego skierowano około 200 podobnych skarg z całej Europy. Olivier Karrer, założyciel organizacji francuskich rodziców walczących o swoje prawa, mówi: – Niemieckie urzędy rozstrzygają zawsze na korzyść niemieckiego współmałżonka.

Dwa tygodnie temu dziewięcioletni syn Niemca i rozwiedzionej z nim Polki został porwany sprzed jednej ze szkół w Düsseldorfie. Jedyny ślad, jaki znalazła policja, to porzucony samochód, którym wieziono chłopca. Ślad po nim i jego matce zaginął. Poszukiwani są dziś przez policję w całej Europie.

Kilka dni temu „Rzeczpospolitej” udało się dotrzeć do ukrywającej się kobiety i chłopca. Pani Beata – drobna, zadbana kobieta – nie wygląda na porywaczkę. Wie, że w każdej chwili może zostać zatrzymana. Jej syn Moritz nie zdaje sobie z tego sprawy – jest spokojny, uśmiecha się i żartuje z matką.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Kraj
Nocna prohibicja w Warszawie. Aktywiści proszą ministra Kierwińskiego o użycie wpływów
Kraj
Prawie 100 mln zł dla Warszawy. Wielkie dofinansowanie na zielony transport i infrastrukturę społeczną
Kraj
Ceny mieszkań spadną? Katowicki podatek dla deweloperów inspiracją dla Warszawy
Reklama
Reklama