Leżący bez wysuniętego podwozia boeing 767 mógł być usunięty z pasa na Okęciu już dziesięć godzin po awaryjnym lądowaniu. Lecąca z USA maszyna wylądowała „na brzuchu" we wtorek przed godz. 15.
Jednak dopiero wczoraj po godz. 18 samolot został uniesiony na ok. 2,5 m i przygotowywano się do próby opuszczenia podwozia. Według informacji „Rz" z przenoszeniem maszyny zwlekano, by do Polski dolecieli eksperci Boeinga z USA. Mieli zadbać, by w jak najbardziej bezpieczny sposób przetransportować samolot.
Zajmujący pas boeing uniemożliwiał starty i lądowania. Dopiero tuż przed godz. 20 udało się go odholować do hangaru. Służby lotniska potrzebowały jeszcze ponad dwóch godzin na oczyszczenie pasa i doprowadzenie go do wymogów bezpieczeństwa. Wreszcie po ok. 33 godzinach przestoju o godz. 22.34 warszawskie lotnisko zostało ponownie otwarte dla samolotów. Pierwszą maszyną, jaka odleciała z Okęcia, był rządowy embraer. Później wystartowały m.in. samoloty do Bydgoszczy, Doniecka, Erewanu i Tbilisi.
Rzecznik lotniska zapowiedział, że dziś port będzie funkcjonował normalnie. Pierwszy przylot zaplanowano na godz. 5.30 rano z Lizbony.
Zgoda komisji, dźwig gotowy
Według informacji „Rz" Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych już we wtorek o godz. 23 wydała zgodę na podniesienie i przetransportowanie maszyny. Informację tę potwierdził „Rz" Maciej Lasek, wiceprzewodniczący komisji.