Ostatnia spowiedź hrabiego

"Jestem hrabia galicyjski Tunio Dzieduszycki" - śpiewał o sobie w jednej z piosenek. Tak właśnie był nazywany. W 2006 roku Wojciech Dzieduszycki przyznał się, że był donosicielem służb PRL

Publikacja: 05.06.2012 01:01

Wojciech Dzieduszycki z żoną Ireną we Lwowie w 2005 roku

Wojciech Dzieduszycki z żoną Ireną we Lwowie w 2005 roku

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Łokaj Krzysztof Łokaj

5 czerwca 2012 mija setna rocznica urodzin  Wojciecha Dzieduszyckiego, dziennikarza, krytyka muzycznego i teatralnego, konferansjera, piosenkarza, autora tekstów piosenek (zm. w 2008).  W 2006 r. Dzieduszycki przyznał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 1949-1972.

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

z 2006 roku

Co skłoniło Dzieduszyckiego do dramatycznego wyznania? Prawdopodobnie opracowana w IPN publikacja, która odzierała go z legendy sympatycznego Kresowiaka, kontestującego PRL-owskie porządki. Według historyków Dzieduszycki był długotrwałym i wyjątkowo skutecznym współpracownikiem UB i SB. - Zachowało się około 400 pisanych ręcznie raportów Dzieduszyckiego dla bezpieki z lat 1949 - 1971 - mówił w 2006 roku prof. Włodzimierz Suleja, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.

Z przeszłością Dzieduszycki próbował się rozliczyć w liście skierowanym do władz i mieszkańców Wrocławia - był honorowym obywatelem tego miasta. List odczytano podczas utajnionej sesji rady miasta. "Wyparłem te fakty z pamięci na tyle skutecznie, że dzisiaj nie wiem, kogo mogłem tym skrzywdzić, kogo powinienem prosić o wybaczenie" - napisał hrabia. Radni byli zszokowani.

W raportach Wojciech Dzieduszycki opisał kilkaset osób. - Sątam szczegółowe informacje o życiu prywatnym, często o charakterze intymnym, które mogły być wykorzystywane przez SB do szantażu - mówił dr Krzysztof Kaczmarski z IPN w Rzeszowie, współautor publikacji o Dzieduszyckim.

Donosy na setki osób

W latach 60. Wojciech Dzieduszycki był traktowany jako tzw. źródło manewrowe - wykonywał zadania I i III Departamentu MSW w kraju i za granicą. W raportach z Anglii znajdują się donosy na temat wybitnych postaci polskiej emigracji politycznej: generała Władysława Maczka, Renaty Bogdańskiej-Anders (żony gen. Władysława Andersa), Jana Nowaka-Jeziorańskiego.- Generała Maczka, zgodnie z otrzymanym poleceniem, próbował namówić do powrotu do Polski - mówi dr Kaczmarski.

Zachowały się informacje o dwukrotnej, nieudanej próbie zerwania współpracy przez Dzieduszyckiego. Obie miały miejsce w drugiej połowie lat 50.

W dokumentach jest tylko jedno pokwitowanie za wynagrodzenie od SB - opiewa na 500 zł pobrane w 1965 r. - Dla Dzieduszyckiego gratyfikacją były wysoka pozycja zawodowa, łatwość realizowania planów zawodowych i wyjazdy za granicę - tłumaczył dr Kaczmarski.

Wyjątkowa postać

Dzieduszycki to dla polskiej kultury postać wyjątkowa. Urodził się w 1912 r. w Jezupolu koło Stanisławowa, na terenie dzisiejszej Ukrainy.

Od najmłodszych lat ciągnęło go do opery i teatru. W 1934 r. zadebiutował jako tenor w operze w Stanisławowie. W czasie wojny aresztowany przez gestapo za działalność w konspiracji. Więzień obozu koncentracyjnego Gross Rosen, gdzie został skazany na karę śmierci. Uniknął wykonania wyroku, ponieważ komendant obozu rozpoznał w nim śpiewaka operowego.

Po wojnie trafił do Wrocławia, z którym związał się na całe dalsze życie. W 1960 r. założył tam kabaret "Dymek z papierosa". Grał w filmach, był recenzentem. Jest laureatem kilkudziesięciu nagród, ma także doktorat honoris causa Akademii Muzycznej we Wrocławiu.

Mąka artystyczna

Dzieduszycki miał na swym koncie nie tylko artystyczne osiągnięcia. We Lwowie ukończył studia na Wydziale Rolnym i Mechaniki Rolnej tamtejszej politechniki. Po wojnie koordynował odbudowę młynów i piekarni na Dolnym Śląsku. To on opracował recepturę słynnej mąki wrocławskiej. Właśnie podczas pracy w Państwowych Zakładach Zbożowych Dzieduszycki został zwerbowany przez UB. W młynach często zdarzały się awarie, a bezpieka dopatrywała się w tym sabotażu. - Próbuję go zrozumieć. To były makabryczne czasy. Żona Dzieduszyckiego była w trzecim miesiącu ciąży. Funkcjonariusze UB użyli szantażu - opowiada dr Dariusz Iwaneczko, drugi z autorów publikacji o Dzieduszyckim.

Hrabia najpierw donosił na ludzi związanych z przemysłem zbożowym. Po 1952 r., kiedy zaczął pracować w prasie i telewizji, raporty dotyczyły środowiska dziennikarskiego, kulturalnego i artystycznego Wrocławia. Kilka z osób, o których informował Dzieduszycki, zostało uwięzionych. Inne straciły pracę, jeszcze inne zmuszono do współpracy z SB.

Początkowo Dzieduszycki miał pseudonim "Jeden", od listopada 1960 r. - "Turgieniew". Jego ostatni raport pochodzi z czerwca 1970 r. We wrześniu 1972 r. SB oficjalnie zakończyła współpracę uznając, że donosy Dzieduszyckiego nie mają już dla niej wartości.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej