Nie wszyscy widzą przemoc

Niebieskie karty powinni zakładać ofiarom pracownicy socjalni i nauczyciele. Robi to głównie policja

Publikacja: 16.07.2012 00:33

Nie wszyscy widzą przemoc

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Ponad 100 tysięcy osób rocznie, z czego jedna czwarta to dzieci i młodzież, pada ofiarą przemocy w rodzinie. W 2011 r. było ich 113 tysięcy. Aby jak najszybciej objąć je pomocą, ponad rok temu zdecydowano, że niebieskie karty mogą zakładać ofiarom przemocy nie tylko wzywani do domów policjanci i pracownicy socjalni, ale też nauczyciele, lekarze i pracownicy gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Ale praktyka pokazuje, że rzadko robią z tego użytek.

Główny ciężar zakładania kart wciąż spoczywa na policji.

– Przeważającą większość, bo ponad 80 proc., niebieskich kart zakładają ofiarom funkcjonariusze policji w związku z interwencjami domowymi – mówi „Rz" Grażyna Puchalska z KG Policji.

Mało aktywni

W ubiegłym roku policjanci założyli ofiarom 71 tys. takich dokumentów, a w 2010 r. – 84 tys. Najwięcej w woj. śląskim (blisko 10 tys.), mazowieckim i wielkopolskim.

Kart od pozostałych uprawnionych jest kilkakrotnie mniej. Z danych Ministerstwa Pracy wynika, że w 2010 r. było ich 14,6 tys. Ile w ubiegłym roku – jeszcze nie podliczono. Jednak z sondażu „Rz" wynika, że może być niewiele lepiej.

I tak w Sosnowcu od jesieni 2011 r. na 170 niebieskich kart pracownik socjalny założył tylko jedną. W Poznaniu w tym czasie – łącznie ok. 400. Z 312, które powstały w tym półroczu, 76 to inicjatywa pracowników socjalnych. – Pracownicy oświaty zainicjowali kilkanaście kart, a służby zdrowia trzy – mówi „Rz" Marek Lasota z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.

Z kolei w Będzinie, o którym ostatnio głośno w związku ze sprawą chłopca, którego ciało wyłowiono ze stawu, a zarzut zabójstwa postawiono jego matce, z 54 kart, które wpłynęły do MOPS, od pracowników socjalnych jest jedna trzecia.

Niebieskie karty od nauczycieli i lekarzy można policzyć na palcach. Chociaż od jesieni 2011 r. (gdy weszło rozporządzenie do znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie) mogą i powinni je zakładać. Na przykład w Białymstoku od lekarzy nie ma żadnej karty, w Radomiu nauczyciele założyli ich kilka. W MOPS w Toruniu, gdzie jest obecnie ok. 100 kart, kilka założyli pracownicy socjalni, jedną nauczyciel, ze służby zdrowia nie ma żadnej.

Policja widzi najlepiej?

Dlaczego pracownicy socjalni, którzy powinni znać rodziny na swoim terenie i wyławiać te, w których źle się dzieje, zanim zacznie interweniować policja, wykazują zbyt słabą aktywność? – Do awantur domowych najczęściej dochodzi w piątki po południu i w weekendy, kiedy pracownicy socjalni nie pracują. Sąsiedzi czy domownicy wzywają policję, dlatego to ona zakłada najwięcej niebieskich kart – mówi Barbara Kasprzyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sosnowcu.

Podobnie tłumaczy Marek Lasota: – Policji podczas interwencji domowych najłatwiej stwierdzić, czy w rodzinie dochodzi do przemocy – mówi.

Ale przemoc domowa nie zawsze wynika tylko z nadużywania alkoholu. Dlatego – jak mówią specjaliści – nie należy czekać, aż zagrożenie wychwyci policja, bo główny ciężar rozpoznania zagrożenia spoczywa na pracownikach socjalnych. Również nauczyciele i lekarze często pierwsi mogą dostrzec u dziecka niepokojące objawy: sińce czy zadrapania.

– W przypadku oświaty nie jest tak źle, nauczyciele wykazują zainteresowanie, chętnie biorą udział w szkoleniach, pytają, jak wypełniać niebieskie karty. Gorzej jest ze służbą zdrowia – ocenia Justyna Podlewska z fundacji Dzieci Niczyje.

Dlaczego niebieskie karty są tak ważne? – Ich założenie ma ciąg dalszy. Sygnał o przemocy trafia do gminy, ofierze proponuje się pomoc, w drastycznych przypadkach wszczyna się sprawę o znęcanie się nad rodziną – mówi  Puchalska.

Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka, uważa, że pracownicy socjalni czy nauczyciele coraz częściej angażują się w zwalczanie przemocy w rodzinie i w wypełnianie kart, a znowelizowana w 2010 r. ustawa spełnia swoją rolę. – W gminach powstały interdyscyplinarne zespoły zajmujące się ofiarami przemocy, są programy przeciwdziałania przemocy, prowadzone jest poradnictwo dla ofiar i ośrodki wsparcia.

Monitoring obok karty

Taki zespół działa m.in.  w MOPS w Toruniu. Do konkretnych przypadków powołuje się grupy robocze składające się m.in. z policjanta, kuratora, pracownika socjalnego, nauczyciela, lekarza i decyduje, jak pomóc dotkniętej przemocą rodzinie. W końcu roku przeprowadzili szkolenia dla pedagogów, więc spodziewają się, że kart od nauczycieli przybędzie.

Pracownikom socjalnym podoba się pomysł monitoringu dzieci, jaki chce wprowadzić resort pracy. – System niebieskich kart sprawdza się w małych gminach, gdzie wszyscy się znają. Jednak w dużych miastach, gdzie jest problem zwłaszcza „wędrujących rodzin", które zmieniają miejsce zamieszkania i uciekają przed pracownikami socjalnymi i kuratorami, taki monitoring byłby pomocy – mówi pracownik jednego z ośrodków pomocy w Warszawie.

Ministerstwo Pracy na kanwie dramatycznej sprawy małego Szymona, którego nieobecności nikt nie zauważył przez dwa lata, a jego matka, gdy chłopiec już nie żył, wciąż pobierała na niego zasiłek z pomocy społecznej, wróciło do pomysłu uruchomienia centralnego systemu monitorowania losów dziecka. Do ogólnopolskiego rejestru trafiałyby informacje dotyczące dzieci z rodzin „wątpliwych". Wpisywane byłyby tam przez te same osoby i instytucje, które dziś mogą zakładać niebieskie 0karty. Różnica polegałaby na tym, że zawarte w centralnym spisie byłyby dostępne z każdego miejsca w kraju.

Ponad 100 tysięcy osób rocznie, z czego jedna czwarta to dzieci i młodzież, pada ofiarą przemocy w rodzinie. W 2011 r. było ich 113 tysięcy. Aby jak najszybciej objąć je pomocą, ponad rok temu zdecydowano, że niebieskie karty mogą zakładać ofiarom przemocy nie tylko wzywani do domów policjanci i pracownicy socjalni, ale też nauczyciele, lekarze i pracownicy gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Ale praktyka pokazuje, że rzadko robią z tego użytek.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo