Okres przedświąteczny to dla złodziei żniwa. Dlatego wymyślają coraz to nowe metody kradzieży. Policjanci ostrzegają przed osobami, które ofiarowują na ulicach breloczki do kluczy. Te mogą dawać znać złodziejom o tym, czy jesteśmy w domu.
Rumuńska szajka wręcza przechodniom i kierowcom breloczki w okolicach parkingów lub stacji paliw, pod pozorem akcji promocyjnych. – Taki podarunek to swego rodzaju „koń trojański”. Urządzenie ma wbudowany elektroniczny czip, za pomocą którego przestępcy są w stanie szybko ustalić nasze położenie. Gdy wiedzą, że opuściliśmy mieszkanie, dokonują włamania – tłumaczy „Rz” Sławomir Konieczny z lubuskiej policji.
Zdaniem mundurowych przestępcy po wręczeniu breloczka śledzą obdarowywanego, aby ustalić, gdzie mieszka.
– Ostrzeżenie o takiej grupie otrzymaliśmy od niemieckiej policji, wcześniej do podobnych przestępstw dochodziło w Holandii – dodaje podkom. Konieczny.
– Jest mało prawdopodobne, aby w tych brelokach były instalowane moduły GPS, bo takie urządzenia są zbyt drogie. Najtańsze kosztują około 200 złotych. Bardziej prawdopodobne jest, że złodzieje mogą używać urządzeń radiowych – uważa Marcin Dalecki, właściciel łódzkiego sklepu szpiegowskie.com.pl.