Aby mieć pieniądze napadali na banki

Czterech młodych mężczyzn z Ostródy i Kolna odpowie za serię napadów w stolicy i w Łodzi. Trzech z nich to budowlańcy, którzy uznali, że „więcej pieniędzy zarobią w ten sposób, niż tyrając na budowie". Poza tym urządzili nielegalną agencję towarzyską, w której pracujące tam dziewczyny musiały oddawać połowę zarobków.

Publikacja: 12.07.2013 12:45

Aby mieć pieniądze napadali na banki

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik SM Sławomir Mielnik

Stołeczna prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie serii napadów w Warszawie, do których doszło od września 2010 do listopada 2012. Na ławie oskarżonych zasiądą Michał R. ( l. 28), jego brat Tomasz (l. 25), Adam S. (l. 24) i Arkadiusz K. ( l. 23). Na całej czwórce ciążą zarzuty napadów na banki. – Okradli oni dwie placówki przy ul. Grójeckiej, Powstańców Śląskich oraz Wolskiej w Warszawie, a także przy ul. Gorkiego w Łodzi – mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Dodaje, że w każdym przypadku scenariusz napadu był bardzo podobny. – Po wejściu do banku przestępcy kierowali się w stronę kasy. Tam pokazywali kasjerce przedmiot przypominający broń palną i grożąc, że ją zabiją żądali pieniędzy, a gdy je dostali szybko opuszczali bank – opowiada prok. Ślepokura.

Podczas każdego napadu szajka zarabiała od kilku do kilkunastu złotych. Największy łup miała w Łodzi. Tam skradała 36 tys. zł. Bandyci byli bardzo zuchwali. Po pierwszym napadzie uznali, że skoro się udało w jednym to liczyli, że uda się i w kolejnych.

Grupa miała jednak złe rozeznanie i nie z każdego oddziału wynosiła pieniądze. – W niektórych była obsługa bezgotówkowa – tłumaczy oficer policji

Jako pierwsi na początku marca wpadli bracia Tomasz R. oraz  27-letniego Michała R. Mężczyźni akurat obserwowali bank, który chcieli okraść. Gdy zobaczyli policję, próbowali uciec. Nie udało im się. Potem policja zatrzymała dwóch kolejnych ich wspólników Adama S. i Arkadiusza K. – Trzech z tych mężczyzn to byli budowlańcy, którzy pracowali dorywczo w Warszawie, a czwarty jest kolegą jednego z zatrzymanych – mówi policjant. Jak ustalono, robotnicy napadali na banki, bo uznali, „że więcej pieniędzy zarobią w ten sposób, niż tyrając na budowie".

Zaraz po zatrzymaniu cała czwórka trafiła za kraty. Dziś w areszcie jest tylko Michał R. – On ma najwięcej zarzutów na swoim koncie – tłumaczy prok. Ślepokura. Mężczyzna poza napadami na bank odpowie także popełnienie innych przestępstw tj.: przywłaszczenie powierzonego mienia, kierowanie gróźb bezprawnych wobec świadka, a także przywłaszczenie dowodu osobistego innej osoby. – Przywłaszczył sobie rzeczy osobiste znajomej jak komputer, telefon, laptop. Nie chciał ich oddać. Groził kobiecie m.in. na Facebooku – mówi prok. Ślepokura.

Michał R. oraz jego brat Tomasz R. i Arkadiusz K. odpowiedzą także za czerpanie korzyści majątkowych z cudzego nierządu. – Od grudnia 2012 do lutego tego roku wynajmowali mieszkanie przy ul. Odolańskiej, gdzie urządzili nielegalną agencję towarzyską. Pracowały w niej trzy kobiety: Agnieszka, Milena,Gosia, które przyjmowały tam klientów. Połowę z utargu dostawali mężczyźni – opowiada prok. Ślepokura. Dodaje, że każdy klient był zapisywany do zeszytu, a potem dokładnie wszystko rozliczano. Mężczyźni też mieli swój wkład w tym biznesie. Dawali ogłoszenia o agencji do internetu. Zarobek skończył się w lutym, kiedy właścicielka mieszkania rozwiązała umowę z najemcami, bo ci nie płacili czynszu.

Jak mówi prok. Ślepokura oskarżeni przyznali się do zarzucanych czynów, choć każdy z nich umniejszał swoją rolę. Teraz oskarżonym grozi do 12 lat więzienia.

Stołeczna prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie serii napadów w Warszawie, do których doszło od września 2010 do listopada 2012. Na ławie oskarżonych zasiądą Michał R. ( l. 28), jego brat Tomasz (l. 25), Adam S. (l. 24) i Arkadiusz K. ( l. 23). Na całej czwórce ciążą zarzuty napadów na banki. – Okradli oni dwie placówki przy ul. Grójeckiej, Powstańców Śląskich oraz Wolskiej w Warszawie, a także przy ul. Gorkiego w Łodzi – mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Dodaje, że w każdym przypadku scenariusz napadu był bardzo podobny. – Po wejściu do banku przestępcy kierowali się w stronę kasy. Tam pokazywali kasjerce przedmiot przypominający broń palną i grożąc, że ją zabiją żądali pieniędzy, a gdy je dostali szybko opuszczali bank – opowiada prok. Ślepokura.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo