37-letni Mariusz M. i jego o cztery lata młodszy wspólnik działający w Warszawie i okolicach dokonali co najmniej kilku kradzieży metodą „na gazownika". Dzwonili do drzwi, twierdzili, że robią przeglądy instalacji gazowej sprawdzając czy nie zagraża mieszkańcom. Byli przekonujący, starsze osoby ich wpuszczały. Kiedy jeden z „fachowców" sprawdzał kuchenki i zagadywał właściciela, drugi kradł co cenniejsze przedmioty: biżuterię, zegarki i pieniądze. W Markach pod Warszawą gospodarz w kilka minut stracił naszyjnik i zegarek o wartości ok. tysiąca złotych.
Oszustów - z których jeden to recydywista - zatrzymali policjanci. Okazało się, że tą samą metodą dokonali innych kradzieży. Policjanci twierdzą, że podobnych naciągaczy jest mnóstwo.
- Oszuści wykorzystują łatwowierność zwłaszcza starszych ludzi i okradają ich często z oszczędności całego życia – mówi „Rz" Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.
Stołeczny funkcjonariusz zajmujący się ściganiem przestępczości kryminalnej zwraca uwagę, że inwencja oszustów wydaje się niewyczerpana.
- Jedni zakładają kombinezony robocze, by wyglądać jak gazownik czy hydraulik, inni biorą teczkę pod pachę i udają urzędnika albo panią z pomocy społecznej, która załatwi zasiłek i tanie leki.