Okradają na gazownika, urzędnika i wnuczka

Pieniądze, biżuterię i części zastawy stołowej kradli fałszywi gazownicy wchodząc od domów pod pretekstem przeglądu instalacji. Policja przestrzega: tacy oszuści w niektórych regionach to plaga.

Publikacja: 09.08.2013 21:16

37-letni Mariusz M. i jego o cztery lata młodszy wspólnik działający w Warszawie i okolicach dokonali co najmniej kilku kradzieży metodą „na gazownika". Dzwonili do drzwi, twierdzili, że robią przeglądy instalacji gazowej sprawdzając czy nie zagraża mieszkańcom. Byli przekonujący, starsze osoby ich wpuszczały. Kiedy jeden z „fachowców" sprawdzał kuchenki i zagadywał właściciela, drugi kradł co cenniejsze przedmioty: biżuterię, zegarki i pieniądze. W Markach pod Warszawą gospodarz w kilka minut stracił naszyjnik i zegarek o wartości ok. tysiąca złotych.

Oszustów - z których jeden to recydywista - zatrzymali policjanci. Okazało się, że tą samą metodą dokonali innych kradzieży. Policjanci twierdzą, że podobnych naciągaczy jest mnóstwo.

- Oszuści wykorzystują łatwowierność zwłaszcza starszych ludzi i okradają ich często z oszczędności całego życia – mówi „Rz" Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

Stołeczny funkcjonariusz zajmujący się ściganiem przestępczości kryminalnej zwraca uwagę, że inwencja oszustów wydaje się niewyczerpana.

- Jedni zakładają kombinezony robocze, by wyglądać jak gazownik czy hydraulik, inni biorą teczkę pod pachę i udają urzędnika albo panią z pomocy społecznej, która załatwi zasiłek i tanie leki.

Ponad 20 tys. zł stracił 85-latek z Białegostoku, który wpuścił do domu fałszywego urzędnika oferującego mu wygraną. Rzekomy pracownik miejskiego urzędu – jak się przedstawił – oświadczył starszemu panu, że ten wygrał dodatkowe pieniądze unijne na pochówek. Ale wypłaci je jeżeli gospodarz pokaże mu w gotówce równowartość wygranej. Mężczyzna wyjął więc oszczędności, pokazał je, a kiedy przebierał się, by pojechać po odbiór wygranej, oszust zabrał z szafki wszystkie pieniądze i biżuterię. Szuka go policja.

Podobną sumę stracił starszy mieszkaniec Częstochowy, którego odwiedził rzekomy pracownik spółdzielni mieszkaniowej. Przybysz twierdził, że musi sprawdzić wodomierz, a kiedy to zrobił wyjaśnił, że gospodarzowi należy się zwrot nadpłaty za wodę w wysokości ponad 50 zł. Oszust dał banknot 200 zł, a gospodarz chcąc wydać resztę sięgnął do szafki z pieniędzmi. Kiedy fałszywy pracownik wyszedł okazało się, ze zniknęły wszystkie oszczędności, ok. 20 tys. zł.

Z kolei w Elblągu 83-letnia kobieta wracała z banku kiedy na klatce schodowej mieszkania zaczepiła ją kobieta podając się za daleką krewną. Poinformowała starszą panią, że o rzekomych problemach finansowych jej syna przebywającego za granicą. Na prośbę „kuzynki" ofiara przekazała jej 7 tys. zł i złotą biżuterię. Uwierzyła naciągaczce, bo jej syn rzeczywiście wyjechał za granicę. Tego samego dnia – być może ten sam oszust – wyłudził od starszego mężczyzny aż 25 tys. zł. Zadzwonił na jego domowy telefon, podał się za przyjaciela rodziny i poinformował o rzekomym wypadku drogowym, jakiemu miał ulec jego wnuk. Pieniądze przyszedł odebrać pośrednik.

To zaledwie kilka przypadków z ostatnich tygodni, zgłoszonych policji. Ile jest takich pospolitych oszustw dokonywanych metodami na urzędnika czy wnuczka – dokładnie nie wiadomo, ponieważ policyjne statystyki nie rozróżniają metod naciągaczy.

Jednak z danych Komendy Głównej Policji wynika, że od kilku lat oszustw przybywa. Jeszcze pięć lat temu było ich ok. 49 tys., w 2011 r. – ponad 61 tys., a w roku ubiegłym - o kilka tysięcy więcej.

Na swoich stronach internetowych policja podaje rady dla seniorów jak się nie dać naciągaczom.

Podpowiada, by nie wpuszczać do domu nieznanych osób, a zanim otworzy się drzwi rzekomemu gazownikowi, np. zadzwonić do spółdzielni i sprawdzić czy go wysłała. Inna wskazówka: nie dawać też pochopnie pieniędzy dla rzekomych krewnych. Wcześniej skontaktować się z rodziną i sprawdzić czy rzeczywiście potrzebują pomocy.

37-letni Mariusz M. i jego o cztery lata młodszy wspólnik działający w Warszawie i okolicach dokonali co najmniej kilku kradzieży metodą „na gazownika". Dzwonili do drzwi, twierdzili, że robią przeglądy instalacji gazowej sprawdzając czy nie zagraża mieszkańcom. Byli przekonujący, starsze osoby ich wpuszczały. Kiedy jeden z „fachowców" sprawdzał kuchenki i zagadywał właściciela, drugi kradł co cenniejsze przedmioty: biżuterię, zegarki i pieniądze. W Markach pod Warszawą gospodarz w kilka minut stracił naszyjnik i zegarek o wartości ok. tysiąca złotych.

Pozostało 85% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo