Nie wyciągamy wniosków z afery Amber Gold. Nadal wielu Polaków daje się łatwo zrobić w trąbę przez oszustów finansowych. Zdaniem ekspertów to efekt braku edukacji ekonomicznej i zaufania do instytucji finansowych. – Ufamy pseudoinwestorom, którzy obiecują złote góry – uważa dr Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Liczba przestępstw gospodarczych ciągle wzrasta. W poprzednim roku policja prowadziła 83 tys. takich postępowań, o 7,2 tys. więcej niż w 2011 r. Wzrasta m.in. liczba oszustw i fałszerstw kryminalnych. Zwykle ich ofiarami stają się drobni ciułacze. Wpadają w sieć oszustów, którzy żerują na ich naiwności.
Ważne tylko logo
Mirosław G. przez pięć lat prowadził w Łodzi agencję finansową pod logo ING. W ofercie miał ubezpieczenia i kredyty hipoteczne. Zachęcał również klientów do zakładania lokat oprocentowanych na 7 proc., ale to robił już na własne konto, bo nie miał do tego prawa. – Proponowane przez niego produkty były korzystnie oprocentowane i do ich zakładania wykorzystywał druki towarzystwa ubezpieczeniowego. To miało potwierdzać jego wiarygodność – opowiada jeden ze śledczych.
W kwietniu Mirosław G. zamknął agencję i zniknął. ING Bank, z którym współpracował, powiadomił prokuraturę. W połowie czerwca mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury, gdzie postawiono mu zarzuty oszustwa. Na razie jest podejrzany o oszukanie 44 osób na co najmniej 4 mln zł. Prokuratura przypuszcza jednak, że oszukanych może być znacznie więcej. G. trafił do aresztu.
Co się stało z pieniędzmi klientów? – Trafiały na jego konto bankowe. Część przeznaczył na spłacenie swoich długów – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.