Po co gangom arsenały broni

W półświatku zmieniły się zwyczaje. Bandyci przestali się afiszować z bronią. Ale wciąż mają jej dużo.

Publikacja: 15.12.2013 15:00

Po co gangom arsenały broni

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Gangsterzy nie urządzają już strzelanin na ulicach i nie afiszują się bronią jak jeszcze dekadę temu mafiosi „Pruszkowa". Jednak starych nawyków nie zmienili. Liczące się grupy mają potężne arsenały. Ostatnio duży magazyn broni, należący do ludzi wywodzących się z gangu „Szkatuły", odkryli policjanci Centralnego Biura Śledczego.

Kałasznikowy, pistolety maszynowe Skorpion i Glauberyt i tzw. pompkę Mossberga, jedną z najbardziej popularnych w USA strzelb, policjanci znaleźli w kryjówce współpracowników „Szkatuły". W garażu pod Warszawą przestępcy ukryli 26 sztuk broni, 2 tys. sztuk amunicji i kilka granatów.

– Broń była dobrze zabezpieczona przed wilgocią, zakonserwowana smarami, owinięta w pokrowce – opowiada jeden ze śledczych.

Wszystko wskazuje na to, że jest to od dawna poszukiwany arsenał należący do przestępców z grupy „Szkatuły", czyli Rafała S., który przez dziesięć lat był nieuchwytny, jako jeden z najdłużej ściganych przestępców.

O tym, że grupa ma swój magazyn na czarną godzinę, mówił śledczym Marek H., ps. Hanior, świadek koronny, który pomógł rozbić grupę „Szkatuły" – najgroźniejszą od czasów „Pruszkowa". Teraz broń przebadają biegli, a śledczy sprawdzą, czy w ostatnich latach użyto jej np. do zabójstw czy napadów.

Policjanci zauważają, że obecnie nawet gangsterom znacznie trudniej jest zdobyć nielegalną broń

Arsenał gangu

Chociaż broń w świecie przestępczym nie jest dziś tak powszechna jak w czasach świetności „Pruszkowa" i trudniej ją zdobyć, to każdy liczący się gang ma ambicje posiadać swój arsenał.

W jakich źródłach dziś gangi zaopatrują się w broń? – Na przykład pistolety Skorpion i CZ mogą pochodzić z czeskich fabryk – mówi „Rz" jeden ze śledczych.

– Z krajów WNP jest dzisiaj ciężko przemycić broń, rzeczywiście łatwiej przewieźć ją z Czech czy Słowacji. Jakaś część broni jest składana przez rusznikarzy – mówi insp. Marek Dyjasz, były naczelnik Biura Kryminalnego KGP.

W kraju jest blisko pół tysiąca gangów, z których każdy ma większy czy mniejszy arsenał. Ile nielegalnej broni jest na rynku – nie wiadomo. Z raportu CBŚ za 2012 r. wynika, że przejęto 1,3 tys. kg materiałów wybuchowych. – Broni palnej policja przejmuje rocznie ok. 150–200 sztuk – mówi insp. Dyjasz.

Policjanci zwracają uwagę na to, jak zmieniły się zwyczaje gangsterów. – Kiedyś grupy przestępcze dysponowały znacznie większą ilością broni i materiałów wybuchowych. Pamiętam, że znajdowaliśmy u gangsterów pruszkowskich nie tylko pistolety czy broń maszynową, ale też rakiety samonaprowadzające „Strieły" – wspomina gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA i szef policji, który w 2000 r. kierował operacją rozbicia „Pruszkowa".

Inny z wysokich oficerów wspomina: – Bossowie pruszkowscy mieli głównie pistolety waltery i glocki, a żołnierze – kałasznikowy. Znajdowaliśmy skrzynie z bronią ukryte w jeziorze – zaznacza. Kiedyś gangi nie tylko były po zęby uzbrojone, ale też zarabiały na przemycie i sprzedaży broni.

Ale wtedy źródeł zaopatrzenia było znacznie więcej. Broń, głównie kałasznikowy, dostarczano z krajów byłego bloku wschodniego. – Ale znajdowaliśmy też karabinki izraelskie Uzi czy pistolety maszynowe „raki". Gangsterzy pozyskiwali broń, granaty, materiały wybuchowe od żołnierzy z rosyjskiej armii. Przejmowaliśmy też broń z USA, dostarczaną gangom w przesyłkach kurierskich – mówi gen. Rapacki.

Inny oficer policji dodaje, że broń i trotyl wyciekały z nieszczelnych polskich i czeskich fabryk. Dużo broni „w spadku" zostawili opuszczający Polskę rosyjscy żołnierze. Dużo broni pojawiło się też w całej Europie w związku z wojną na Bałkanach.

Bossowie „Pruszkowa" wkręcali się do renomowanych klubów uprawiających strzelectwo sportowe, by tam nauczyć się strzelać.

Nikt się nie afiszuje

Kiedyś gangsterzy nie rozstawali się z bronią. – Mieli ją wciąż przy sobie, bo bali się zamachu ze strony konkurencji – mówi jeden z policjantów.

Jednak choć broń dodawała splendoru, to w razie zwykłej kontroli była obciążeniem.

– Złapany z giwerą gangster od razu dostawał zarzuty nielegalnego posiadania broni – mówi jeden z oficerów.

Dzisiaj nie ma gangów o tak rozległych wpływach jak „Pruszków", strzałów na ulicach i jawnych wojen.

– Przestępczość XXI wieku absolutnie unika rozgłosu. Ale grupy przestępcze nadal posiadają broń, a z konkurentami rozprawiają się po cichu – mówi dr Zbigniew Rau.

Po co gangsterom broń w czasach, gdy nie ma napadów na tiry, a wymuszeń jest nieporównanie mniej? – Broń służy do zabezpieczenia przestępczych interesów. Korzystają z niej np. podczas transportów dużej ilości narkotyków czy ściągania haraczy – wyjaśnia dr Rau.

Dawni mafiosi porachunki załatwiali na oczach tłumów.

Ostatnia taka spektakularna akcja nastąpiła w 2002 r. W centrum handlowym Klif w Warszawie, w godzinach szczytu, w obecności ponad stu osób przestępcy otworzyli ogień do konkurentów. Zginęło dwóch gangsterów, trzeci został ranny. Tomasz S. ps. Komandos, szef grupy żoliborskiej (współpracownik Andrzeja H., ps. Korek, przywódcy gangu mokotowskiego), który był celem ataku, uniknął śmierci. Ale kilka miesięcy później został zabity na stacji benzynowej. Za podżeganie do zabójstwa „Komandosa" niedawno sąd skazał „Szkatułę" na cztery lata więzienia.

– Ładunki wybuchowe były ukryte w maszynce do golenia czy kosmetykach. Ktoś dostawał taką przesyłkę i dochodziło do eksplozji – wspomina Adam Rapacki.

Dzisiaj strzelaniny w miejscach publicznych, centrach handlowych, na ulicach, stacjach benzynowych to przeszłość. Nikt by się na to obecnie nie odważył, nie chciałby sobie ściągać na kark policji. Podejście świata przestępczego do broni i sposobów załatwiania porachunków diametralnie się zmieniło.

– Porachunki są prowadzone po cichu, a konkurenci znikają i powiększają statystyki osób zaginionych, o ile rodziny w ogóle zgłoszą sprawę policji. W rzeczywistości gdzieś w lesie giną od strzału głowę. Ciała, jeśli zostają odkryte, to przypadkiem, po latach – mówi dr Zbigniew Rau.

O takim pozbywaniu się konkurentów bez rozgłosu mówią świadkowie koronni, których badania cyklicznie prowadzi kryminolog.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA