Książka związanych ze środowiskiem "Gazety Polskiej" Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza opisuje znane postaci ze świata mediów, których rodzice mieli mieć powiązania w PRL z PZPR, służbami lub wojskiem. Pozycja cieszy się ogromną popularnością. Była już dodrukowywana, a w sieci Empik jest na pierwszym miejscu listy bestsellerów. Portal niezalezna.pl poinformował, że wydawnictwo zamówiło 110 tys. egzemplarzy tej książki, co na polskim rynku wydawniczym jest ewenementem.
Jednak publikacja wzbudza kontrowersje nie tylko wśród dziennikarzy, którym zarzucono "resortowość". Spór rozgorzał po wywiadzie Roberta Mazurka, który w tygodniku "Plus Minus" wytknął Kani, że rodziców z niechlubną przeszłością w PRL wypomina się jedynie niektórym dziennikarzom, a pomija się tych związanych z prasą konserwatywną i prawicową.
W rozmowie Kania przyznaje, że druga żona jej ojca była w PZPR, a sam Targalski również należał do partii, zanim zaczął działać w podziemiu antykomunistycznym. W wywiadzie pojawił się również wątek programu w Telewizji Republika, w którym Kania dyskutowała o książce z publicystą "W Sieci" Piotrem Zarembą i szefem stacji Bronisławem Wildsteinem.
Zaremba, sceptyczny wobec publikacji, został zaatakowany przez Kanię za to, że sam nie poruszał wcześniej tego tematu. "Dlaczego nie napisał biografii Lisa czy Moniki Olejnik? Dlaczego nie pisał o mediach?" - pytała w rozmowie z Mazurkiem Kania.
Zbulwersowało to redakcyjnego kolegę Zaremby Michała Karnowskiego, który na łamach wpolityce.pl zarzucił Kani, że swoimi wystąpieniami odwraca uwagę od problemów poruszonych w książce. "Miejsce na wylanie swojego żalu na Piotra Zarembę Dorota Kania wybrała ekstremalne - wywiad Mazurka na łamach 'Rz'. Godna podziwu odwaga pchnęła ją w ramiona tego dziennikarza. Ja bym się rozmawiać z Mazurkiem w tej formule (gdyby chciał, w co wątpię) nie odważył" - napisał Karnowski.