Po pięciu latach finału dobiega proces, w którym sądzony jest Igor M. ps. Patyk – w latach 90. uważany za najlepszego złodzieja samochodów – teraz oskarżony o zabójstwo byłego szefa policji, gen. Marka Papały. To jedna z najgłośniejszych i wciąż okrytych tajemnicą zbrodni ostatnich lat. Przewód sądowy został zamknięty. We wtorek w najpilniej strzeżonej sądowej sali w gmachu sądu przy ul. Kocjana w Warszawie strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator zażądał dla Igora M. najsurowszej kary jaka przewiduje kodeks – dożywocia.
- Nie miałem nic wspólnego z zabójstwem gen. Papały, wnoszę o uniewinnienie – mówił Igor M., który zabrał głos po mowach końcowych prokuratorów.
Śledczy: chodziło o rabunek
Łódzka Prokuratura Regionalna twierdzi, że to „Patyk" 25 czerwca 1998 r. na parkingu w Warszawie podszedł do gen. Marka Papały i zanim ten zdążył wysiąść z samochodu, strzelił mu w głowę. Motywem miał być rabunek – chodziło o kradzież Daewoo Espero należące do komendanta.
Według łódzkich śledczych, Papała był przypadkową ofiarą, a złodzieje nie wiedzieli kim jest właściciel samochodu. Według prokuratury są dowody na to, że Igor M. "nie tylko posiadał broń palną, ale posługiwał się nią dokonując zaboru pojazdów samochodowych". Kradnąc inne auta Patyk – zdaniem śledczych - miał używać broni, by zastraszyć kierowców i zmusić ich do oddania kluczyków.
Gang „Patyka" kradł w tamtych czasach luksusowe samochody. Jednak - według prokuratora - warte wtedy 31 tys. zł. daewoo miało być dla Igora M. – także atrakcyjne i warte zachodu. - Ponad wszelką wątpliwość ustalono, że daewoo espero cieszyły się w ówczesnym czasie zainteresowaniem złodziei samochodów i zainteresowanie to nie było marginalne, jak chciałaby tego obrona - mówił w mowie końcowej łódzki prokurator Jarosław Szubert. Między innymi takich samochodów - jako nieoznakowanych – jak twierdził - używała w latach 90. policja.