Prawdopodobnie zbrodni dopuścili się z pobudek materialnych. - To ciekawa, poszlakowa sprawa – mówi Renata Mazur, rzecznik prokuratury Warszawa-Praga.
Wszystko zaczęło się miesiąc temu, bo już 2 lipca w kanale na Gocławiu znaleziono ciało 62-letniego mężczyzny. Miał rany cięte, ale policja wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. – Dopiero sekcja zwłok wykazała, że obrażenia były na tyle poważne, że skutkowały zgonem. Wszczęto więc śledztwo w sprawie zabójstwa – mówi prok. Mazur. Okazało się, że mężczyzna był brutalnie skatowany. Żył jeszcze gdy wrzucono do kanału. - Nikt mu nie pomógł - mówi jeden z policjantów.
Trzy dni po znalezieniu pierwszego ciała okolicy działek przy ul. Ostrobramskiej przypadkowy przechodzień ujawnił ujawniono kolejne. Tym razem były to zwłoki 55 – letniego mężczyzny. Miał liczne rany kłute zadane nożem.
- Początkowo nic nie wskazywało, że obie zbrodnie coś łączy – mówi prok. Mazur. – Jednak ustalenia policji wykazały, że mają ze sobą dużo wspólnego – dodaje. – Z dotychczasowych ustaleń wynika, że mogło do nich dojść jednego dnia.
Funkcjonariusze ustalili, że jako pierwszy zginął 55- letni mężczyzna, którego ciało odnaleziono później. - Zamordował go nożem jeden z Ukraińców podczas jakiejś sprzeczki - mówi policjant.Ofierze skradziono m.in. telefon komórkowy.