Mateusz Szczurek bronił dziś rano w wywiadzie dla RMF FM planów rządu Ewy Kopacz i polityki finansowej państwa. Jak zapewniał, na wszystkie obietnice dotyczące przyszłego roku, pieniądze w budżecie już są i nie spowodują powiększenia się dziury budżetowej. Większą niewiadomą są projekty zapowiedziane na lata kolejne, jak np. urlopy macierzyńskie dla bezrobotnych rodziców. Ale i w tym wypadku Szczurek jest optymistą.
- Nowe zapowiedzi, które usłyszeliśmy w Sejmie, w 2016 roku, całoroczny ich koszt to jest około 3,5 mld złotych. Biorąc pod uwagę wzrost gospodarczy, tempo wzrostu inflacji i tak dalej, reguła wydatkowa wskazuje, że miejsce na te wydatki oczywiście mamy - powiedział minister, lecz przyznał, że "dyskusje nad budżetem przyszłorocznym z innymi ministrami będą niewątpliwie trudne, bo i mniejszy będzie wzrost wydatków w pozostałych miejscach".
Szczurek dodał również, że premier zgłaszała mu przed wygłoszeniem expose takie pomysły, na które nie mógł się jednak zgodzić. Nie powiedział jednak o jakie projekty chodziło.
Jak zaznaczył szef resortu finansów, poziom wydatków państwa nie jest zbyt wysoki, a finanse publiczne bezpieczne, podobnie jak zadłużenie.
- Zadłużamy się najwolniej w Europie, poza Szwecją, i wszystkie te zapowiedzi mieszczą się w ścieżce wydatków, która wskazuje na coraz mniejsze wydatki jako procent PKB. W tym roku one będą najmniejsze w historii, w kolejnym również i to akurat nie jest zagrożone - uspokajał Szczurek.