„W Polsce hejt stał się elementem biznesplanu wydawców. Wydawca świadomie produkuje treści, które budzą emocje. Pokręca je.Tytuł i całość przekazu mają wzbudzać maksymalne emocje, idący z nimi hejt, to z kolei generuje ruch na stronie, co przekłada się na wpływy z reklam".
Na pytanie, kto powoduje w Polsce zjawisko hejtu, Eryk Mistewicz odpowiada: „Wydawcy i właściciele mediów, które w sprzedaży ruchu w sieci i klikalności zbudowanej na mowie nienawiści znaleźli źródło dochodu". Niby widać to gołym okiem, ale zawsze przyjemnie przeczytać, że jest tak jak nam się zdawało, choć tym razem satysfakcja jest dość gorzka.
„Gazeta Wyborcza" na cel wzięła polityków, oczywiście przedwyborczo. „Mamy po dziurki w nosie polityków. Ich cynizmu, karierowiczostwa, tego, że traktują nas jak ciemny lud (...). Do wyborów ponad miesiąc. Znów będą wzniecać fałszywe lęki, licytować się na puste obietnice. Mamy tego dość" - pisze Jarosław Kurski w płomiennym apelu. Nic tylko przyklasnąć i patrzeć codziennie, czy ten apel dotyczy wszystkich stron politycznej barykady, czy tylko tych, z którymi „Gazecie Wyborczej" od dawna nie po drodze.
W „Newsweeku" czytelników ma przyciągnąć okładka z demonicznym prezesem PiS i tytuł „Tajemnice Kaczyńskiego". Okazuje się, że tygodnik drukuje fragment książki, która wkrótce będzie na rynku. „Początek maja. Prezes wypytuje R., pracownika partii, czy dałoby się wydać taką gazetę, która nie zawierałaby tekstów o Smoleńsku. Najlepiej „Rzeczpospolitą", bo mama bardzo ją lubi. Czy można to zrobić własnymi siłami, ludźmi z partii? R.od razu bierze się do racy. Do przedsięwzięcia angażuje łącznie 10 osób, współpracowników, ludzi z zaufanej drużyny (...) znajduje też człowieka, który zredaguje zmyślony artykuł". Chodziło oczywiście o to, by chora wówczas matka braci Kaczyńskich nie dowiedziała się o katastrofie smoleńskiej. To najważniejszy motyw tekstu o Jarosławie Kaczyńskim, co zresztą sugeruje tytuł: „Mama nie może się dowiedzieć". I co najciekawsze - są też reprodukcje tej zmyślonej „Rzeczpospolitej" przygotowanej dla Marii Kaczyńskiej.
I na koniec coś dla tych, którzy nie mogą pogodzić się z zalewem internetowego chamstwa, nie ufają politykom, ale wciąż lubią piłkę nożną. Ale w tym świecie - jak twierdzi Stefan Szczepłek w „Rzeczpospolitej" też pocieszenia nie znajdą. O zwolnionym właśnie trenerze Dariuszu Kubickim nestor futbolowego dziennikarstwa pisze tak: „Nie mam zaufania i szacunku dla trenera, który odmówił podpisania oświadczenia antykorupcyjnego oraz dwukrotnie podczas sezonu zmieniał klub, tylko dlatego, że inny zaproponował mu lepsze warunki. Coś bym dodał jeszcze o etyce zawodowej, ale w polskiej piłce jest to pojęcie względne. Odeszło chyba wraz z przejściem na emeryturę Andrzeja Strejaua, Andrzeja Zamilskiego i Oresta Lenczyka".