W Szpitalu Praskim pw. Przemienienia Pańskiego wydarzenie bez precedensu: ordynatorzy kluczowych oddziałów zawiadomili prokuraturę o złym zarządzaniu placówką, co ma zagrażać chorym. Prokuratura potraktowała to bardzo poważnie. – Wszczęliśmy śledztwo w sprawie podejrzenia narażenia życia pacjentów – mówi „Rzeczpospolitej" Artur Oniszczuk, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga-Północ.
Jeden lekarz w dwóch miejscach jednocześnie
Szpital Praski, przez lata zaniedbany, ostatnio zmienił się nie do poznania. Miasto, które jest właścicielem, wydało miliony złotych na gruntowny remont większości budynków. Dziś luksus bije po oczach: eleganckie poczekalnie, kameralne sale, nowoczesne łóżka i wyposażenie.
Jednak z doniesienia do prokuratury wynika, że ta błyszcząca fasada kryje poważne problemy. Nieudolne zarządzanie, odpływ wartościowej kadry, a nawet groźby pod adresem lekarzy – to niektóre z zarzutów, jakie ordynatorzy kierują wobec dyrekcji stołecznego szpitala i zarządu miejskiej spółki nim kierującej.
„Chaos i brak zdecydowanych kroków chroniących pacjentów, spadająca dostępność leczenia i brak propozycji rozwiązania pogłębiającego się kryzysu noszą znamiona destrukcji i działania na szkodę spółki" – twierdzą autorzy pisma do prokuratury.
Zawiadomienie podpisali ordynatorzy sześciu oddziałów, na których opiera się szpital: dwóch oddziałów chorób wewnętrznych (Maciej Olszewski i Maria Marcinkowska-Królewicz), dwóch chirurgicznych (Mariusz Frączek i Andrzej Suwara) oraz ordynatorzy intensywnej terapii (Piotr Sowiński) i urologii (Piotr Marczyński). Poparli je kierownicy części zakładów i ginekolog. To osoby z tytułami doktorskimi i profesorskimi, doświadczeniem i dorobkiem naukowym.